[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze nie ma siódmej.
- Zegar dopiero co wybił szóstą.
- A widzisz. Jest za wcześnie, żeby wstawać.
- Polez jeszcze trochę, a ja zejdę na dół i napalę w piecu. Pochyliła się nad Kristianem i pocałowała go
w usta, ale
szybko cofnęła się, kiedy próbował ją wciągnąć do łóżka.
175
Pogrążona we własnych myślach szła do kuchni, gdy nagle znów drgnęła przestraszona na widok
czyjejś postaci siedzącej przy piecu. Położyła rękę na piersi, żeby uspokoić serce.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczyła upiora - rzekła Helenę, kładąc czystą pieluszkę na gołą pupę Signe.
Elizabeth odruchowo skinęła głową.
- Bo pomyślałam coś w tym rodzaju. Kto by podejrzewał, że was tu tak wcześnie zastanę. Czy Jens
jeszcze śpi?
- Nie, razem z Larsem poszli do obory.
- To nie jest ich robota - zauważyła Elizabeth i ruszyła w stronę drzwi.
- Zostaw ich. Mieli ochotę was zaskoczyć, a poza tym zamierzają wydoić krowy! - Helenę roześmiała
się. - Przecież to babskie zajęcie.
Elizabeth spojrzała na przyjaciółkę.
- Jens zwykle pomagał mi, gdy mieszkaliśmy w Dalen. A kiedy Lina leżała chora, też zajmował się
obrządkiem zwierząt. - Uśmiechnęła się krzywo. - Wprawdzie nie było tam wiele do roboty, ich kozy
sprowadziliśmy tu na dół i zostaną u nas do wiosny. '
Helenę przewinęła Signe i posadziła ją sobie na kolanach.
- Wygląda na to, że coś cię dręczy - zauważyła zamyślona, przyglądając się Elizabeth badawczo.
Elizabeth odwróciła się na wypadek, gdyby się zaczerwieniła. Nigdy w życiu nie przyzna się
Kristianowi ani Helenę, co się jej przydarzyło ostatniej nocy. Wystarczyło, że ona wiedziała.
- Myślę o Linie.
Signe chciała zejść na ziemię i Helenę dała jej kilka zabawek, żeby mała pobawiła się na podłodze.
- Muszę przyznać, że przez jakiś czas pragnęłam, by Lina w ogóle nie wróciła do domu - wyznała ze
wstydem. - Tak, wiem, że to brzmi potwornie, ale ja naprawdę zbyt mocno wbiłam sobie do głowy, że
Signe jest moim dziec-
179
kiem. - Zamilkła i zerknęła na Elizabeth, jak gdyby spodziewała się z jej strony jakiejś reakcji.
- I co?
- Doszło do kłótni między Larsem i mną. Pomógł mi zrozumieć, że tak się nigdy nie stanie, że Signe
należy do Liny i Jensa. - Helenę westchnęła. - Może z czasem oboje też doczekamy się dziecka. Jeśli
tylko Bóg zechce.
Elizabeth nie wiedziała, co powiedzieć. Dlaczego Bóg miałby odmówić Helenę dziecka, skoro biedne
żony komorników wydają na świat więcej potomstwa, niż są w stanie wykarmić? To wydawało się tak
niezrozumiałe, że czasami zastanawiała się, czy Bóg w ogóle istnieje albo czy przejmuje się takimi jak
HelenÄ™.
- Drogi Pana są niezbadane - mruknęła. Helenę uśmiechnęła się z trudem.
- Muszę się przyznać do czegoś jeszcze, Elizabeth. -Bywało, że i tobie zazdrościłam. Mogłoby się
zdawać, że dostałaś wszystko. Duże gospodarstwo, dobrego męża, dziecko, bogactwo...
- Wszystkiego nie można kupić za pieniądze - przerwała jej Elizabeth.
Helenę wstała.
- Wiem o tym. Nie zrozum mnie zle, Elizabeth. Wiem, że ty też masz swoje kłopoty. Wszyscy się z
czymś zmagamy na swój sposób. Tak już ułożone jest życie i być może jest w tym jakiś zamysł,
żebyśmy my, ludzie, się na tym nie rozumieli.
Elizabeth skinęła głową. Nie było tu nic do dodania.
Siedzieli ciasno obok siebie w saniach i jechali do kościoła. Signe tak ciepło ubrano i opatulono
baranicą, że widać było tylko jej mały, czerwony czubek nosa i niebieskie oczy.
- Mam nadzieję, że wreszcie usiedzi spokojnie w kościele - odezwała się Maria.
Ane zachichotała.
177
- Byłoby weselej, gdyby się trochę ruszała. Przydałoby się nieco urozmaicenia w czasie nudnego
kazania.
- Nikomu nie zaszkodzi posłuchać słowa Bożego - zauważyła surowo Helenę.
Ane czym prędzej zmieniła temat rozmowy.
- Wiecie, że bąbelki na talerzu z wodą skupiły się koło Storvaagen? Ach, gdyby tak na przykład
wybrały Skraaven.
- Hm, w takim razie musimy w tym roku tam popłynąć - rzekł Lars poważnie.
- Wierzycie w coś takiego? - spytała Maria.
- Naturalnie. Noc wigilijna jest magiczna. Wszystko się wtedy może zdarzyć. Zmarli wstają z grobów
i...
- Jesteśmy na miejscu - przerwała mu Elizabeth. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach na
wspomnienie tego, co przeżyła poprzedniej nocy. Wierzyła z całej duszy, że się pomyliła, ale to, co
ujrzała, mogło tylko oznaczać, że... Odegnała tę myśl. Musiało jej się przywidzieć.
Signe zrobiła wielkie oczy na widok tłumu na kościelnym wzgórzu. Wielu z nich podchodziło do
Jensa i podziwiało jego córeczkę. 1
- Jest niczym lustrzane odbicie matki - stwierdził ktoś, natomiast ktoś inny powiedział, że Signe to
cały ojciec.
- Szkoda tylko, że matka nie może jej zobaczyć - rzekła żona lensmana. W spojrzeniu jasnoniebieskich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Baum, L Frank Oz 18 Grampa in Oz
  • 18_Pozyskiwanie ĹşrÄ‚Å‚deł finansowania działalności
  • 2. Patricia A. Mckillip Dziedziczka Morza i Ognia
  • Leigh Lora Poświecenie
  • Angelsen_Trine_ _CÄ‚Å‚rka_Morza_30_ _Na_dobre_i_złe_dni
  • Baxter Mary Lynn Nie bój sić™ ryzyka
  • Ed Greenwood Elminster's Daughter
  • Gretkowska_Manuela_ _Polka
  • Gustave_Flaubert Madame_Bovery
  • Debra Glass Badcock [EC Legend] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl