[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nim, Sandy pożałowała swoich słów. Jeśli Coreen
udaje i w rzeczywistości dalej kocha Teda, to przed
chwilą pozbawiła ją szansy na szczęście.
Nadeszła niedziela. Coreen poszła z Barneyem
do kościoła, a potem towarzyszyła mu na lotnisko,
skąd wylatywał w dwudniową podróż służbową.
W mieszkaniu powitała ją martwa cisza, a w tele-
wizji nie było nic wartego oglądania.
Niemal czekała na dzwięk dzwonka do drzwi,
lecz spodziewała się ujrzeć na progu akwizytora
albo sąsiadkę spragnioną babskiej pogawędki.
Westchnęła zirytowana. Nie była w nastroju do
przyjmowania gości.
W koszulce, dżinsach i boso podeszła do drzwi,
po czym zerknęła przez wizjer. Jej ręka zamarła na
190 DUMA I PIENIDZE
łańcuchu od zamka. Patrzyła na gniewną twarz
człowieka, którego miała nadzieję już nigdy nie
ujrzeć. Zamknęła oczy i z mocno bijącym sercem
oparła się o drzwi. Ted! To Ted! Mężczyzna,
którego kocha i pragnie. Bez wzajemności.
Coreen, otwórz! zawołał.
Skąd wiesz, że jestem w domu? zapytała
gniewnie. Może mnie nie ma?
Ale jesteÅ›, skoro siÄ™ odzywasz.
Westchnęła. Szkoda, że w porę nie ugryzła się
wjęzyk.
Niechętnie otworzyła drzwi.
Wejdz powiedziała cicho. To przecież
twoje mieszkanie. Ja je tylko wynajmujÄ™.
Wszedł do salonu i zdjął kapelusz. Miał na sobie
garnitur i koszulę z krawatem. Wyglądał bardzo
oficjalnie. Jego wzrok spoczÄ…Å‚ na jej bosych sto-
pach. Uśmiechnął się. Opięte dżinsy i niemal
prześwitująca koszulka podkreślały jej figurę.
Co u ciebie? zapytał.
Przysiadła na poręczy fotela.
To, co widzisz.
Rozejrzał się po pokoju, nie dostrzegając żad-
nych śladów wskazujących na obecność lokatorki.
Nie martw się, nie zniszczyłam ci mebli ani
niczego innego powiedziała, opacznie rozumie-
jÄ…c jego spojrzenie.
%7ładnych zapasów z Barneyem na mojej sofie
w piątkowe wieczory? zapytał jadowicie.
Diana Palmer 191
Możemy oglądać filmy u Barneya, jeśli nie
chcesz, żebym go tutaj zapraszała.
Przeszył ją tak wściekłym spojrzeniem, że daw-
niej miałaby ochotę uciec. Ale teraz tego nie
zrobiła. Przez tych kilka tygodni, które minęły od
śmierci Barry ego, odzyskała wiarę w siebie, głó-
wnie zresztą dzięki Tedowi. Nie dała zbić się
z tropu, co sprawiło, że w jego spojrzeniu pojawił
siÄ™ podziw.
Nie obchodzi mnie, co tu robisz z Barneyem
óswiadczył.
Jakby tego nie wiedziała! Jego nagłe zniknięcie
z jej życia kilka tygodni temu było jasnym syg-
nałem, że nie interesuje go, co się z nią dzieje.
Wyglądał na wyczerpanego. Nie przychodziło
jej do głowy inne określenie. Miał zapadnięte
policzki, a wokół ust i na czole pojawiły mu się
nowe zmarszczki.
Jesteś zmęczony zauważyła łagodnym to-
nem, lecz on na tę uwagę aż zesztywniał. Wiem,
wiem. Nie życzysz sobie mojego współczucia.
Zapewniam cię, że nie zamierzam zamartwiać się
z twojego powodu.
Zrękami w kieszeniach podszedł do okna. Był
mglisty letni dzień. Patrzył na ciemne i grozne
chmury, które zbierały się nad horyzontem, zapo-
wiadajÄ…c deszcz.
Czemu tu przyszedłeś, Ted? zapytała, kiedy
cisza stała się nie do wytrzymania.
192 DUMA I PIENIDZE
Nie odwrócił się.
Chciałem się upewnić, że wszystko u ciebie
w porządku odparł.
O co mu chodzi? Wlepiła wzrok w jego plecy.
RadzÄ™ sobie. Mam dobrÄ… pracÄ™, nawiÄ…zujÄ™
nowe przyjaznie. Właściwie mogę się obejść i bez
twojego zasiłku. Czy przeznaczysz go na cele
charytatywne, jeśli z niego zrezygnuję?
Odwrócił się do niej z gniewną miną.
Nie musisz niczego demonstrować zauwa-
żył oschłym tonem.
To nie jest żadna demonstracja. Po prostu nie
chcę pieniędzy Barry ego. Nigdy ich nie chciałam.
Uśmiechnęła się, widząc jego minę. Dziwi cię
to? Wiem, że myślisz, że wyszłam za niego dla
pieniędzy.
Nie zareagował na te słowa. Nawiązał natomiast
do tego, co powiedziała wcześniej.
W testamencie Barry ego nie ma ani słowa
o tym, co stanie się z pieniędzmi, jeśli odmówisz
ich przyjęcia. Prawdopodobnie spadek pozostanie
nienaruszony.
Wzruszyła ramionami.
W takim razie zrób z nim, co chcesz. Ja go nie
przyjmę. Zgodziłam się wyjść za Barry ego tylko
ze względu na tatę. Dzięki temu umierał w godzi-
wych warunkach.
Dlaczego nie poprosiłaś mnie o pomoc? za-
pytał.
Diana Palmer 193
Uniosła ze zdziwieniem brwi.
Nawet mi to nie przyszło do głowy wy-
jąkała.
Twój ojciec był nie tylko moim partnerem
w interesach, ale również przyjacielem zauwa-
żył. Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, żeby
mu pomóc.
Odwróciła wzrok.
Jej zachowanie wydało mu się podejrzane.
CoÅ› przede mnÄ… ukrywasz.
Zawahała się, ale jednocześnie odniosła wraże-
nie, że Ted jest gotowy stać w jej pokoju całą noc,
jeśli mu nie odpowie.
Barry ostrzegł mnie, żebym się do ciebie nie
zwracała po pomoc. Podobno mówiłeś mu, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]