[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gabinetu zabiegowego na tyłach Herr Kutza, a ona zgodziła się bez entuzjazmu. Nie była zachwycona
tą perspektywą po tym, jak prowadziła własny salon, wszystko wydawało się gorsze. A mimo to
sprawy układały się nad podziw dobrze. Emily lubiła towarzystwo Malcolma. Nie traktował jej jak
podwładnej. Szybko się zaprzyjaznili. Trudno uwierzyć, że kiedyś podejrzewała go o kradzież.
Malcolm świetnie rozumiał Emily. On również ciężko pracował, żeby założyć własny biznes, a myśl o
ewentualnej plajcie spędzała mu sen z powiek. Ale ostatnio zaczął mówić o otwarciu nowego lokalu, z
Emily na czele.
Miałabym wynająć od ciebie lokal? spytała.
Nie. Byłabyś moją wspólniczką.
Zachwycona Emily natychmiast przystała na tę propozycję.
Może nazwalibyśmy go Piękna i Herr? zaproponował Malcolm.
Może odparła Emily.
Niedługo potem usiedli i omówili założenia finansowe. Snując plany, Emily nie mogła przestać
myśleć o Macie. Niemal widziała jego aprobujące skinienie głową, gdy zasugerowała, żeby Malcolm
pohamował niektóre z bardziej ekstrawaganckich pomysłów.
Ostatnio często myślała o dawnym przyjacielu. Zastanawiała się, co u niego słychać.
Przechodził któregoś popołudnia obok Herr Kutza, a ona miała ochotę dogonić go. I powiedzieć po
prostu: Cześć". Poklepać Cezara po łebku. Ale to wydawało się niewłaściwe. Nielojalne wobec
Natalie. Choć im bliżej było do zamknięcia Pieprzyka, tym swobodniej Natalie podchodziła do
problemu" z Mattem. I mimo że ostatnio zupełnie zniknęła z życia Emily, ta czuła się zobowiązana
dotrzymać obietnicy i trzymać na dystans Matta Charltona. Nie mogła ignorować ewentualności, że
wcale nie jest tym miłym facetem, za którego wszyscy go uważają. Myśląc o nim, nie mogła się
pozbyć poczucia winy.
Jej myśli o Carinie były znacznie mniej skomplikowane. Planowanie nowego przedsięwzięcia z
Malcolmem przypominało jej, jak wiele osiągnęła, nim gwiazda sprzątnęła jej salon sprzed nosa.
Strącenie sławy z piedestału pocieszyło nieco Emily, ale nie do końca. Carina ukradła Emily życie i
zmusiła ją do całkowitej zmiany kursu.
Malcolm zauważył ściągnięte brwi Emily.
R
L
T
Co ty wyprawiasz? zapytał, wpychając kciuk pomiędzy jej brwi i próbując rozluznić czo-
ło dziewczyny. Chcesz się bliżej zapoznać z botoksem?
Przepraszam odparła.
Idziemy po pracy na drinka?
Nie dzisiaj odpowiedziała Emily, mrużąc oczy. Wpadła na pewien pomysł. Mam coś
do zrobienia.
50
Carina obiecała Anicie, że sama zamknie salon.
Przecież nie umiesz powiedziała rozsądnie menadżerka.
Jakoś to rozkminię odparła Carina. Zanim zostałam sławna, chodziłam do pracy.
Dobrze, ale nie wiń mnie, jeśli nas okradną, bo nie potrafiłaś włączyć alarmu oświadczyła
Anita, wkładając płaszcz. Przejmowała się, ale bez przesady. Odnosiła wrażenie, że Luksorus i tak
długo nie pociągnie. Zaczęła już nawet szukać innej pracy. Dobranoc.
Carina odprawiła ją machnięciem dłoni.
Tak, tak. Dobranoc.
Choć urządzenia Cellusmit zostały oficjalnie wycofane z użytku i czekały, aż producenci
przyślą po nie z Niemiec ciężarówkę, Carina używała ich w tajemnicy co noc. Nie była pewna, czy
widzi zauważalną różnicę w wielkości i teksturze ud, ale uzależniła się od wrażenia, że siedzenie w ka-
binie coś daje. Dwadzieścia minut na niskich wibracjach przypominało przebywanie w wodnej
komorze relaksacyjnej. Czuła się prawie rozluzniona. I bezpieczna.
Przekonana, że nikt jej nie przeszkodzi, Carina zaczęła się rozbierać. Właśnie ściągała buty,
kiedy usłyszała dzwięk dzwoneczka nad drzwiami wejściowymi. Nie zamknęła ich po wyjściu Anity.
Szybko zapięła buty. Ostatnie, czego by sobie życzyła, to przyłapanie na korzystaniu z Cellusmitu.
Halo? zawołała. Halo? Anita, to ty?
Brak odpowiedzi.
Anita?
Wciąż nic.
Ale w korytarzu na pewno ktoś był. Carina słyszała, jak się ruszał. Serce zaczęło jej walić. Czy
ktoś chciał okraść salon? A jeśli, to jak powinna postąpić? Stawić czoło intruzowi? A może się ukryć?
Zawahała się, stojąc za drzwiami gabinetu zabiegowego. Uchyliła je troszeczkę, żeby widzieć
korytarz. Ujrzała niewiele, prócz ogromnego stosu papierowych ręczników w przejściu.
Nagle przyszło jej do głowy, by do kogoś zadzwonić. Przypomniała sobie jednak, że telefon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]