[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Drugi brzeg leżał od nas nie dalej niż pięćset metrów. Wodą do Bukowca było stąd
około dwóch kilometrów.
109
A lądem? Należało najpierw wrócić po wyboistej drodze do asfaltowej szosy, potem
kilka kilometrów do Karczmiska i znowu po wądołach wiejskiej drogi kilkanaście
kilometrów do wsi Wieprz. A dopiero stamtąd, po grobli, wjeżdżało się na Bukowiec.
Czy Wacek Krawacik i Brodacz zdawali już sobie sprawę, że zostali wciągnięci w
pułapkę?
Jeszcze nie. Podobnie jak Bronka i Czarny Franek również oni nie rozumieli mojego
manewru. Albowiem nikt z nich nie miał pojęcia, że mój wehikuł to amfibia.
- I co teraz będzie? - zaniepokoił się Franek, patrząc na Kragę, która zagradzała nam
dalszÄ… drogÄ™.
Zatrzymałem wehikuł o kilka metrów od linii wody. We wstecznym lusterku
widziałem nadjeżdżającego wartburga. Wacek Krawacik i Brodacz już chyba dojrzeli
jezioro i zapewne ogarnęła ich radość, że sam siebie oszukałem. Chciałem skrócić drogę
na Bukowiec i nie przewidziałem, że leśną przesiekę zamyka jezioro.
- Zdaje mi się, że oni będą pierwsi na Bukowcu - szepnęła Bronka.
I jakby pragnąc mnie pocieszyć dodała:
- Ale i tak było bardzo klawo. Nigdy nie zapomnę tej szalonej jazdy.
- Tak, to wspaniały samochód - przytaknął ze szczerym podziwem Czarny Franek.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Trzymajcie się - powiedziałem.
Poczekałem, aż wartburg będzie blisko. Potem wychyliłem się przez okno, zwracając
twarz w stronę nadjeżdżających. Wesoło, jak na wycieczce, pokiwałem ręką Wackowi i
Brodaczowi.
Włączyłem pierwszy bieg, dodałem mocno gazu i jednocześnie dość gwałtownie
puściłem sprzęgło.
Mój wehikuł skoczył do przodu jak rumak spięty ostrogą.
- Och! - jęknęła przestraszona Bronka.
Nie, tego się nigdy nie spodziewali. Wehikuł wjechał do jeziora, na moment niemal
cała maska znalazła się pod wodą. Lecz jeszcze chwila i oto śruba zaczęła pracować.
Wehikuł popłynął, z cichym szumem rozbijając przed sobą toń. Struga białej piany
znaczyła naszą drogę przez jezioro. Brzeg z leśną przesieką pozostawał w tyle, coraz
dalej i dalej...
Widziałem w lusterku, że wartburg zatrzymał się o metr od wody. Wyskoczyli z niego
Wacek Krawacik, Brodacz i Roman. Brodacz coś wołał w moim kierunku, Wacek groził
mi pięścią. Potem szybko zawrócili.
- Pan jest wspaniały! - stwierdziła Bronka, ochłonąwszy ze zdumienia.
- Takiego cudu jeszcze nie widziałem - powiedział Czarny Franek. - To przechodzi
ludzkie pojęcie... %7łeby moje chłopaki to widziały...
- Pan jest wspaniały! - powtórzyła Bronka.
- To nie ja. To mój samochód - odrzekłem skromnie.
Posypało się mnóstwo pytań. Skąd mam taki samochód? Jakie przeżyłem z nim
przygody?
- Czy na pewno trafisz na miejsce, gdzie mieliście kiedyś swój biwak? - upewniłem się
Czarnego Franka. - Pamiętaj, że będziemy mieli najwyżej kwadrans przewagi. Przez ten
czas trzeba znalezć torbę, ja muszę przyjrzeć się mapie, a potem torbę i mapę musimy
włożyć z powrotem do jamy. Potrzebujemy też trochę czasu, żeby się ulotnić z
Bukowca. Nie chciałbym, aby mieli pewność, że ja tę mapę oglądałem.
110
- Kwadrans? Wystarczy pięć minut - rzekł Czarny Franek.
Prowadzenie wehikułu po wodzie - nawet przy jego największej szybkości nie
wymaga tyle uwagi, co jazda na szosie. Mogłem więc opowiedzieć Bronce i Frankowi
historiÄ™ mego samochodu.
