[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamknęła cicho drzwi. Ze swojego pokoju zabrała koszulkę, szorty, kostium kąpielowy i
ręcznik. Zostawiła wiadomość dla Stephie i poszła przez ogród w stronę siłowni.
Była już otwarta. Powitał ją chłopak w koszulce polo z napisem  Fitness Club Heywood
Hall . Wyglądał na instruktora.
 Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
 Jestem Kate Heywood, zastępuję Dominika. Chciałabym trochę poćwiczyć. Można?
 Oczywiście. Ale najpierw muszę panią zważyć i zmierzyć.  Wyciągnął rękę,
uśmiechając się szeroko.  Mam na imię Jason.
Zaprowadził ją do sali z rowerem stacjonarnym. Zadał kilka pytań, zważył, zmierzył
wzrost i puls. Następnie poprosił, by poćwiczyła trochę na rowerze, i znów zbadał puls. Za
pomocą specjalnych wykresów obliczył zalecaną intensywność ćwiczeń i z zadowoleniem
stwierdził, że jest dość sprawna, by zacząć od razu. Zaprowadził ją z powrotem do głównej
sali gimnastycznej i zaprezentował działanie wszystkich przyrządów.
Po dwudziestu minutach Kate była spocona, ale czuła się dużo lepiej. Poszła się przebrać,
wzięła prysznic i zanurkowała w krystalicznie czystej wodzie basenu. Przepłynęła
dwadzieścia długości, a potem dla relaksu pozwoliła sobie na dziesięć minut masażu
wodnego. Wyszedłszy z przyjemnie gorącej wody wskoczyła znów do chłodnej, i
przepłynąwszy basen zobaczyła Johna Whitelawa. Siedział na wózku i rozmawiał z Jasonem.
Usiadła na brzegu basenu, przeczesując palcami mokre włosy.
 Cześć, John. Popływasz? Jason podszedł do niej.
 Powinien być z nim ktoś z personelu, a ja mam na głowie siłownię.
 Nie ma sprawy, zajmę się nim. Jason wrócił z powrotem do Johna.
 Pani Heywood zostanie tu z panem, jeśli chce pan popływać.
John popatrzył na nią.
 Nie chcę sprawiać kłopotu.
 To żaden kłopot. Jason pomoże ci się przebrać. Umiesz pływać?
 A czy ptaki umieją latać?  Jego uśmiech był znowu gorzki.  Pływałem zupełnie
niezle, kiedy miałem czym.
Kate popatrzyła znacząco na jego ramiona.
 Czyżby jakiś nagły paraliż? John roześmiał się.
 Wciąż zapominam o rękach. Chyba nie powinienem tego robić.
 Jasne, że nie. Pomyśl, o ile więcej można zdziałać rękami niż nogami. Ale pospiesz się,
bo zaczynam być głodna. Podobno podają tu znakomite śniadania.
 Będę gotów za dwie minuty.
Sprawnie odwrócił wózek i odjechał w stronę przebieralni. Wkrótce wrócił w
spodenkach, a Jason pomógł mu usadowić się na podnośniku, który opuszczał się do poziomu
wody.
 Proszę bardzo. Zostawimy go na tej wysokości. Jeśli będzie pan chciał wyjść z basenu,
wystarczy nacisnąć guzik.
John nieufnie przyglądał się powierzchni wody. Bał się niepowodzenia, lecz było
oczywiste, że potrzebuje jakiegoś dowartościowania. Kate miała nadzieję, że jej pomysł się
sprawdzi.
 Co byś powiedział na mały wyścig? Do końca basenu, używając tylko ramion?
Oczy Johna zabłysły. Zanurzył się w wodzie i zaczął płynąć. Ruszyła za nim, zmuszając
się, żeby nie używać nóg. Dotarła do brzegu parę sekund po nim.
 Niezle. Następnym razem będę musiała oszukiwać, żeby wygrać.
Roześmiał się.
 To było naprawdę przyjemne.
 A może zrobimy prawdziwy wyścig?  zaproponowała.  Powiedzmy, za tydzień. Ty
będziesz w lepszej formie po ćwiczeniach, a ja wykończona po pracy.
 A może teraz?
 Teraz? Bez rozgrzewki?
 No to za pięć minut. Zawahała się.
 Co jest? Boisz się, że cię pokonam czy tego, że to ty będziesz szybsza?
John wpatrywał się w nią z uporem. Zrozumiała nagle, jakie to dla niego ważne. Nie jest
co prawda przygotowany do forsownych ćwiczeń, ale przecież nic mu się nie stanie. Sam
chciał.
 Wiec dobrze, za pięć minut.
Pływał najpierw kraulem, potem na plecach, a potem zniknął pod wodą. Kate już zaczęła
się niepokoić, gdy wypłynął z powrotem na powierzchnię.
 Gotowa?
 Tak. A ty?
 Też. Jedna długość basenu. I możesz używać nóg, jesteś w końcu tylko słabą kobietą.
Raz, dwa, trzy!
Wystartowali. Czy powinna dać mu wygrać? Nie, wtedy nie byłoby to żadne wyzwanie, a
tego Johnowi najwyrazniej brakowało. Liczyły się nawet takie małe i banalne osiągnięcia. W
ostatnie metry włożyła maksimum wysiłku. John był przy brzegu sekundę po niej.
 Ale ja pani jeszcze pokażę, pani Heywood. Roześmiała się.
 Nie wątpię.
 Też nie jesteś w najlepszej formie. Strasznie dyszysz.
 wiczyłam już pół godziny, zanim przyszedłeś.
 To co? Popracujemy trochę, i zrobimy rewanż?
 Dobrze. A teraz chodzmy na śniadanie.
John usiadł na krześle i nacisnął guzik. Jason pomógł mu przesiąść się na wózek i zabrał
go do przebieralni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • (Anderson Kevin J. Moesta Rebecca Miecze swietlne (mandragora76)
  • Anderson, Kevin J GameEarth 01 Game Earth
  • Anderson, Kevin J & Beason, Doug Assemblers of Infinity
  • Anderson, Poul Flandry 09 A Circus of Hells
  • Barth Anderson The Magician and the Fool (v4.0) (pdf)
  • Anderson Kevin J. Moesta R. Władcy mocy (mandragora76)
  • Star Ways Poul Anderson
  • Anderson, Poul El Mundo de Satan
  • Anderson_Poul_ _Stanie_si_czas_
  • Anderson Poul Księżyc Łowcy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl