[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dla mnie nie jest to oczywiste - oświadczył Nick.
- Och. - Betty wydawała się lekko skonsternowana. Potem spojrzała na niego
współczująco i poklepała po ramieniu. - No cóż, to chyba zrozumiale, że, biorąc pod uwagę
okoliczności, chcesz wierzyć w jej niewinność. Ale ja bym ci radziła poszukać sobie nowej
dziewczyny.
Nick uśmiechnął się chłodno. Pomyślał, że najtrudniejsze w pracy prywatnego
detektywa jest to, że czasami tak cholernie ciężko zachować spokój. Ale nic by nie osiągnął,
wygarniając Betty Stiles, że jest wścibską plotkarą.
- Nie zamierzam skorzystać z pani rady. A to znaczy, że nie pozostaje mi nic innego,
jak znalezć prawdziwego złodzieja.
- Ale to Octavia Brightwell ukradła obraz...
- Octavia go nie ukradła.
- Mówisz, jakbyś był tego pewny - prychnęła z dezaprobatą.
- Jestem, pani Stiles.
- Naprawdę, Nicholas, nigdy bym nie pomyślała, że jesteś facetem, którego kobieta
tak łatwo może owinąć sobie wokół palca.
- A ja myślałem, że jest pani za mądra, żeby dać się wykiwać złodziejowi.
- Słucham? - obruszyła się Betty.
- To chyba oczywiste. Złodziejem jest osoba, która rozpuściła te plotki.
- To niedorzeczne.
- Gdzie usłyszała je pani po raz pierwszy?
Betty wyprężyła się dumnie.
- Tutaj, w salonie piękności.
Nick spojrzał za jej plecy i przez szybę zobaczył dwie kobiety siedzące pod
suszarkami do włosów. Obie miały czasopisma na kolanach, ale żadna nie czytała. Były
całkowicie skoncentrowane na tym, co działo się przed salonem. Właścicielka salonu, Carla
Millbank, obserwowała go w lustrze, zawijając włosy klientki w kawałki folii aluminiowej.
Do wieczora o jego rozmowie z Betty będzie wiedziało całe miasto.
A on miał problem. W Eclipse Bay ciągle był silnie zakorzeniony podział ze względu
na płeć. Pewne miejsca pozostawały dla mężczyzn niedostępne. Do salonu Carli nie miał
prawa wejść żaden facet.
Kwadrans pózniej wrócił do Bright Visions, nadal dopieszczając szczegóły nowego
planu.
Wyglądało na to, że w galerii jest tylko Octavia. Siedziała na wysokim stołku za ladą.
Uniosła wzrok znad jakichś notatek, które właśnie robiła.
- No jesteś - powiedziała. - Zaczynałam się już martwić. Znalazłeś Betty?
- Owszem, znalazłem. - Przyglądał się dwóm opartym o ścianę obrazom. - Nie
pamiętam ich. Nowe?
Jej twarz przybrała dziwny wyraz.
- Tak.
- Nie jestem ekspertem, ale podobajÄ… mi siÄ™.
- Mnie też.
- Aadny widok Eclipse Arch. To wieczorne molo też jest świetne. Bardzo nastrojowe,
cała ta mgła, ciemna woda, światełko na łodzi. Kto je namalował?
W tym momencie z zaplecza wyszedł Jeremy. Spojrzał na Nicka z nieodgadnionym
wyrazem twarzy.
- Ja - powiedział. Obok Jeremy'ego stanęła Gail.
- Prawda, że świetne? - Roznosił ją entuzjazm. - Mam już klienta na oku.
Oczywiście, że Jeremy, pomyślał Nick. Co się z nim. działo? Jak mógł zapomnieć o
nim i jego niezwykłym komercyjnym talencie"? Gdyby się trochę skupił, zamiast rozmyślać,
jak przemycić kogoś do salonu piękności, domyśliłby się tego od razu, jak tylko zobaczył
obrazy. Teraz nie miał wyjścia. Musiał zachować się jak kulturalny, cywilizowany człowiek.
Zwłaszcza przy Gail i Octavii.
- Gratuluję - powiedział do Jeremy'ego ze stoickim spokojem. - Fajne prace.
- Będą jeszcze fajniejsze, jeśli ktoś zechce za nie zapłacić - odparł Jeremy, równie
spokojnie. - Ale nie zamierzam z dnia na dzień rezygnować z dotychczasowej pracy. Bo
szansa, że uda mi się wyżyć z malowania, jest jedna na milion?
- Nick powinien dokładnie wiedzieć, co teraz czujesz - stwierdziła Octavia. - Pewnie
miał te same wątpliwości, wysyłając pierwszy rękopis do wydawcy. Co, Nick?
Pomyślał, że w pięknym stylu przyparła go do muru.
- Jasne - powiedział. - Mam je za każdym razem, kiedy wysyłam coś nowego. Zawsze
czuję się tak, jakbym skakał z urwiska.
Teraz widział, że popełnił błąd, mówiąc jej, o co chodziło w konflikcie pomiędzy nim
i Jeremym. Co ona sobie myślała? Dlaczego musiała się wtrącać w ich małą, prywatną
wojnÄ™?
- To uczucie ze skakaniem nigdy nie przechodzi? - zapytał Jeremy z poważną miną.
Nick wzruszył ramionami.
- Nie zauważyłem. Radzę ci, żebyś się do tego przyzwyczaił. Będzie d łatwiej. -
Spojrzał na Gail. - Nie miałabyś ochoty zabawić się w tajną agentkę?
- A będę musiała chodzić w trenczu? - zapytała Gail.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]