[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skupić. Czuła się tu nie na miejscu. Zapowiadał się jeden z najgorszych
wieczorów jej życia, toteż nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie stąd
pójdą.
Nie była w stanie jeść, więc po kilku kęsach zrezygnowała.
Postanowiła popijać wodę i udawać, że nadal jest na plaży z Ryanem i zaraz
będą tańczyć w blasku księżyca. Na tym właśnie polegał jej problem. %7łyła w
świecie fantazji i unikała rzeczywistości. Rzeczywistość jest do bani.
Rzeczywistość siedzi teraz obok niej przy stole, z piątką obcych ludzi,
którzy ją oceniają.
Rzeczywistość to życie z człowiekiem, który uważa, że powinien jej
przebaczyć coś, czego nie zrobiła. W tym momencie musiała się zastanowić,
czy nie zasługuje na coś lepszego. Poczuła się tak, jakby klapki spadły jej z
oczu. Dlaczego siÄ™ na to zgadza?
Już miała wstać i wyjść, kiedy zobaczyła, że do stolika zbliża się
Jarrod. Pochylił się i pocałował Ramonę, po czym przywitał się z innymi i
popatrzył na nią oraz na Ryana. Kelly poczuła, że oblewa się potem, a Ryan
zamarł. Zapadła niezręczna cisza. Było tak, jakby wszyscy czekali w
milczeniu na nieuniknione fajerwerki.
Przepraszam, że się spózniłem powiedział Jarrod. Utknąłem w
korkach.
Gdy usiadł na pustym krześle obok matki, Kelly poczuła ucisk w
gardle. Nie była w stanie spojrzeć na Ryana. Jak on mógł? Oczywiście nie
wierzyła, że to Ryan zaprosił brata, ale dlaczego nie dał matce do zro-
zumienia, że Jarrod nie jest tu mile widziany?
Wszyscy na nią patrzyli. Najwyrazniej uważali, że zasłużyła sobie na
102
R
L
T
takie upokorzenie. Ona jednak wpatrywała się tylko w Jarroda i jego matkę.
Zimny wzrok Ramony Beardsley mówił jasno: Nigdy ze mną nie wygrasz.
Nie pozwolÄ™ ci .
A niby co takiego zrobiła poza tym, że pokochała Ryana? Kelly doszła
do wniosku, że ma dość płacenia za niepopełnione grzechy.
Z wysiłkiem uśmiechnęła się do Ryana, po czym odepchnęła krzesło,
powoli wstała i wbiła wzrok w Jarroda i jego matkę, Miała już gdzieś, że jej
nie akceptują, ona ich też nie akceptuje. Powiodła wzrokiem po twarzach
zebranych przy stole osób.
Mam dość oznajmiła. Wszyscy tu siedzieliście, patrząc na mnie z
dezaprobatą, a na Ryana z litością. Bez trudu udało się wam wydać na mnie
wyrok i dojść do wniosku, że nie jestem dla was wystarczająco dobra. Teraz
ja wam coś powiem. Idzcie wszyscy do diabła. Spojrzała na Jarroda. Ty
sukinsynu, trzymaj się z daleka ode mnie i od mojego dziecka. Prędzej mi
kaktus na ręce wyrośnie, niż pozwolę ci zbliżyć się do siebie.
Ryan zaczął wstawać, ale ona popchnęła go z powrotem na krzesło.
Ależ siedz wycedziła. Przecież za nic nie chciałbyś rozczarować
rodziny i znajomych.
Zanim zdążył zareagować, odeszła od stolika. Minęła hol i wypadła
prosto na ulicę, drżąc z zimna, bo nawet nie pomyślała o tym, żeby zabrać z
szatni płaszcz. Potwornie łupało jej w głowie, czuła, jak jej ciało
przeszywają silne dreszcze. W pewnej chwili zatrzymała się i pomachała na
przejeżdżającą taksówkę, ale kierowca ją zignorował. Udało się jej złapać
dopiero następną. Podała kierowcy adres Ryana i już we wnętrzu
samochodu uświadomiła sobie, że po jej policzkach spływają wielkie łzy.
Ryan chciał się zerwać od stolika i pobiec za Kelly, ale był wściekły i
doszedł do wniosku, że trzeba to skończyć raz na zawsze. Nie mógł
103
R
L
T
dopuścić do tego, by przez tych ludzi Kelly czuła się gorsza i niekochana.
