[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głosem, wzbudzał litość swoją techniczną, ale po ludzku skomlącą śmiercią.
Fantazją jest balet widelców w chaplinowskiej Gorączce złota. Widelce nie mają
przecież swojej primabaleriny. Gdy jednak Chaplin w głodowej malignie chce je wbić w
kolegę, zaczyna się historia na kanwie przypadków ludzkości.
Chrześcijanie w ubiegłym sezonie palili książki o dziecięcym hokus-pokus Harry ego
Pottera, a w tym co? Pozwalają mordować dziecięcą wrażliwość pod pretekstem
szlachtowania szatańskich pomiotów i pogańskich krasnoludków?
One nadal mnie prześladują, mnożą się w trzecią część trylogii i dopadają nawet przy
Misiu Puchatku. Sięgam w supermarkecie po kasetę dla dziecka o małym rozumku, a tu
wyskakuje z postera trójwymiarowy, głodowo pokurczony stwór (hobbit?) i nie wiem, czy
zbiera na akcję charytatywną, czy będzie w efekcie wirtualnie umierał.
OK, nie jestem uosobieniem delikatności. Wymyśliłam film (Szamankę) zjedzeniem
na żywca mózgu głównego bohatera. Nie ja jedna, potem ucztowano podobnie w Hannibalu.
Ale to był pojedynczy mózg, w dodatku męski. Spożyty prewencyjnie, by nie wymyślił
gorszych okrucieństw. Był deserem, nie daniem głównym zżeranym kilka godzin - tyle, ile
trwały Dwie wieże i starożytne zabawy w rzymskich cyrkach. Rodzice prowadzili tam dzieci
na pokaz pożerania przez lwy chrześcijan, niewolników, naszych starszych braci elfów. Rzym
upadł, skończył się Kościołem katolickim. Eee, chyba nie upadł, ciągle w nas gnije.
4 I
Przed ladą z mięsem przewertowalam w wyobrazni obrazy Bacona. Przy warzywach
podchodzi do mnie chłopak i mówi, że czytał Sceny z życia kilka razy. Zamiast zapytać,
dlaczego, chowam się za wózek z zakupami. Jestem trochę upiorem poruszającym wy-
myślone postacie, trochę własną reinkarnacją w innym wydaniu i utrzymanką tych, którzy
mnie kupują. Stoję więc, bojąc się poruszyć, dać pierwszeństwo którejś mnie.
- Niech się pani nie da i dalej tak pisze - chłopak podnosi w geście zwycięstwa siatkę
cytryn.
Robię coś między ukłonem a zgięciem po ciosie i odjeżdżam wózkiem. Nie mogę
zmienić profesji na inną Gretkowską.
Zima: w przedpokoju nie topnieje nam śnieg na wycieraczce.
Masaż - masaż erotyczny.
5 I
Wyjeżdżamy z domu o dziesiątej rano. Przy zjezdzie na Piaseczno dwugodzinny
korek, zawracamy. Polska przestała świętować, ruszyła powolutku do pracy, czyli blokady
samej siebie?
Buddę (Przebudzonego) zrywającego zasłonę ułudy i Neo walczącego o wyzwolenie
ludzkości ze złudzeń Matrixa grał ten sam aktor - Keanu Reeves. Zamiast miotać się w
sutannie, równie dobrze mógłby mieć hinduskie szaty, i tak kojarzy się religijnie - nad-
przyrodzenie, mieszając porządek ludzki z boskim i zwierzęcym. Jego spojrzenie jest
spojrzeniem właśnie przebudzonego. Wyrwanego gwałtownie ze snu rozcięciem powiek. Z
ich wąskich, ciemnych szczelin patrzą zwierzęce oczy bestii ukrywającej się w człowieku.
Gdy je zamknie, znowu zarosną skórą. Twarz boskiej hybrydy, zbyt płochliwej, by zostać
tylko zwierzęciem, zbyt wyrafinowanej na bycie człowiekiem.
Zastanawiamy się, jakie przedszkole wybrać dla Poli (w bardziej dramatycznej wersji:
Do którego ją oddamy ). Która fabryka dzieciństwa będzie najlepsza? Tam, gdzie się tylko
bawią, czy tam, gdzie już uczą? Gdzie wychowują czy tam, gdzie hołubią? Za tym wszystkim
jest obawa, że nie będąc z nią cały dzień, nie zrozumiemy już jej skojarzeń i lęków. Pojawi się
nieprzetłumaczalny dystans tych kilku osobnych godzin. Pola, dorastając, będzie używać
abstrakcji najpierw nieporadnie jak za dużych klocków, potem sprawnie wyrzuci nas ze
swego świata - wyabstrahuje w pojęcie rodzice . Na razie jesteśmy wszystkim. Kto jest
bardziej infantylny, my czy ona?
Dostałam w telewizji od Cejrowskiego jego Gringo wśród dzikich plemion. Czyta się
rewelacyjnie - i humor, i egzotyczna zgroza. Można by to przerobić na szkolny podręcznik
tolerancji i przygody, tym bardziej że każdy rozdział kończy się morałem. Cejrowski, nie
polemizując z urojonym wrogiem, bo atakowany naprawdę przez klimat, żądła i bandyterkę,
ma czas przyjrzeć się całkiem obiektywnie, a nawet poetycko dżungli świata. Opisał swoje
podróże tak sugestywnie, że czytając, słyszałam gdzieś zza ramienia jego głos nieco
przemądrzałej papugi.
Większość książek tego rodzaju jest bezosobowo obiektywna, po prostu relacje
ludzkiego wziernika wysłanego na zadupie. Moje ulubione Wesoły antropolog (Anglik w
najczarniejszej Afryce uprawiajÄ…cy naukÄ™ i naukowy seks z tubylcami), Hotel w Lhassie
(paryżanin w Tybecie usiłujący prowadzić luksusowy hotel i uchronić turystów przed tym, co
chcą zwiedzić) są podróżami bardzo daleko od siebie, więc i od Zachodu. Podróże
ekstremalne.
7 I
Ważę tyle, ile chuj słonia - 45 kilo w erekcji. Wiem, niedużo. Ale nie chce mi się jeść.
Karmiąc Połę zupką, trawię cały wysiłek jej i swój, po czym jestem syta. Moja niechęć do
jedzenia ma też swoje drugie danie. %7łarcie do mnie nie pasuje. Kafka mówił: Co ja mam
wspólnego z %7łydami, ja nie mam wiele wspólnego z sobą . A co ja mam wspólnego z
kalafiorem albo bułką? Nie mówię o genach, te po ostatnich odkryciach naukowych ludzie
mają wspólne nawet z zapałką. Chodzi o głębię istoty: słoneczną, dojrzałą zbóż, owoców i
mojÄ… niestrawnÄ….
Zamiast jedzenia wolę herbatę, podlewam się jej medytacyjną mądrością. Wmawiam
sobie, że Lo Tung miał rację, pisząc: Nie interesuje mnie nieśmiertelność, interesuje mnie
smak herbaty .
Zaparzam dziennie kilkanaście swoich zielonych i czarnych. Cała ceremonia
niecierpliwego wrzątku i harmonii gestów odmierzających odpowiednią ilość wody, listków.
Wywar z czasu: trzy, pięć minut nasiąkniętych wiecznością.
Może dlatego kolor czarnej herbaty ma powagę mnisiego habitu. Rozpuszczalnej
oczywistości.
8 I
[ Pobierz całość w formacie PDF ]