[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rannym ptaszkiem.
To Nick okazał się rannym ptaszkiem i dlatego Michel-
le jeszcze w południe spała jak zabita. Niedawno znów się
kochali.
- Brooke, robię to, co mi kazałaś. Odpoczywam i
nigdzie siÄ™ nie spieszÄ™.
- To dobrze.
- Niech twoja siostra powie, co ma do powiedzenia, i
skończcie rozmowę - mruknął Nick. - Jesteś mi potrzebna.
Nastąpiła długa chwila ciszy, gdy Michelle bezsku-
tecznie starała się odepchnąć rękę Nicka od swoich nagich
piersi.
- Shelly, czy jest tak, jak myślę? - spytała Brooke
szeptem.
Michelle obejrzała się na Nicka. Leżał na plecach, nagi
i piękny. Po prostu piękny.
- To był mleczarz - odpowiedziała. - A ty myślałaś, że
kto?
- Och, dostałaś to, czego chciałaś, prawda? - za-
chichotała Brooke.
- Mleko?
114
S
R
- Seks! - krzyknęła Brooke głosem, który mógł
skruszyć mury. - Jak było? Opowiadaj!
Nick przewrócił się na bok i wyrwał Michelle słu-
chawkę z ręki.
- Brooke, było wspaniale. I zamierzamy zostać
w łóżku do końca dnia. Jeżeli już zaspokoiłem twoją
ciekawość, to wracamy z Michelle do tego, co właśnie
nam przerwałaś.
Ze zmarszczonym czołem Michelle odebrała mu te-
lefon i odwróciła się plecami do jego wspaniałego ciała.
- Przepraszam, Brooke. Dlaczego dzwonisz?
- Po prostu... chciałam się dowiedzieć, co u ciebie
słychać. - Nawet przez telefon Michelle usłyszała, że
Brooke walczy o oddech.
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- Tak. A co u ciebie? - Brooke zakaszlała raz, drugi,
ochryple, przejmująco. Do Michelle natychmiast wró-
ciły wszystkie wspomnienia z ich dzieciństwa, gdy
Brooke miała ostre napady astmy, a ona bała się o jej
życie. Wyskoczyła z łóżka, wciągnęła szlafrok i zaczęła
spacerować po pokoju.
- Brooke, masz atak astmy?
- Nie, nic złego się nie dzieje.
Michelle nagle poczuła złość.
- Jak to nic? Twoja astma to nic? Nie wolno ci tego
lekceważyć!
- Shelly, za bardzo siÄ™ przejmujesz.
Michelle spojrzała na Nicka. Zdążył włożyć spodnie
115
od piżamy i znów się położył. Ręką zasłaniał oczy,
jakby zamierzał jeszcze pospać. A może tylko udawał,
że nie słucha rozmowy. Mimo to Michelle ruszyła do
schodów.
- Wiesz co, Brooke? Może nie dbasz o siebie tak,
jak powinnaś. Czy muszę ci przypominać, że jesteś w
ciąży?
- Nie, nie musisz. Ja z tym żyję na co dzień. Mam
wielki brzuch i spuchnięte nogi, że już nie wspomnę
o wielkim tyłku.
Nie zważając na to, że Brooke próbuje zlekceważyć
swoją chorobę, Michelle postanowiła nagadać jej do
słuchu. Zeszła na dół i usiadła na najniższym stopniu.
Miała nadzieję, że Nick nie będzie jej słyszał.
- Czy muszę ci również przypominać, jaka chora by-
wałaś, gdy nie uważałaś na siebie? A teraz chodzi nie
tylko o ciebie, Brooke. Pomyśl o dziecku. Rodzić bę-
dziesz już za dwa miesiące. Musisz dbać o zdrowie.
- Myślę o dziecku i czuję się dobrze.
- To prawda, czy też tylko okłamujesz i siebie, i mnie?
- Shelly, co się z tobą dzieje? Wstałaś z łóżka lewą
nogÄ…?
W przeszłości, gdy się kłóciły, czasami astma Bro-
oke się zaostrzała. Michelle już dawno temu nauczyła
się nie denerwować siostry. Dlatego nie rozumiała,
dlaczego właśnie teraz otworzyły się jej wrota uczuć,
ale tak się stało. Może dlatego, że ciągła troska, którą
starała się ukrywać, wreszcie utorowała sobie
116
S
R
drogę na powierzchnię. Ale, niezależnie od przyczyn, Mi-
chelle nie zdołała przemilczeć tego, co ją trapiło.
- Powiem ci, co się ze mną dzieje. Mam dość twojej
apatii, gdy chodzi o astmę. Czy ty w ogóle kiedyś pomy-
ślałaś, ile my się o ciebie martwiliśmy? I jak bardzo nadal
siÄ™ martwimy, gdy teraz spodziewasz siÄ™ dziecka?
- Mówisz zupełnie jak mama. Oczywiście, że wiem.
To, że mam astmę, nie znaczy jeszcze, że jestem komplet-
nÄ… idiotkÄ….
- Wiem, ale czasami siÄ™ zastanawiam... Przez wszyst-
kie te lata chciałam...
- Co takiego?
- Nieważne.
- Do diabła, jak już zaczęłaś, to skończ. Powiedz, co
cię gryzie, bo... - Brooke chrapliwie wciągnęła powietrze -
nie odłożę słuchawki, póki tego nie usłyszę.
Michelle wróciła do rzeczywistości. Co ona robi? Jak
może wyładowywać się na Brooke? I co właściwie zamie-
rza osiągnąć?
- To nic ważnego.
- Wprost przeciwnie. Dla mnie to jest ważne. -W
niezręczną ciszę, jaka zapadła, wdarł się dzwięk wy-
silonego oddechu. - Michelle, przyznaj się. Czułaś do
mnie żal.
- Nie!
- Tak, i miałaś do tego pełne prawo. Mama nie tra-
ktowała nas jednakowo. Ty musiałaś być grzecznym,
117
S
R
posłusznym dzieckiem, a mnie przebaczyłaby absolut-
nie wszystko. Skłamałabyś mówiąc, że sobie tego nie
uświadamiałaś.
W tej chwili Michelle czuła do siebie prawdziwą
nienawiść. I była wściekła, bo Brooke dotknęła jej naj-
głębiej pogrzebanych uczuć, których za nic nie chciała
wyciągać na światło dzienne.
- No, dobrze, przyznaję. To ty byłaś chora, a nie
ja.
- Michelle, zawsze dbałaś przede wszystkim
o mnie, a właściwie o wszystkich, zanim pomyślałaś
o sobie. I nigdy w życiu nie odwróciłaś się plecami
do kogoś, kto cię potrzebował.
Michelle z trudem powstrzymała łzy.
- Nie rozumiesz. Czasami opiekowałam się tobą
nie dlatego, że chciałam, a dlatego, że musiałam.
- Chcesz powiedzieć, że mnie nie kochałaś?
- Nie! - Michelle zniżyła głos. - Kochałam cię. Te-
raz też cię kocham. Ale czasami miałam do ciebie żal,
bo byłaś chora. I tak bardzo się tego wstydzę.
- Michelle, a nie sądzisz, że ja też czasami cię nie-
nawidziłam? Ty byłaś cheerleaderką, a ja musiałam się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Jackson Vina Osiemdziesiąt dni 02 Osiemdziesiat dni niebieskich
  • Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf)
  • Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
  • MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the Highlander
  • Diane Duane & Peter Morwood Space Cops 02 Kill Station
  • Harry Turtledove War Between the Provinces 02 Marching Through Peachtree
  • 0135.Boswell Barbara Novak Sisters 02 Od pierwszego wejrzenia
  • Diana Palmer Long tall Texans 02 Biała suknia
  • Lang Kimberly WśÂ‚adza i sśÂ‚awa
  • Maisonneuve J. Rytualy dawne i wspolczesne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jasekupa.opx.pl