[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Znienacka cała złość mu przeszła.
- Pozwól mi to zrobić, Danielle. Dla ciebie i dla dziecka.
Zdała sobie sprawę, że wciąż miał poczucie winy. Znów poczuła ucisk w
gardle. Zobaczywszy tę jego stronę, zmiękła. Przyznała sama przed sobą, że
znajdował się w dość kłopotliwym położeniu. Jednak w swoich działaniach bę-
- 92 -
S
R
dzie rozdarta, niezależnie od decyzji. Pozostać w swoim apartamencie mogłaby
tylko na krótko. Równocześnie musiałaby szukać nowego mieszkania i chodzić
do pracy. Prawdopodobnie stan jej zdrowia by się przy tym pogorszył, mogłoby
nawet dojść do poronienia. Za to jeśli przeprowadzi się do Flynna, czy nie
odbierze on tego jako jej ustępstwa w sprawie potencjalnego małżeństwa? Może
jednak uda się zawrzeć czasowe zawieszenie broni?
- Dobrze, wprowadzÄ™ siÄ™ do ciebie, Flynn, ale tylko do czasu porodu.
Potem wróci do pracy w pełnym wymiarze i znajdzie samodzielne
mieszkanie, z daleka od Moniki i zdecydowanie jak najdalej od Flynna.
W jego oczach zabłysła głęboka satysfakcja, ale właściwie to ledwie
zauważalne złagodnienie linii jego ramion w jakiś sposób upewniło ją o
słuszności tej decyzji.
- Dokonałaś właściwego wyboru - oznajmił.
- Dla kogo właściwego? Dla mnie czy dla ciebie?
- Dla swojego dziecka.
- 93 -
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
W rezydencji Flynna Danielle została przedstawiona Louise i Thomasowi,
starszej parze, którą widziała u niego wcześniej. Znali Flynna od lat, opiekowali
się nim i jego domem. Danielle nie miała najmniejszych wątpliwości, że teraz i
ona została dołączona do obejścia.
Ale kiedy się dowiedziała, że Flynn wynajął pielęgniarkę, która miała się
nią zajmować, niewiele brakowało, a obróciłaby się na pięcie i wyszła. Za dużo
się działo, za szybko. Nagle zwalił się na nią cały, wypełniony wydarzeniami
dzień. Azy zakręciły jej się w oczach.
Pielęgniarka, pani w średnim wieku, szybko wzięła sprawy w swoje ręce.
- Chodz, kochanie, położysz się.
Na szczęście Flynn nie poszedł za nimi po ogromnych schodach do
wytwornie umeblowanej sypialni. Kiedy Danielle znalazła się już w łóżku, pod
pełnym sympatii, profesjonalnym spojrzeniem Jean, zaczęła się powoli
odprężać. Zasnęła z myślą, jak bardzo pielęgniarka przypomina jej matkę. Obie
kobiety roztaczały taką samą atmosferę opiekuńczości.
Obudziła się kilka godzin pózniej, z myślą o tym, jak Monica zareaguje
na tę sytuację. Ogarnął ją niepokój. Jej teściowa poleciała na kilka dni na
południe, do Alice Springs, do siostry, więc wyrok został odroczony
przynajmniej do jutra, kiedy Monica na pewno zadzwoni. Wtedy rozpęta się
piekło. Powiedziała o tym Flynnowi, kiedy nieco pózniej przyszedł do jej
sypialni.
- Będę musiała powiedzieć Monice, gdzie jestem - oznajmiła, kiedy tylko
skończył się dopytywać o jej zdrowie.
- Ja się zajmę Monicą - oświadczył tonem niedopuszczającym sprzeciwu.
- Nie. - Musiała utrzymać swą niezależność. - Ja z nią porozmawiam.
- Nie posłuży ci to.
- 94 -
S
R
Kolejny raz pod jego wyniosłością dostrzegła troskę. Miło jej się zrobiło.
- Ona powinna wiedzieć, Flynn. I musi się dowiedzieć o tym ode mnie.
- W takim razie chcę być przy tym.
- Dobrze - zgodziła się, ale zamierzała, jeśli tylko jej się uda, powiadomić
Monicę podczas jego nieobecności. Jej teściowa będzie i tak solidnie
zdenerwowana.
