[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szewca. Trzeba było sześciu chłopa, by go podnieść, mamrotał tylko coś niezrozu-
miałego. Powiadają, że z Christianem IV zwyciężył w piciu jedynie jego zmarły
ojciec, Fryderyk II. Ale w obronie Christiana trzeba dodać, że ma tęgą głowę, bo
już następnego dnia zabiera się do wypełniania swoich obowiązków. Nikt nie mo-
że narzekać na jego sposób rządzenia królestwem. Co prawda dziesięcinę, którą
muszą płacić chłopi, mógłby sobie darować, no i podatek od tego, co sprzeda Liv,
rzecz jasna także. W tym roku ustanowił nowe cła. On w każdym razie na tym nie
straci.
W spojrzeniu Silje, słuchającej słów Sol, wyczytać można było żal. %7łal z po-
wodu utraconych złudzeń.
129
Nie musiałaś mówić tego wszystkiego, Sol stwierdził Tengel. Na-
sza Silje jest tak bardzo przywiązana do królewskiego majestatu. Staraliśmy się
wychować was inaczej. Chcieliśmy, byście byli mądrzy, silni i umieli myśleć sa-
modzielnie, a własną niezależność sądów łączyli z szacunkiem dla odmiennych
poglądów innych ludzi. Rozumiesz to, Sol?
Tak. Przepraszam.
Król Christian jest dobrym władcą ciągnął Tengel. Najlepszy duński
król, jakiego mieliśmy. Naprawdę interesuje się Norwegią. Jego ojciec nie był
taki.
Te słowa Silje przyjęła z radością.
Jest pewna sprawa, która mnie niepokoi powiedział Are. Niektórzy
ludzie niechętnym okiem patrzą na to, że przestajemy z Duńczykami.
Chodzi o Charlottę? spytał Tengel. Takich ludzi nie może być wielu.
Nic takiego nie słyszałam powiedziała Sol.
Ja też nie dodała Liv.
A ja niestety tak rzekła Silje. Ale to wyjątki. Charlotta jest samotną
kobietą. Tylko fanatycy mogą być przeciwko niej.
Ciotka Charlotta jest powszechnie lubiana dorzuciła Liv. Dag jest
z niej bardzo dumny.
Większość ludzi pogodziła się z faktem, że w kraju są Duńczycy powie-
dział Tengel. Są też buntownicy, którym nie mogę odmówić sympatii. Zanim
Norwegia dostała się pod panowanie duńskie, była mocarstwem. Pewnego dnia
dojdzie do poważnych rozruchów, z pewnością jednak nie za Christiana.
Po czyjej ty jesteś stronie? zapytała Sol.
Naturalnie, tak jak wszyscy chciałbym, by Norwegia była wolna od-
powiedział Tengel. Ale Charlotta jest naszą najbliższą przyjaciółką i nie mam
zamiaru odwracać się od niej plecami z powodu jej pochodzenia. Większość ludzi
przestaje z Duńczykami. Nie przejmuj się wyjątkami, Are.
Nie, to tylko paru chłopaków.
Tengel pokiwał głową.
Przyszli buntownicy. Nam nie wolno się w to mieszać. Ze względu na Sol
nie możemy wzbudzać zainteresowania.
Ze względu na mnie? Ja sobie poradzę.
Tengel zapatrywał się na to inaczej.
Musisz być bardzo ostrożna, Sol. Jeden nierozważny krok może ściągnąć
nieszczęście na całą naszą rodzinę, a przede wszystkim na ciebie.
Czy może nie byłam łagodna jak owieczka?
Tak, tak. Ale ja znam cię dobrze. Znów jesteś niespokojna. A dziś uciekłaś
się do magicznych sztuczek: szewcowa nagle cudownie ozdrowiała. Nie wolno ci
tak robić, Sol! Trzymaj się ziół!
Sol skinęła głową i obiecała poprawę.
130
Teraz leżała w łóżku z rękami pod głową i wpatrywała się w sufit. Równy
oddech Liv zdradzał, że siostra śpi.
Najwyższy czas zrobić coś z Jacobem. Nadal mieszkał w Grastensholm i za
kilka dni miał wyjechać. Na szczęście już od tygodnia nie pokazywał się w Lipo-
wej Alei. Z pewnością był załamany jej zachowaniem.
Sol znów nawiedzał ten sam niepokój, który poprzedzał jej wyprawy na Blok-
ksberg, choć tak się wzbraniała i zarzekała, że nigdy tam nie poleci. Te wyprawy
pogłębiały dysharmonię w niej samej, odsuwały od prawdziwego życia, narażały
na cierpienia fizyczne. Nie, stanowczo nie chciała tam wracać. Nie znalazła nawet
środka przeciw temu upiornemu bólowi głowy.
Przez wiele dni padało, ale teraz ziemia znów była już sucha. Czy ma zabrać
Jacoba do lasu i tam go uwieść ? Z pewnością ucieszy się z tego i nigdy nie
przyjdzie mu do głowy, że taki był jej cel od początku. Coś nieodparcie pocią-
gnie nas ku sobie, pomyślała.
Zanim zasnęła, nakreśliła sobie krótki plan działania.
Następnego dnia przybyła do Grastensholm ubrana w lekką, mocno frywolną
suknię.
Jak ładnie zrobiło się we dworze! Widać było, że Jacob przyłożył się do pracy.
Na ścianach wisiały skóry, w rogu wymurowany został nowy kominek.
Usłyszała głosy dobiegające z salonu, a więc tam skierowała swe kroki.
Charlotta śmiała się wesoło, radośnie.
Sol zapukała i weszła.
Jacob Skille i Charlotta odskoczyli od siebie gwałtownie.
Och, Sol, to ty? powiedziała Charlotta z płonącym rumieńcem na po-
liczkach. Wejdz, proszę!
Oblicze Jacoba najpierw nie wyrażało niczego. Zaraz jednak w jego oczach
pojawiło się rozpaczliwe ostrzeżenie, a zarazem prośba. Nie wspominaj nic o nas,
błagał spojrzeniem.
Sol uspokoiła go wzrokiem. Wcale nie była zainteresowana zdradzeniem ta-
jemnicy, wprost przeciwnie!
Nie pamiętała, o czym rozmawiali ani nawet co sama mówiła. Były to głów-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]