[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jajka.
- I żeby mi to było ostatni raz, kiedy panicz Scott próbuje mi pomóc w kuchni! - pogroziła
mu młoda gospodyni. Teraz spojrzała na Sophie.
- O, panienka się obudziła. Najmocniej przepraszamy za to zamieszanie.
Na pewno panienka bardzo się wystraszyła. A wszystko dzięki temu, że panicz Scott
pomylił benzynę z oliwą! Nadal nie mam pojęcia, skąd panicz wziął tę benzynę. Może dlatego, że
zbyt długo siedzi w garażu i buszuje przy autach, ale to i tak jest dla mnie dziwne, skąd benzyna
wzięła się na półce z przyprawami?! Dlatego też panicz Scott ma od dzisiaj zakaz wchodzenia do
kuchni!
- Przepraszam Alex, ja chciałem tylko.. .Bo ja myślałem...
- To niech panicz nie myśli i niech zajmuje się swoimi sprawami.
Jasne?
- Tak... jasne, przepraszam.
Sophie z szeroko otwartymi ustami patrzyła na Scotta.
- Jak to możliwe, że wybuchła benzyna, wszyscy żyją, a dom nie spłonął?! - zapytała
zdziwiona dziewczyna.
- Szybko ugasiłem płomienie wodą. Oprócz tego, że potrafię zapanować nad cieczami, to
jeszcze potrafię błyskawicznie wytworzyć skraplające powietrze. Tak oto ugasiłem pożar.
- Jeeej... - westchnęła dziewczyna.
W końcu oboje zabrali się za śniadanie. Gdy skończyli, dziewczyna patrzyła z ciekawością
na chłopca. Wyglądał tak młodziutko, a tak naprawdę to miał za sobą sześćdziesiąt pięć lat.
Chłopak spojrzał na dziewczynę.
- Czemu się tak na mnie dziwnie patrzysz? - zapytał uprzejmie.
Sophie powróciła do terazniejszości, zaczerwieniła się trochę.
- Ja nic... Ja tylko... Zastanawia mnie to... Jak to jest być syreną?
Ty chyba nie masz zawiązanych ust tak jak Riskal, prawda? - Chłopak uśmiechnął się
szeroko.
- Mogę ci powiedzieć, jak chcesz. A co mi tam... - Scott wytarł usta serwetką i wypił do
końca swoją kawę. - Syreną tak? Powiem ci, że beznadziejnie...
- Jak to?
- Otóż to. Syreny to potworni konserwatyści. Trzymają się ściśle swoich zasad. Prowadzą
długie i monotonne życie. Jest nas na świecie naprawdę bardzo niewiele. Raptem setka. Ja jestem
Atlantyjczykiem.
- Czy to znaczy, że Atlantyda istnieje? To zatopione, podwodne miasto? - powiedziała
ożywiona Sophie.
- Nie, ależ skąd - zaśmiał się Scott. - Atlantyjczykiem, dlatego że urodziłem się w Oceanie
Atlantyckim. Jakbyś się urodziła w Pacyfiku, to byś była Pacyfikanką.
- A w Oceanie Indyjskim? - zapytała wyraznie ciekawa Sophie - Indyjką?
- Otóż to... - potwierdził Scott. - Urodziłem się w Oceanie Atlantyckim, niedaleko Cieśniny
Gibraltarskiej. Przez 10 lat żyłem tylko i wyłącznie wśród syren. Non stop rodzice wmawiali mi jak
bardzo mam nienawidzić ludzi, jakie to potworne istoty, które kradną im ryby itd. Tak naprawdę to
syreny boją się nieznanego, nie wiedzą czym są ludzie, nie potrafią pojąć tego, że są inni od naszej
rasy. Już sam fakt, że oddychacie jest dla nich oburzający. Syreny nienawidzą ludzi tak bardzo, że
są nawet zdolne do topienia ich statków. Gorzej jest wtedy, gdy zatopią tankowiec... - mruknął
Scott. - A potem same stękają, że ludzie niszczą ekosystem.
- A ty, Scott? Również tak myślałeś, że ludzie to potwory itd.?
- Tak... Muszę przyznać, że kiedyś naprawdę bałem się i brzydziłem ludzmi. Byli dla mnie
czymÅ› odpychajÄ…cym, ale pewnego dnia...
Stało się coś nieoczekiwanego. Rodzice mnie znienawidzili, przez co zostałem wygnany.
- A co zrobiłeś? - zapytała delikatnie Sophie.
- Okazało się, że jestem trochę inny jak większość syren. Wiesz...?
Nie każda syrena, jak wyjdzie z wody i wyschnie to zamiast ogona ma nogi. Właściwie to
jestem jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem dlaczego.
Może to przeznaczenie - zamyślił się - w każdym razie nie spodobało się to starszyznie
syren i mojej rodzinie, powiedzieli, że jestem przeklęty i że moje miejsce jest w piekle. Bardzo
mnie to zasmuciło, ale nie to, że byłem inny, tylko to, że moja rodzina mnie znienawidziła!
Jedyną osobą, która mnie rozumiała, była moja siostra Rose...
Pózniej, jak się okazało, spotkało ją dokładnie to samo. Eee... Tyle że z pewnych przyczyn
nie widujemy się zbyt często, bo ona... Nie potrafi panować nad swoimi mocami. Ale to tak
nawiasem... Gdy zostałem wygnany, miałem wtedy około dziesięć lat. A musisz wiedzieć, że
syrena bardzo powoli się rozwija, wyglądałem wtedy jak ludzki pięciolatek.
- Jeej...
- Tak... Ale to i tak niewielka różnica. Teraz mam ponad sześćdziesiąt lat, a na ludzkie oko
dojrzałem dopiero do trzynastolatka. Bardzo mnie to denerwuje. Mimo iż nie jestem tak młody, to
wyglÄ…dam jak dziecko.
Dla normalnej syreny to nic takiego, ale dla syreny dorastającej wśród ludzi to udręka -
westchnął. - No i tak oto uwolniłem się od syren.
Płynąłem cały czas przed siebie, postanowiłem dopłynąć do ludzi. I tak w roku 1953
dopłynąłem do Morza Zródziemnego. Potem płynąłem wzdłuż brzegu aż do Włoch. Jak o tym teraz
pomyślę, to było to bardzo głupie i nierozsądne. Jacyś ludzie mogliby mnie wtedy dostrzec. Jednak
wtedy nie dbałem o to. Kierowały mną emocje i nie przejmowałem się tym zbytnio. Byłem
zbulwersowany zachowaniem moich rodziców.
Przestałem wierzyć syrenom. Postanowiłem zaufać rasie homo sapiens i zamieszkać z nimi.
Teraz niewiele pamiętam, ale... Przygarnął mnie wtedy jakiś włoski mechanik. Był bardzo stary, nie
miał dzieci, mieszkał samotnie. To dzięki niemu tak bardzo interesują mnie samochody -
uśmiechnął się. - Tak, bardzo interesuję się motoryzacją, cały mój pokój jest pełen plakatów i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]