[ Pobierz całość w formacie PDF ]

krokiem wychodziły zza kulis na wybieg, w te oślepiające światła, które technicy wciąż
poprawiali na belkowaniu ogromnego, mrocznego studia, mieszczÄ…cego kilkaset miejsc
siedzących. Te miejsca były teraz puste, ale w dniu pokazu...
Okej, staraj się teraz o tym nie myśleć, powiedziałam sobie. Usiłowałam opanować
oddech i nie przejmować się tym, co się stanie, kiedy tam wyjdę...
I nagle dziewczyna przede mną - nie od razu zorientowałam się, że to Veronica, bo
przedtem wielkie skrzydła osłaniały jej twarz - odwróciła się i powiedziała:
- Wiesz, Nikki. Ty to masz tupet. Spojrzałam na nią, nic nie rozumiejąc.
- Przepraszam, co powiedziałaś?
- I owszem, powinnaś przeprosić - ciągnęła. - Za to, co zrobiłaś. Nie do wiary, że masz
czelność w ogóle spojrzeć mi w oczy.
Co ja jej zrobiłam? Przez cały dzień uczyłam się na pamięć ustawień i jadłam
truskawki w czekoladzie, przez co teraz chciało mi się wymiotować. Ledwie się odezwałam
słowem do kogokolwiek... Zaraz. Widocznie chodziło o coś, co zrobiła jej Nikki.
- Przepraszam - powiedziałam. Tym razem to miały być prawdziwe przeprosiny, a nie
zamiennik za  słucham . - Naprawdę nie pamiętam, o czym mówisz...
- Ta, jasne - prychnęła Veronica. Muzyka była tak głośna, że ledwie cokolwiek
słyszałam. Ale wyraznie widziałam nienawiść w jej oczach.
- Może inne dziewczyny jedzą ci z ręki i złapały się na twoje dziwne dzwonki i te
gadki, jaka to niby jesteś zdenerwowana - powiedziała. - Ale ja znam prawdę. Wiem, że ta
cała amnezja to ścierna. I wiem, że ciągle jesteś w kontakcie z Justinem.
Zamrugałam.
- Co? Z jakim Justinem? - Lepiej, żeby nie miała na myśli Justina Baya, byłego Lulu...
a przypadkiem też byłego Nikki. A może nie przypadkiem, bo okazało się, że Nikki spotykała
się z nim za plecami Lulu. A teraz widocznie także za plecami Veroniki. Veronica spopielała
mnie wzrokiem. - Nie udawaj idiotki. Wiem, że ciągle piszesz do niego e - maile - wypaliła
jadowicie. - I ostrzegam cię. Lepiej się pilnuj. Zaraz.. .co? To było zupełnie bez sensu.
- Nie pisuję do żadnego Justina - upierałam się. Nie wierzyłam, że to się w ogóle
dzieje. Chociaż ostatnio wyjątkowo często mi się to zdarzało. Wolałabym, żebyśmy miały na
sobie trochę więcej ubrań, ale wiedziałam przynajmniej, że jeśli będzie chciała mnie, na
przykład, dzgnąć nożem, diamentowy stanik zatrzyma praktycznie każde ostrze. I zapewne
większość kul. - - Naprawdę...
- Wiem, że to ty - warknęła Veronica. Muzyka dudniła, a dziewczyna przed Veronicą
właśnie ruszyła na wybieg. - Trzymaj się od niego daleka. Słyszysz?
- Ja nigdy...
Ale to nie miało znaczenia. Jej już nie było - wyszła na wybieg, bujając biodrami i
ciągnąc za sobą końce skrzydeł po wypolerowanej jak lustro metalicznej podłodze.
Cudownie. Miałam jeszcze jednego wroga. Co było nie tak z Nikki? Co ona sobie
wyobrażała, żeby tak się czepiać cudzych chłopaków, chociaż mogła mieć każ - i tego faceta,
na jakiego by kiwnęła? Z wyjątkiem Christophera Maloneya. Czy faceci bez pary nie byli dla
niej wystarczającym wyzwaniem? Musiała polować na tych zajętych?
Cóż, pewnie trudno być jedną z najpiękniejszych kobiet ' świata. Kiedy prawie każdy
spotkany facet potyka się o własne nogi, byle tylko z tobą pogadać, to chyba normalne, że
ciągnie cię wtedy do tych, którzy tego nie robią. Ale dlaczego ta wariatka uważała, że Nikki
ciągle pisze do niego e - maile? - Nikki - syknęła do mnie Shauna. - Już!
