[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowanie bezpiecznej odległości.
Zaczął im wtedy doskwierać brak świeżej wody najprostszym rozwiązaniem było więc
rozpuszczanie zebranego lodu. Kiedy natrafiali na pole lodowe składające się z niezbyt wielkich
kawałów, spuszczali szalupy i znosili na statki lód Cook wspomina, że kiedyś zebrali
jednorazowo około piętnastu ton. Woda otrzymana w ten sposób nie zawierała soli, miała jednak
inny smak niż świeża. Wszyscy, którzy jej używali, zapadli na opuchlinę gruczołów gardła.
Zdaniem Forstera, który miał najprawdopodobniej rację, działo się tak, ponieważ lód w
przeciwieństwie do świeżej wody nie zawiera wolnego tlenu.
17 stycznia 1773 statki Cooka przepłynęły koło Antarctic Circle (Koło Podbiegunowe). Były to
pierwsze żaglowce, którym się to udało. Już następnego dnia natrafili na pierwsze pole stałego lodu
lodu, który powstaje po zamarznięciu powierzchni morza, w odróżnieniu od gór lodowych
powstałych z fragmentów lodowca na lądzie. To pole, rozciągające się aż po horyzont, było tak
grubą warstwą, że Resolution i Adventure nie mogły posuwać się dalej. Cook popłynął na
północ. Musiał być raczej zadowolony: jeśli nawet południowy kontynent Dal rymple a istniał,
to coraz bardziej kurczył się jego domniemany obszar.
Na początku lutego Resolution i Adventure płynęły w stosunkowo ciepłym klimacie i
wodach czterdziestego ósmego stopnia szerokości południowej, szukając Wyspy Kerguelena.
Intensywne poszukiwania nie przyniosły jednak żadnego rezultatu, co, spoglądając z obecnej
perspektywy, nie wydaje się ani trochę dziwne. Cook szukał wyspy w zupełnie niewłaściwym
miejscu. Podano mu prawidłową szerokość geograficzną czterdziesty ósmy stopień
południowej ale długość niestety kompletnie błędną. Powiedziano mu, że Wyspa Kerguelena
znajduje się na południe od wyspy Mauritius. Cook wiedział, że Mauritius leżał na pięćdziesiątym
siódmym stopniu trzydziestej siódmej minucie długości geograficznej wschodniej. Wyspa
Kerguelena znajduje się tymczasem na siedemdziesiątym stopniu długości geograficznej
wschodniej, tak więc Cook prowadził poszukiwania setki mil na zachód od rzeczywistej
lokalizacji.
Warunki meteorologiczne były teraz ekstremalne. Stale wiały gwałtowne wiatry z
południowego zachodu, a morze straszliwie karało oba statki. Jeśli nawet wiatr cichł na krótko,
natychmiast pojawiała się gęsta mgła. To w takiej właśnie mgle, 8 lutego, Resolution i
Adventure straciły ze sobą kontakt. Przez trzy dni Resolution krążył dookoła, oddając co
godzinę wystrzał z działa w ciągu dnia, a nocą odpalając sygnały świetlne. Nie znalezli
Adventure . Cook nie przejmował się tym zbytnio. Przypuszczał, że coś takiego może się
wydarzyć i już wcześniej ustalił z dowódcą Adventure , że spotkają się w Oueen Charlotte Sound
w Nowej Zelandii. Nie wątpił, że Adventure tam dotrze Tobias Furneaux był przecież
doskonałym żeglarzem.
Pogoda była tak straszna, że najłatwiej byłoby skorzystać z potężnych wiatrów
południowo zachodnich i popłynąć wprost ku Cieśninie Cooka w Nowej Zelandii. Ale kiedy
Cook wpadał w trans odkrywania, nie istniały dla niego łatwe rozwiązania. Zwrócił Resolution
na południowy wschód i znów ruszył na polarne wody. Przy tak złych warunkach nie odważył się
jednak zaprowadzić statku tak daleko jak 17 stycznia (gdyby mu się wtedy udało, na tej długości
geograficznej mógłby odkryć Antarktykę w tym obszarze część Wilkes Land [Ziemi Wilkesa]
znajduje się bowiem na północ od Koła Podbiegunowego).
Zamiast tego Cook posuwał się (jeśli wolno tak powiedzieć, biorąc pod uwagę warunki
pogodowe) na wschód przez około trzy tygodnie, na mniej więcej sześćdziesiątym równoleżniku,
chociaż raz wysunął się na sześćdziesiąty drugi stopień południowy. Znalazł się wtedy w
odległości trzystu mil od Wilkes Land (17 stycznia znajdował się już znacznie bliżej Antarktyki).
W ciągu całego tego okresu nie dostrzegli żadnego lądu, nawet najmniejszej wysepki: nie było nic
poza bezkresem lodowatych, burzliwych wód. Dopiero 17 marca Cook skierował Resolution na
północny wschód, do Nowej Zelandii. Był zadowolony. To prawda, że nic nie odkrył, ale ustalił
jeden niepodważalny fakt: gdziekolwiek był Wielki Południowy Kontynent a jeśli w ogóle
istniał, to chyba nie był wielki, tylko raczej coraz mniejszy z całą pewnością nie było go w
rejonie południowych szerokości geograficznych pomiędzy południową Afryką a Nową Zelandią.
Mówiąc ogólnie, Cook ustalił, że południowy kontynent nie znajdował się w rejonie południowego
Oceanu Indyjskiego; musiał tylko jeszcze się upewnić, czy nie ma go przypadkiem na
południowym Pacyfiku lub południowym Atlantyku.
%7łeby w pełni docenić rozmach osiągnięć Cooka, musimy ciągle pamiętać, że nikt przed nim nie
spenetrował tak dalekich południowych wód Oceanu Indyjskiego ani Pacyfiku, ani Atlantyku.
Cook miał dokonać tych trzech rzeczy w czasie jednej, rzucającej na kolana podróży. To wszystko
oczywiście było dodatkiem do dwukrotnego przepłynięcia środkowego Pacyfiku: pierwsze, o
mniejszym zasięgu, objęło obszar, w jakim z łatwością mogłaby się zmieścić Australia, drugie
prowadziło z głębokiej Antarktyki prawie do równika, poprzez wiele tysięcy mil z Nowej Zelandii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]