- Mało zjadłaś na obiad - zganił Danielle, przerywając tok jej myśli.
Najwyrazniej rozmawiał z Jean.
- Nie byłam głodna. - Zdołała przełknąć jedynie lekką zupę.
- Musisz jeść.
Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że to on wydaje się zmęczony. Dla
niego to też był długi dzień.
- A ty jadłeś?
Jej pytanie go zaskoczyło.
- Nie. Pomyślałem, że zjem tu i dotrzymam ci przy okazji towarzystwa.
Oblizała wargi.
- Hm... tutaj?
- To nasza sypialnia, Danielle. Poczuła, jak puls jej przyspiesza.
- Nie przypominam sobie, żebym się zgodziła dzielić z tobą sypialnię.
- Nie przypominam sobie, żebym pytał.
- Flynn, ja...
Nie spuszczał z niej oczu.
- Zaczynamy tak, jak zamierzamy to ciągnąć dalej.
- O, nagle to jesteśmy my"? - Już się czuła stłamszona. Tak jak przez
Roberta.
- Zapomnij o nim - rzucił, zupełnie jakby czytał w jej myślach.
Odetchnęła nerwowo.
- Nie mogÄ™.
- 95 -
S
R
- Staw czoło faktom, Danielle. Pragnął cię fizycznie, bo nie mógł cię
zdobyć emocjonalnie. To dlatego nigdy by cię nie wypuścił z rąk.
Wiedziała, że miał rację, lecz świadomość, że była tak wykorzystywana
przez męża, wciąż bolała.
- A ty kierujesz siÄ™ innymi pobudkami?
- Moje pobudki zachowam dla siebie, ale jedno ci powiem. SÄ… o niebo
bardziej szlachetne, niż jego kiedykolwiek były.
Powiedziawszy to, szybko wyszedł do łazienki.
Danielle wiedziała, że Flynn ma rację. Pomimo całej wyniosłości
postępował zgodnie ze swoistym kodeksem honorowym, którego Robert nawet
by nie zrozumiał. Ta myśl uspokoiła ją, jakby wypełniając w niej puste dotąd
miejsce. Którego nie zapełnił ani Robert, ani Monica.
Z teściową miała okazję porozmawiać o wiele wcześniej, niż się
spodziewała. Starsza pani zadzwoniła, kiedy Flynn jadł obiad.
Rozległo się pukanie do drzwi. Weszła Jean.
- Przepraszam, panie Donovan, wiem, że chciał pan, żeby nie
przeszkadzać Dani... znaczy, pani Ford, ale dzwoni bardzo rozsierdzona kobieta
domagająca się rozmowy z nią. - Pielęgniarka zerknęła na Danielle. -
Przedstawiła się jako pani teściowa.
- Skąd ona wie, że tutaj jestem? - Danielle popatrzyła pytająco na Flynna
siedzącego przy małym stoliku pod oknem.
- Załatwiłem przekierowanie telefonów do ciebie - wyjaśnił, nie
usprawiedliwiając się, że jej o tym nie powiedział. Zwrócił się do pielęgniarki. -
Danielle zadzwoni do niej jutro.
- Ale...
- Nie - zaprotestowała Danielle. - Nie mogę jej tego zrobić, Flynn. Będzie
się zamartwiać całą noc.
- Lepiej, żeby ona się zamartwiała niż ty.
- 96 -
S
R
- Ale ja też będę się martwić. - Spojrzała na napiętą twarz Jean. - Odbiorę
telefon.
Pielęgniarka zawahała się, po czym skinieniem głowy wskazała aparat
przy łóżku.
- Linia pierwsza - poinformowała i zamknęła za sobą drzwi, zostawiając
ich samych.
Danielle popatrzyła na telefon, potem na mężczyznę.
- Wolałabym być sama.
- Nie wyjdę - oznajmił, sadowiąc się wygodniej i biorąc kieliszek z
winem.
- Flynn...
- Monica czeka - przypomniał i pociągnął łyczek wina, obserwując ją
przymrużonymi oczami. Danielle zacisnęła zęby i sięgnęła po słuchawkę.
- Monica, mówi Danielle.
- Danielle? - odezwała się Monica z niepokojem w głosie. - Co się dzieje?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]