Zorientowałam się, że muzyka się zmieniła. Nie był to już ten łomoczący techno pop,
przy którym wszystkie pozostałe dziewczyny wychodziły na wybieg. Zastąpiła go
łagodniejsza, bardziej wpadająca w ucho melodia. Po sekundzie usłyszałam głęboki męski
głos, śpiewający z brytyjskim akcentem:
- Nikki, ouuo, Nikki... chodzi o to, że... mimo wszystko wciąż... myślę, że... cię
kocham.
Gdybym już przedtem nie miała problemów z oddychaniem, to z pewnością,
zaczęłabym je mieć teraz. Genialnie. Gabriel Luna, facet, którego spotkałam może ze cztery
czy pięć razy w życiu, mnie kocha? Jasne. Już w to wierzę.
To była tylko piosenka. Piosenka, którą, kiedy tylko pójdzie na żywo w eter podczas
noworocznego pokazu, wszyscy będą nucić zamiast dżungla Stark Quarka. A przynajmniej na
to liczył Gabriel Luna i wytwórnia płytowa Starka. - Nikki - powtórzyła Shauna. - Idz.
Poszłam. Otumaniona wyszłam na wybieg. Próbowałam pamiętać o seksownym
wybiegowym kroku, ale to nie było łatwe, kiedy w głowie dzwoniło mi tylko:  Gabriel Luna
mnie kocha? Naprawdę? Nie. Nie mógł. Za każdym razem kiedy go spotykałam, robiłam coś
durnego - prowadzałam się z Brandonem Starkiem albo leżałam w szpitalu, dochodząc do
siebie po przeszczepie mózgu. Nie kochał mnie. To był tylko chwyt marketingowy. Przecież
dlatego siedział tutaj, a nie w swojej rodzinnej Anglii, prawda? %7łeby pchnąć naprzód swoją
karierę? Ale kiedy wyszłam na środek wybiegu i zobaczyłam go z gitarą, w wyblakłej,
niebieskiej koszuli, zamszowej kurtce i dżinsach, zrozumiałam, dlaczego Frida i jej koleżanki
dostawały na jego widok małpiego rozumu. Wyglądał naprawdę fajnie. I patrzył prosto na
mnie. Nie uśmiechał się, nie marszczył brwi, tylko patrzył uważnie, śpiewając:
- To nie przez twój krok, dziewczyno... nie przez twój uśmiech ani twój wygląd... cała
ruszasz mnie, dziewczyno... po prostu ruszasz mnie... dlatego mówię... Nikki, ouuo... Nikki...
chodzi o to, że... mimo wszystko wciąż... myślę, że... kocham cię.
A ja pomyślałam sobie to samo, co za każdym razem, kiedy go widziałam. Boże. Frida
ma rację. On naprawdę ma to coś. Jednocześnie dobrze wiedziałam, że  to coś nie jest w
moim typie. Jeśli cokolwiek z tego rozumiecie. Próbowałam patrzeć, gdzie stawiam nogi -
czyli na wybieg - ale prawda była taka, że ledwie widziałam własne stopy. Oślepiały mnie
reflektory, a do tego jeszcze odblaski od diamentów w moim biustonoszu. A było sporo tych
odblasków, mówię wam. Gdziekolwiek spojrzałam, przed oczami pląsały mi diamentowe
tęcze. Kiedy patrzyłam w stronę świateł, nie widziałam nic prócz tych tęcz. Przypomniałam
sobie, co mówiła mi Kelley o wyczuwaniu stopami końca wybiegu, żeby bardzo seksownie
nie zejść z niego w czarną dziurę. Ale trudno było wyczuć koniec, nie posuwając się przy tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Jackson Vina Osiemdziesiąt dni 02 Osiemdziesiat dni niebieskich
  • Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf)
  • Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
  • MacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) Brotherhood 02 Claiming the Highlander
  • Diane Duane & Peter Morwood Space Cops 02 Kill Station
  • Harry Turtledove War Between the Provinces 02 Marching Through Peachtree
  • Gold Kristi Randka z lekarzem 02 Doktor zwany Pożądaniem
  • 0135.Boswell Barbara Novak Sisters 02 Od pierwszego wejrzenia
  • Randall The Dead Have Never Died
  • Clayton Alice Nie mów mi co mam robić‡
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl