[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wpisała zdanie z listu tak, jak je zapamiętała: Wasze dzieci
nigdy i nigdzie nie będą bezpieczne".
Natychmiast otrzymała tuzin stron odpowiedzi. Nie mogła w to
uwierzyć. Na ekranie komputera widniały dokładnie te same
słowa. Zostały użyte w postscriptum innego listu. Dlaczego ich
wcześniej nie rozpoznała?
Znajdowały się tam również pozostałe zdania. Jestem
Bogiem" i Nazwijcie mnie Bogiem". Zamiast Dla pana agenta
F.B.I." było podobne: Dla pana policjanta".
Tak jak zgadywała, wszystkie te sformułowania zostały wzięte z
listów i wiadomości innego zabójcy, a dokładnie pary
zabójców. Posługiwali się nimi snajperzy z Beltway, John
Muhammad i Lee Malvo w pazdzierniku 2002 roku.
ROZDZIAA
43
USAMRIID
Platt wolałby odłożyć rozmowę z Janklowem do poniedziałku.
Dowódca mianował go szefem tego zadania, a mimo to zaglądał
mu przez ramię. Jak wyjaśni, że znów czegoś od niego chce?
Platt ledwie zajrzał do
czwórki swych pacjentów, a już szef wezwał go na dywanik.
Podejrzewał, że McCathy powiadomił dowódcę, gdy tylko
zobaczył robale przez mikroskop, pewnie nawet zanim wezwał
Platta.
Drzwi gabinetu Janklowa były otwarte, jego sekretarka gdzieś
wyszła. Platt uprzytomnił sobie, że jest sobota. Janklow stał
przy oknie i wyglądał na dwór. Dopiero wtedy Platt zdał sobie
sprawę, że pada deszcz. W ramie okna widniał ponury szary
dzień naszpikowany złotymi i czerwonymi plamami wirujących
barw. Kiedy liście zaczęły zmieniać kolor? W ciągu minionych
dwudziestu czterech godzin stracił poczucie czasu, nie wiedział,
jaka to pora roku.
- Pułkownik Platt. - Janklow zerknął na niego, potem wrócił
wzrokiem do okna, jakby nie całkiem gotowy.
- Tak, sir - odparł Platt.
Przez ostatnich kilka godzin tylko adrenalina trzymała go na
nogach. Janklow miał szczęście w nocy się wyspać. Platt
przeżywał już podobne historie z innymi oficerami wyższej
rangi. Spodziewał się, że Janklow mu przypomni, że powierzył
mu bardzo ważne zadanie i liczy, że Platt nie tylko je wykona,
ale wezmie za nie odpowiedzialność. Innymi słowy upewni się,
czy Platt rozumie, że jeśli coś pójdzie nie tak lub przecieknie do
mediów, to Platt zbierze cięgi.
Platt trzymał ręce opuszczone, kiedy instynkt kazał mu
przetrzeć zmęczone oczy. Potarł brodę, by sprawdzić, że nie
została na niej kropla mleka. Dopiero po długich naleganiach
przekonał Mary Louise, by zjadła śniadanie, kiedy zgodził się
zjeść razem z nią kolorowe płatki śniadaniowe.
Chociaż dzieliła ich szklana ściana, dziewczynka u-parła się, by
zaczęli od żółtych. Prawdę mówiąc, była to miła chwila
wytchnienia - chociaż odrobinę nierzeczywista. W jednej chwili
znajdował się w strefie najwyższego zagrożenia, obserwując
wijące się wstążki wirusa, jednego z najgrozniejszych, aby w
następnej jeść Fruit Loops z pięcioletnią dziewczynką. Od razu
przypomniała mu się Alicja w Krainie Czarów, która popijała
herbatÄ™ z Szalonym Kapelusznikiem.
- Więc jest dużo gorzej - rzekł nagle Janklow, nie odwracając
siÄ™ ani nie patrzÄ…c na Platta.