Zerwał się na równe nogi, trzasnął pięścią w stół i pochylił się w
kierunku brata.
Co to miało być, do cholery? syknął
Jarrod sprawiał wrażenie przerażonego. Zbladł, ale Ryan miał to
gdzieś. Popełnił straszny błąd i tym razem nie zamierzał odpuszczać.
Nie bądz na niego zły, Ryan odezwała się Ramona Beardsley. Ja
go zaprosiłam. Jeśli upierasz się przy związku z tą kobietą, pewnego dnia
będziemy musieli o tym porozmawiać. A może planowałeś nie spotkać się z
rodziną? Czy nie wystarczająco dużo bólu nam przysporzyła?
Ryan zaklął, a matka się wzdrygnęła.
A wy nie przysporzyliście jej bólu? zapytał. Trzeba z tym
skończyć. Mam dosyć. Nie będziecie dłużej próbowali nas rozdzielić.
Popatrzył na przyjaciół. Rafe, miło było widzieć ciebie i Bryony. Mam
nadzieję, że jeszcze się spotkamy, zanim opuścisz miasto. Skinął głową
Devonowi i Camowi, którzy wydawali się straszliwie zażenowani zaistniałą
sytuacjÄ….
Przykro mi, stary wymamrotał Devon.
Nie spojrzawszy na matkę i brata, Ryan odszedł od stolika i zaczął
szukać Kelly, mając nadzieję, że jeszcze nie wyszła z restauracji.
Postanowił, że zabierze ją do domu, przeprosi, a potem obieca, że nigdy
więcej nie zmusi jej do żadnych rodzinnych spotkań. Teraz też nie powinien
był tego robić, ale miał nadzieję...
Właściwie nie wiedział, na co miał nadzieję. Rozumiał jednak, że
zrobił z siebie głupca i zranił Kelly.
Płaszcz Kelly nadal wisiał na wieszaku w szatni, ale jej samej nigdzie
nie było.
104
R
L
T
Widział pan ciężarną, która stąd wychodziła? Blondynka w
niebieskiej sukni? zapytał kierownika sali.
Tak. Wyszła kilka sekund temu potwierdził kierownik.
Dokąd poszła?
Nie wiem, ale być może ktoś na zewnątrz widział, czy złapała
taksówkę.
Ryan wybiegł, modląc się, aby Kelly wróciła do domu. A jeśli nie?
Jeśli naprawdę miała wszystkiego dosyć i znowu zniknęła? W panice zaczął
biec, wyobrażając sobie, że jest na ulicy sama, a przecież nie powinna się
przemęczać. W końcu z daleka zobaczył, jak
Kelly wsiada do taksówki. Zawołał ją, ale drzwi się zamknęły, a auto
odjechało.
Złapał następną taksówkę i podał kierowcy adres. Miał nadzieję, że
intuicja go nie myli.
Gdy samochód dotarł na miejsce, Ryan zapłacił za kurs, wyskoczył i
podbiegł do portiera.
Czy panna Christian wchodziła tu? zapytał.
Tak potwierdził portier. Tuż przed pańskim przyjazdem.
Omal nie zasłabł z ulgi. Rzucił się do windy i już po chwili wchodził
do mieszkania.
Kelly? Kelly, skarbie, gdzie jesteÅ›?
Nie czekając na odpowiedz, wbiegł do sypialni i zobaczył, że Kelly
siedzi na brzegu łóżka z pobladłą i ściągniętą bólem twarzą. Najwyrazniej
płakała.
Myślałam, że dam sobie radę powiedziała zachrypniętym głosem,
zanim zdążył się odezwać. Sądziłam, że zdołam zapomnieć i zniosę to, że
myślą o mnie jak najgorzej, jeśli tylko między nami będzie się dobrze
105
R
L
T
układało. Bardzo się myliłam.
Kelly...
Coś w jej spojrzeniu nie pozwalało mu mówić. Stał bezradnie i patrzył,
jak Kelly próbuje się opanować.
Siedziałam tam, twoi przyjaciele i matka spoglądali na mnie z
niesmakiem, a na ciebie z litością i niedowierzaniem. Tylko dlatego, że
przyjąłeś mnie z powrotem. Dziwkę, która cię zdradziła w najgorszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]