[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Fajnie - mówi Cabel, ale spogląda na nią ze zrozumieniem.
Wchodzą do środka. Jedyny ślad po mamie to pusta ćwiartka wódki i zlew pełen
brudnych naczyń. Janie wyrzuca butelkę do śmieci.
- Przepraszam za bałagan - mówi cicho. Jest zażenowana. Kiedy wychodziła wczoraj
rano, dom błyszczał.
- Daj spokój. Możemy pózniej posprzątać, jeśli chcesz.
Janie macha ręką, wskazując salon.
- No więc, to wszystko - mówi.
- Sypiasz tutaj, co? - Cabel nie żartuje.
- Nie, mam swój pokój. Chodz. - Prowadzi go. Pokój jest skromnie urządzony i
schludny.
- Aadnie tu - mówi Cabel. Spogląda na łóżko i nagle odwraca się i wracają do salonu.
- GÅ‚odny?
- Burczy mi w brzuchu - przyznaje Cabel.
- Poczekaj, sprawdzę, czy coś mamy. - Janie przeszukuje szafki kuchenne i lodówkę,
ale bez efektu. - A niech to - mówi w końcu. - Nic nie ma.
Zdaje sobie sprawę, że Cabel patrzył na nią przez cały czas.
- Może zjedlibyśmy pizzę?
- Niezły pomysł - mówi Janie.
- Chcesz wyjść?
Janie wzdycha i drapie się w głowę.
- Raczej nie.
- Dobra. To zamawiamy do domu.
Janie odnajduje numer pizzerii U Freda i składa zamówienie.
- Za pół godziny.
Cabel rzuca na stolik dwadzieścia dolarów i siada.
- Cabe.
- Tak.
- Co to jest?
- To jest dwadzieścia dolarów, Hannagan.
Janie wzdycha.
- BÄ…dzmy ze sobÄ… szczerzy, dobrze?
- Oczywiście. Cały nasz związek opiera się na szczerości. Zgadza się? - Cabel
uśmiecha się sarkastycznie i wbija wzrok w podłogę.
Janie krzywi się. Jego słowa wiszą złowróżbnie w powietrzu.
- Posłuchaj, przepraszam - zaczyna. - Jestem ci winna sporo wyjaśnień. Ale wiem, że
stoisz z kasą tak samo cienko, jak ja. Więc może tym razem ja zapłacę?
- Nie. Następne pytanie.
Janie siada obok niego. Kręci głową.
- Dobra - poddaje siÄ™. Podkula nogi i odwraca siÄ™ przodem do niego. - Powiedz mi -
ciągnie Janie - jakim cudem dwa razy znalazłeś się w moim śnie?
Cabel odwraca wzrok, ale po chwili znów spogląda na nią.
- No cóż, więc od razu przechodzimy do rzeczy.
- Tak myślę.
- No dobra, więc... hm... odpowiedz brzmi, niemamkurnapojęcia. A, i daj mi znać,
kiedy będzie moja kolej, żeby zadać parę pytań. Bo chciałbym wiedzieć, jakim cudem ty.
Wlazłaś. W mój sen.
Janie siÄ™ czerwieni.
- Niektóre twoje sny są nawet fajne.
- Och, doprawdy? - Cabel pochyla się do przodu i ujmuje jej podbródek. To ją
zaskakuje. Przyciąga ją do siebie i głaszcze kciukiem jej policzek. A potem całuje.
Janie wsiąka w ten pocałunek. Zamyka oczy i kładzie mu dłoń na ramieniu. Przez
chwilę rozkoszują się tym słodkim całusem. Cabel wsuwa palce w jej włosy i przyciąga ją
bliżej. Ale zanim zrobi się jeszcze fajniej, Janie się odsuwa. Czuje, jakby jej kończyny były z
gumy.
- Cholera - sapie. - Ty... ty...
Cabel uśmiecha się leniwie. Wargi wciąż ma wilgotne od pocałunku.
- Tak?
- Całujesz lepiej, niż sobie wyobrażałam. Lepiej niż we...
Cabel mruga.
- Nie - mówi. - Nie, nie, nie. Nawet mi nie mów, że tam byłaś.
Janie przygryza wargÄ™.
- Może gdybyś przestał sypiać w czytelni, nie miałabym o niczym pojęcia.
- Boże kochany! Czy już nie ma nic świętego? Rany. - Odwraca się zawstydzony. -
Może powinnaś zacząć od początku.
Janie wzdycha i opada na oparcie kanapy. To jak przeżywanie tamtych snów. Znowu.
- W skrócie? Wciąga mnie w sny innych ludzi. Nic nie mogę na to poradzić. Nie mogę
tego powstrzymać. To mnie doprowadza do szaleństwa.
Cabel patrzy na nią przez dłuższą chwilę.
- Hm... ale jak? To jest zwyczajnie dziwne.
- Nie wiem.
- Czy to świeża sprawa?
- Nie. Kiedy zdarzyło się to po raz pierwszy, miałam osiem lat, o ile pamiętam.
- Więc w tym śnie, w moim śnie, kiedy stoję za tobą i patrzę, jak... jak się... - Cabel
łapie się za głowę. - Dobrze, więc to w taki sposób widzisz sny, tak? Tak jak ja widziałem
swój. Kiedy go śniłem. Uf. - Masuje sobie skronie.
- To było dziwne, co? - mówi cicho Janie. - Wiem, że to wszystko jest dziwne.
Przykro mi.
Rozlega siÄ™ pukanie do drzwi. Janie zrywa siÄ™, oddychajÄ…c z ulgÄ…. Bierze dwudziestkÄ™
i idzie otworzyć.
Stawia pizzÄ™ i dwulitrowÄ… pepsi na stoliku i idzie do kuchni po piwo, szklanki,
serwetki i papierowe talerzyki. Nalewa pepsi dla Cabela, a sobie otwiera piwo i wypija Å‚yk.
Cabel bierze kawałek pizzy.
- No dobra. Powiedz mi, co jeszcze widziałaś w moim śnie, zanim naprawdę wpadnę
w paranojÄ™.
- Dobrze - mówi Janie, nagle trochę zawstydzona. Wypija kolejny łyk pepsi i zaczyna:
- Jesteśmy za tą jakąś szopą czy stodołą. To twoje podwórko?
Cabel kiwa głową, przeżuwając pizzę.
- Aż do wczoraj widywałam cię jako tego człowieko - nożyco... - Wzdryga się, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]