To dobrze. Jego głos przywrócił Platta do terazniejszości. Może
to dziwne, ale dałby wszystko, by znalezć się znowu z Mary
Louise, udawać Szalonego Kapelusz-nika i jeść płatki z
mlekiem, zamiast stać tutaj i tłumaczyć się Janklowowi.
- Tak, sir - odparł. Sądził, że Janklow spodziewa się usłyszeć,
jakie ma plany, więc zaczął od spraw podstawowych. -Nadal
izolujemy i pilnujemy domu Keller-man.
- W cywilnych ubraniach?
- Tak. Firma budowlana i samochód służb publicznych. CDC
mógłby odnalezć wszystkich, którzy mieli kontakt z Kellerman.
Jesteśmy gotowi natychmiast rozpocząć szczepienia...
- Nie kontaktował się pan dotąd z CDC, tak? - Janklow
odwrócił się gwałtownie.
- Nie, jeszcze nie.
Dowódca skinął głową i splótł ręce za plecami. Platt rozpoznał
w tym geście skrywaną satysfakcję. Janklow podszedł do biurka
na środku gabinetu, z rękami z tyłu, z brodą opuszczoną. Platt
wiedział, że musi czekać.
Janklow każe mu kontynuować, kiedy będzie gotowy
- W tej chwili czwórka pacjentów, których ma pan w celi, to
jedyne osoby, o których wiemy, że miały z tym kontakt? Czy
tak? - spytał Janklow.
- Tak, sir.
- Matka, dziecko i dwóch pracowników agencji rządowej?
- Zastępca dyrektora FBI Cunnmgham i jedna z a-gentek
specjalnych.
- Rozumiem, że matka jest w stanie agonalnym?
- Na to wygląda - przyznał niechętnie Platt - Jej nerki przestają
pracować. Daliśmy jej...
Janklow uniósł rękę. Platt nie znosił tego gestu, ale zamilkł, jak
mu kazano.
- Ona z tego nie wyjdzie - stwierdził Janklow rzeczowo, jakby
rozmawiali o giełdzie. - Mam rację?
Platt całą noc robił wszystko, co możliwe, by ją
uratować. Jako lekarz nie był gotowy przyznać się do porażki.
- Najprawdopodobniej - zgodził się. - Chociaż znam
przypadki...
Ręka znowu znalazła się w górze. Tym razem towarzyszyło jej
pełne irytacji westchnienie.
Janklow podszedł znów do okna, z rękami złączonymi, z brodą
na piersi, być może była to jego wersja Myśliciela" Rodina. Z
tego, co Platt wiedział o dowódcy, to była pierwsza tak poważna
sprawa w jego karierze, i zapewne najbardziej decydujÄ…ca. Nie
sprawiał wrażenia spanikowanego ani udręczonego tym
wyzwaniem. Był raczej dość spokojny, właściwie zbyt
spokojny, jak człowiek, który kalkuluje, kupić czy sprzedać, a
może wstrzymać inwestycje.
McCathy powiedział mi, że ten wirus łatwo przeskakuje z
jednej ofiary do drugiej - odezwał się Janklow, krążąc wolnym
krokiem po gabinecie i nie patrząc na Platta, jakby wygłaszał
wykład. - Podobno w Afryce zabija całe wioski.
Więc podejrzenia Platta okazały się słuszne. McCathy i Janklow
już sobie o tym pogadali.
- McCathy stwierdził, że wystarczy mikroskopijna ilość wirusa,
szczelnie zamknięta i przesłana komuś, może nawet zwykłą
pocztą, żeby wybuchła epidemia. Coś takiego - rzekł Janklow -
może wywołać masową panikę.
Platt nie zaprzeczał i czekał na spodziewane instrukcje
dotyczÄ…ce ukrywania sprawy przed mediami. A jednak Janklow
go zaskoczył.
- Co by było, gdyby oni wszyscy zniknęli?
Z początku Platt nie był pewien, czy się nie przesłyszał.
- SÅ‚ucham?
- Jest ich tylko czworo. Dwie osoby są już i tak skazane na
śmierć - ciągnął Janklow, przystając. - Sam pan powiedział, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]