[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- I zapragnąłeś się do nas przyłączyć?
Maddie zdobyła się na słaby uśmiech.
- Nie miałem nic lepszego do roboty. - Joshua
wzruszył ramionami.
- A nie pomyślałeś o spaniu?
Próbowałem i nic z tego nie wyszło, odparł, ale
tylko w duchu.
- A może jednak mnie wpuścisz?
- Och, przepraszam. Chcesz może kawy, mleka,
albo... - Maddie już szła do kuchni.
- Chcę, żebyś usiadła.
To wydało mu się w tej chwili najważniejsze. Bał
się, że Maddie za chwilę zemdleje.
- Nie ma mowy. Zajączka strasznie boli ucho i tyl
ko noszenie go przynosi mu jakąś ulgę. Nie mogę
słuchać, jak płacze.
tylu ciepłych uczuć.
NIEGRZECZNA NARZECZONA
91
w porządku. Jeśli nie zobaczy światła w jej oknach,
zawróci, nie próbując nawet z nią porozmawiać.
Niestety, okna były oświetlone.
Otworzyła mu dopiero po kilku minutach. Tuliła
w ramionach Dawida i wyglądała na nieprzytomną ze
zmęczenia. Jeszcze żadna kobieta nie budziła w nim
- A lekarstwo?
- Jasne. - Maddie nie przerywała chodzenia. -
Zacznie działać dopiero za jakieś dwadzieścia cztery
do czterdziestu ośmiu godzin.
- Boże -jęknęła - żeby ten pokój przestał wresz
- Natychmiast daj mi małego i kładź się do łóżka.
- Nie, nie, ja tylko... - próbowała protestować.
- Daj go - powtórzył Joshua zdecydowanie i wy
ciągnął ręce.
Odniósł wrażenie, że Maddie dopiero w tej chwili
uświadomiła sobie jego obecność. Patrzyła na niego
z ufnością i ulgą. A pod tymi uczuciami, pod ogrom
nym zmęczeniem, kryło się coś jeszcze.
- Tylko na godzinę - zgodziła się w końcu i podała
mu synka. Potem wspięła się na palce i leciutko pocało-
92
NIEGRZECZNA NARZECZONA
- Nie zapytałaś, czemu przyjechałem.
- Rzeczywiście! Chyba jestem mało przytomna.
- Ben powiedział, że poprzednią noc też miałaś
bardzo ciężką.
Maddie skinęła głową i skupiła się na studiowaniu
wzorków na dywanie.
- Pamiętam takie bezsenne noce z dzieciństwa Pa-
tricka. Wydawały się nie mieć końca.
Znów tylko kiwnęła głową.
- Więc pomyślałem sobie, że cię trochę zastąpię.
Maddie znów pokiwała głową. Ani na moment nie
przerwała swojej wędrówki. Zaniepokoił go taki zu
pełny brak reakcji.
- Maddie, słyszałaś, co mówię?
Spojrzała na niego nie widzącym wzrokiem i za
T
mrugała oczami.
cie tak wirować.
NIEGRZECZNANARZECZONA
93
wała Joshuę w policzek. - Jesteś cudowny. Godzina
mi zupełnie wystarczy. Potem mnie obudź. Dobrze?
- Jasne.
Kiedy się w końcu obudziła, na dworze już zaczy
nało świtać. Od razu pomyślała o Joshui. Musi być
wykończony. Nie zmrużył przecież oka.
Cichutko, na palcach, zeszła na dół.
Joshua siedział w bujanym fotelu i tulił do siebie
Dawida.
W pokoju panowała absolutna cisza.
Obaj smacznie spali.
Ten widok aż ścisnął ją za serce. Jednego tylko nie
będzie mogła nigdy dać swemu synowi. Nie będzie
w stanie zastąpić mu ojca.
A... gdyby... Maddie pozwoliła sobie na chwilę
marzeń.
Gdyby tak Joshua pokochał ją oraz jej dziecko
i zechciał z nimi zostać na zawsze. Gdyby...
Nie, nie, nawet nie powinna o czymś takim myśleć.
Nachyliła się i leciutko dotknęła czoła Dawida. Ani
śladu gorączki.
Potem spojrzała na Joshuę. Jeszcze nigdy nie wi
działa tak pięknego mężczyzny.
Kiedy nagle otworzył oczy i ich spojrzenia się
spotkały, Maddie zrozumiała, że wpadła na amen.
Znowu to samo!
ROZDZIAŁ ÓSMY
Maddie pamiętała, że w takiej sytuacji najlepiej
jest mowie. Cokolwiek. Byle szybko i dużo.
- Nie obudziłeś mnie po godzinie - skarciła Jo-
shuę. - Bardzo miło z twojej strony, że pozwoliłeś mi
odpocząć, ale to miała naprawdę być tylko godzina.
Przecież ty całą noc przesiedziałeś na krześle. Daj mi
Zajączka, przewinę go i nakarmię. - Wzięła dziecko
i weszła do kuchni. - Zaczekaj chwilę, zaraz zrobię
kawę.
- Maddie? - zdecydowany głos Joshui przerwał
ten monolog.
- Tak?
- Daruj sobie tę kawę. Za minutę znikam.
Słowa Joshui znów pobudziły ją do działania.
- Nie ma mowy.
Nie zważając na ssącego jej ramię Dawida, szybko
wyjęła z lodówki butelkę z mieszanką i wstawiła ją
do podgrzewacza. Posadziła synka w jego foteliku
i wyjęła z szafki buteleczkę z antybiotykiem.
- Pozwól mi przynajmniej poczęstować cię kawą.
Jeśli trochę poczekasz, zrobię śniadanie i . . .
NIEGRZECZNA
NARZECZONA
95
- Hej. - Joshua stanął tuż za nią. - Czemu jesteś
taka zdenerwowana?
Serce Maddie waliło jak szalone. W jej głowie kłę-
biły się tysiące myśli. Jakoś jednak udało jej się od-
mierzyć porcję lekarstwa łyżeczką.
- Zawsze gdy potrzebowałam pomocy, nikogo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]