[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojawiły się zmarszczki.
- Tylko proszę, bez żadnych kazań. Rodzice już mi
powiedzieli, co o tym myślą. - Urwała na chwilę. - Ale
wiedzą tylko o ranczu. Nie mówiłam nic o dziecku...
Maya skinęła głową na znak, że jej nie zdradzi. Je
szcze przez chwilę wpatrywała się w nią intensywnie,
a potem na jej wargach znowu pojawił się lekki uśmiech.
- Będziesz wspaniałą matką.
Lana spojrzała na nią z wdzięcznością. Z większym
apetytem zabrała się do jedzenia. Reszta posiłku minęła
w miłej atmosferze i kiedy burza trochę zelżała, siostra
przeniosła małą do samochodu. Dochodziła druga, gdy
Lana została sama.
Nie czuła się jednak zle. W ciągu miesiąca bardzo
się tu zadomowiła. Nawet bardziej niż w swoim miesz
kaniu, które służyło jej głównie jako baza wypadowa do
kolejnych pacjentów. Jednak wiedziała, że nie powinna
się zanadto przyzwyczajać do posiadłości Chance'a. Pew
nie za jakiÅ› miesiÄ…c lub dwa oboje siÄ™ stÄ…d wyprowadzÄ…,
a dom zajmÄ… jacyÅ› obcy ludzie. A wtedy zostanÄ… jej tylko
wspomnienia...
No i dziecko! Na myśl o tej kruszynie na jej ustach
pojawił się radosny uśmiech. Tak, jakby już się go spo
dziewała. A może tak jest w istocie? Przecież mogła
POWRÓT DO PROSPERINO
103
zajść w ciążę, nawet o tym nie wiedząc. Zwłaszcza że
Chance bardzo sumiennie wypełniał swoją część zobo
wiązań...
Pozmywała naczynia, a potem zapaliła światło, ponie
waż w kuchni zrobiło się szaro. Wiatr przestał szaleć,
ale deszcz wciąż zacinał w okna. Spojrzała na zegarek
i wstawiła pieczeń do kuchenki. Następnie usiadła w sa
lonie z książką.
Czekała zaledwie godzinę. Najpierw usłyszała warkot
silnika, a następnie do domu wpadł Chance, trzymając
nad głową płaszcz przeciwdeszczowy.
- Uff! Leje jak z cebra - rzucił, strząsając krople,
które przywarły do płaszcza. - Istny potop.
Lana odłożyła książkę na stolik z telefonem.
- Lubię deszcz - powiedziała. - W domu od razu ro
bi siÄ™ przytulniej.
- I brudniej - dodał, wskazując swoje mokre ślady.
- Nie przejmuj siÄ™. Zaraz to wytrÄ™.
Pokręcił głową, wieszając płaszcz tak, żeby obsechł.
- Nie, ja to zrobię. I tak nie mam dzisiaj żadnej ro
boty - westchnął. - Na szczęście jutro ma się już roz
pogodzić.
- Więc może sobie ze mną poczytasz? - zachęcała
go. - Deszczowe dni doskonale siÄ™ do tego nadajÄ….
- Nie mam na to ochoty.
Mokre włosy przylgnęły mu do czaszki, co jeszcze
bardziej podkreślało kształt jego głowy. Również jego
T-shirt był wilgotny i przezierały przezeń mięśnie klatki
piersiowej.
- Więc może znajdziesz coś ciekawego w telewizji
- zaproponowała, widząc złote iskierki w jego oczach.
- Nie lubię telewizji. - Przysunął się bliżej. - Prze-
CARLA CASSIDY
104
cież doskonale wiesz, na co mam ochotę. - Pogładził
delikatnie rozpuszczone włosy Lany.
Jego dotyk sprawił, że przez jej ciało przebiegł
dreszcz. Poczuła, że bardzo pragnie Chance'a.
- Mogę poczytać pózniej - szepnęła.
Wziął ją za rękę i pociągnął w stronę schodów.
- To dobrze, bo dłużej nie mógłbym czekać.
- Może napiję się jeszcze trochę kawy, a potem pójdę
do domu - rzekł Samuel Wallson, jeden z najstarszych
mieszkańców Red River.
- Proszę bardzo. Zaraz ci naleję - powiedziała
Emily.
Bardzo lubiła staruszka, który już w czasie pierwsze
go spotkania przeszedł z nią na ty. Znał różne ciekawe
historie z życia nie tylko miasta, ale i kraju, i potrafił je
świetnie opowiadać.
Zanim sięgnęła po dzbanek, spojrzała jeszcze na ze
garek. Mimo że dopiero dochodziła trzecia, czuła się zmę
czona. Poprzedniej nocy śniły jej się jakieś koszmary
i niewiele spała. Wstała bardzo wcześnie, by jak najszyb
ciej o wszystkim zapomnieć. Częściowo jej się to udało,
ale z tego powodu czuła się teraz wyczerpana. Miała
ochotę zdrzemnąć się choćby pół godziny. Koszmary
zwykle nie powracały w czasie krótkiego snu.
- Emmo?
To imię zabrzmiało obco. Emily dopiero po chwili
przypomniała sobie, że chodzi właśnie o nią.
Nazywała się teraz Emma Logan. Ukrywając się przed .
zabójcą, musiała korzystać z przybranych nazwisk.
- Tak, słucham? - Odwróciła się, by zobaczyć, kto
ją woła.
POWRÓT DO PROSPERINO 105
- Telefon do ciebie - rzekł jeden z chłopców do po
mocy.
Podeszła w stronę kuchni, gdzie znajdował się aparat.
Telefon? Kto, do licha, mógł do niej dzwonić?
Zmarszczyła brwi i wzięła słuchawkę do ręki.
- Tak, słucham?
Cisza. Ale nie ta, która następuje po przerwaniu roz
mowy. Ktoś tam był i wsłuchiwał się w jej głos.
- Halo, kto mówi? - spytała zdenerwowana.
Znowu milczenie.
- Proszę się odezwać - niemal błagała.
Nieznajomy milczał. Z jakichś powodów uważała, że
jest to mężczyzna, a nie kobieta.
- Toby, to ty?
Usłyszała lekki trzask odłożonej słuchawki. A potem
sygnał zajętości. Czyżby Toby dowiedział się w końcu
od Wyatta, gdzie jej szukać? Czyżby nie dał za wygraną
i postanowił ją odnalezć?
- Och, Toby - westchnęła, wiedząc, że musi wrócić
do Keyhole i przekonać go, by pozwolił jej odejść.
ROZDZIAA SIÓDMY
Zastanawiał się, kiedy nareszcie poczuje się zaspoko
jony. Do tej pory, im więcej się kochali, tym większą
miał na Lanę ochotę. To niepokoiło go coraz bardziej...
Nie rozważał jednak, czy to się w ogóle stanie, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]