Wspomniałem chwilę, gdy niespodziewanie otrzymałem od adwokata wiadomość, że
mój zmarły wuj Gromiłło, znany w rodzinie dziwak i zapalony wynalazca, pozostawił mi
w spadku, w Krakowie, garaż murowany i samochód. Widok tego wehikułu,
przerażającego w swej brzydocie, tak mną wstrząsnął, że nawet nie zasiadłszy za
kierownicą zdecydowałem się wóz sprzedać. Dopiero podczas sprzedaży zdałem sobie
sprawę, że stanowi on połączenie wspaniałego silnika z karoserią domowej roboty.
Oczywiście wehikułu nie sprzedałem i postarałem się zgłębić jego tajemnice. Wkrótce
poznałem historię samochodu, dowiedziałem się o Włochu, który jadąc do Zakopanego
wozem ferrari 410, rozbił się na niebezpiecznym zakręcie. Mój wuj odkupił wrak
rozbitego wozu, w którym nie uległy zniszczeniu silnik i skrzynia biegów. Dorobił
karoserię i tak właśnie powstał ów dziwoląg  skrzyżowanie czółna z taczkami jak
mówili złośliwi. Samochód był jednak wspaniały, przeżyłem z nim wiele pięknych
przygód.
- O przygodach opowiem wam innym razem - zakończyłem.
Przed nami leżała już wyspa Bukowiec z jej osiedlami domków kempingowych,
przystaniami i osadami namiotów. Czarny Franek doradził mi, abym dopłynął do wyspy
od strony zachodniej, to jest od wielkiej wody Jezioraka.
- Widzi pan to duże suche drzewo pod górką? - wskazał mi ręką kierunek. - Tam
właśnie mieliśmy swój biwak.
- Nie będziemy wyjeżdżać na brzeg. Tu pełno turystów i wczasowiczów. Nie
chciałbym zwracać uwagi na wehikuł. Niech myślą, że to trochę dziwaczna motorówka.
Dobijemy do brzegu i wyskoczymy na płyciznę.
U zachodniego brzegu zobaczyliśmy szereg wyciągniętych na brzeg kajaków, na
głębszej wodzie cumowało kilka łodzi motorowych i nieduży jachcik. Ostatnio
zapanowała moda pływania na tratwach, na przeróżnych pontonach, na dziwacznie
skonstruowanych łodziach. Na nikim więc nie zrobił wrażenia widok motorówki z tępym
dziobem i reflektorami.
Nie spiesząc się, aby nie zwracać niczyjej uwagi, pomaszerowaliśmy do suchego
drzewa. Między korzeniami dostrzegłem dwie dziury, pozostałość po lisiej jamie. Czarny
Franek przyklęknął i wsunął głęboko rękę w pierwszą, a potem w drugą dziurę.
- Nic tu nie ma... - powiedział rozczarowany. - Tylko ten papier.
I podał mi dużą, trochę pomiętą kartkę wyrwaną z notatnika. Na kartce nagryzmolone
było kolorowym długopisem:
Roman, zabrałem tę torbę. Gdy wyrwiesz się glinom, to szukaj mnie na Płaskim.
Lisia Skórka
- Aadna historia! - mruknÄ…Å‚em. - Schowaj tÄ™ kartkÄ™ do nory, bo Wacek Krawacik
pomyśli, że ukradliśmy torbę. I dajemy drapaka, zanim oni przyjadą.
Tak więc los znowu okazał się dla mnie nieżyczliwy. Miałem wyraznego pecha.
- Do licha! - mruczałem wracając do wehikułu. - I znowu nic z tego. Ale jedno jest
pocieszające: przynajmniej wiemy, gdzie ich szukać. Na Płaskim. Chociaż ty i tak chyba
znałeś nową melinę bandy? - zapytałem Czarnego Franka.
Pokręcił głową.
111 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
  • Alex Kava Maggie O'Dell 06 ZabĂłjczy wirus
  • 06. Rosemoor Patricia Intryga i miłość Odwiedzę Cię we śnie
  • Jean Lorrah Savage Empire 06 Wulfston's Odyssey
  • 06. Petroniusz Gajusz `Arbiter` Uczta Trymalchiona
  • Jeffrey Lord Blade 06 Monster of the Maze
  • LE Modesitt Corean 06 Soarers Choice (v1.5)
  • Deveraux Jude cykl Montgomery 06 Wróşka
  • Gordon Dickson Childe 06 Lost Dorsai
  • Banks, Iain Culture 06 Inversions
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl