[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Storm westchnęła.
 Harpersi chcieli, abym cię chroniła?  spytała niepewnie.
Ale gdy dostrzegła mętnawe błyski wielu par oczu obserwujących ich z mrocznych
zakamarków pod drzewami, błyskawicznie sięgnęła po miecz.
Elminster chrząknął i ciężko uniósł się w siodle, po czym łagodnie położył rękę na
nadgarstku dłoni, którą zacisnęła na mieczu.
 Nie  rzekł miękkim głosem  bardziej prawdopodobne, że chcieli, byś strzegła
innych przede mną.
Storm wywróciła oczami. Gładko zeskoczyła z konia.
 Nie powinnam tu być  stwierdziła.  Klucz czy nie klucz... To przeskakiwanie z
miejsca na miejsce, ze świata do świata, nie jest ani bezpieczne, ani mądre.
Elminster uśmiechnął się.
 A przybycie ze mną na magowisko było? Robię wszystko tylko dlatego, by
wymknąć się magom, którzy ewentualnie mogą podążać naszym tropem. Tylko kilku
dostatecznie szeroki umysł, by móc równie często jak przenosić się z jednego świata do
drugiego.  Stary poklepał ją po ramieniu.  Dzięki za twą cierpliwość, droga. Już
niebawem to wszystko dobiegnie końca i mogła pogawędzić ze starym przyjacielem.
Gdy Elminster ruszył pieszo wzdłuż nierównej ścieżki mię drzewami, nad starym,
nieznanym lasem właśnie wstawał świt Różowa poświata zdała się przypomnieć o czymś
sta magowi. Odwrócił się i skinął głową. Storm obejrzawszy za siebie stwierdziła, że ich
wierzchowce zniknęły. Spojrzała na Elminstera. Odpowiedział na jej milczące pytanie
radosny uśmiechem i ruszył w dalszą drogę.
Storm w ponurym milczeniu podążyła za nim. I nie dowierzając słowom starego maga
dobyła miecz z pochwy; znając Elminstera wspomnianym  przyjacielem" mógł być niebieski
smok albo coś o wiele gorszego.
Zcieżka wiodła między dwoma starymi, porośniętymi mc głazami. Gdy podeszli bliżej,
Elminster wyciągnął rękę i dłoń Storm. Razem weszli między głazy i poczuła dziwny,
powodujący mrowienie chłód.
Znów znalezli się w innym miejscu. Wydawało się znajome. Storm prawie natychmiast
zorientowała się, że do Shadowdale.
Elminster puścił jej dłoń i oddalił się, gmerając w fałdach swej szaty w poszukiwaniu
fajki. Storm przez chwilę we za nim wzrokiem. I nagle dwoma szybkimi krokami zbliż się do
niego. Kładąc silną dłoń na ramieniu Elminstera, obróciła go w swoją stronę.
 Ani kroku dalej  ostrzegła  dopóki nie powie mi co tu się dzieje! Gdzie są nasze
konie? I właściwie mieliśmy przejechać przez pół Faerunu, aby kac ten klucz? Czy ta Duara
nie potrafi się teleportował Dlaczego ...
Elminster przyłożył jej palec wskazujący do ust i powie
 Nie musimy się już teraz spieszyć. Wątpię, aby ktokolwiek zdołał przebyć tę samą co
my drogę w równie szybkim tempie. Wierzchowce odesłałem do stajen w Krzywej Wieży.
Pójdz do mego domu. Tam spotkasz naszego wspólnego przyjaciela  Lhaeo.
Elminster zapalił fajkę i nie odezwał się słowem, dopóki idąc ścieżką wyłożoną płytami z
piaskowca nie dotarli do drzwi jego walącej się kamiennej wieży.
Otworzyły się szeroko, gdy tylko się zbliżył. Stary mag zaś odwrócił się i powiedział:
 Odłóż swój miecz, Storm, i witaj w mych progach. Gdy weszli do środka, jego skryba
Lhaeo zawołał z kuchni.
 Zaraz będzie herbata, o Czcigodny!
 Zrób też dla Storm  rzucił półgłosem Elminster. Dzięki jakiejś czarodziejskiej
sztuczce, Lhaeo usłyszał słowa swego pana i odkrzyknął:
 Witaj, o Pani Storm!
 Bądz pozdrowiony, Lhaeo  odparła Storm, spoglądając z rozbawieniem na starego
maga. Elminster ze stoickim spokojem zrzucił beztrosko na podłogę pokazną stertę jakichś
papierzysk i bez słowa przysunął jej wolne już krzesło.
Chmura gęstego, dławiącego kurzu uniosła się w powietrze.
Elminster wymamrotał coś pod nosem, machnął ręką i kurz zniknął.
 Wydaje mi się, że jest tu trochę za ciemno  nie widzę twarzy mego pięknego gościa
 mruknął stary mag, po czym wyciągnął rękę, by dotknąć mosiężnego kosza koksownika.
Cmoknął i w tej samej chwili pojawił się płomień, rzucając ciepłą, migotliwą poświatę na
krzesło.
Elminster szarmanckim gestem zaprosił Storm, by usiadła. Ona zaś z zakłopotaniem
wpatrywała się w ogień w koszu koksowym.
 Jak to może się palić bez żadnego oparu?
 Dzięki czarom, ma się rozumieć  Elminster odwrócił się, wzbijając następną chmurę
kurzu podczas przeciskania się pomiędzy wysokimi, nierównymi stosami pożółkłych ze
starości pergaminów.
 Oczywiście.  Storm wyciągnęła rękę i poklepała go po ramieniu.  Elminsterze 
rzuciła lodowatym tonem  mów.  Jej głos był zimny jak chłód stali.
Stary mag usiadł swobodnie w powietrzu, zaczął pyk fajeczkę i uśmiechać się do niej
przez chmurę unoszącego się dymu.
 Zasługujesz na to, by wiedzieć, sikoreczko. A zatem zacznijmy od początku 
Duara była niegdyś bardzo krótko moją uczennicą. Obecnie mieszka w Telflann, a ubiegłego
przyłączyła się do Harpersów.
Ponownie pyknął z fajeczki, a ku nisko sklepionemu mrocznemu sufitowi
uniósł się wolno z lulki krąg niebiesko-zielonego dymu.
 Nie potrafi jeszcze używać zaklęcia teleportacji, bo nie posiada dostatecznie dużej
mocy. Jak wszyscy młodzi, zapale magowie zaczęła podróżować, by jak najszybciej poznać
możliwie jak najwięcej zaklęć i w przeciwieństwie do większości magów natknęła się na
smoczy skarb.
Kolejny krąg fajkowego dymu uniósł się z fajki. Stary mag przez chwilę śledził go
wzrokiem, pokiwał głową, czym podjął swoją opowieść.
 Hm..., naturalnie do skarbu tego był również do smok  sztuk jeden  ale to już
inna historia. Wśród rozmaitych cacek i bibelotów natknęła się na mój klucz i przysłała
mi przez umyślnego wiadomość, że znajduje w jego posiadaniu i, jeżeli jestem
zainteresowany, przyniesie go na najbliższe magowisko.
 Kim są zatem twoi tajemniczy wrogowie? Jakim sposób utraciłeś ten klucz? 
zapytała Storm.  I dlaczego Duara zdecydowała się przesłać ci zwykłego listu? Po co tyle
zacne
Elminster wzruszył ramionami.
 Nie miała pojęcia, że ktokolwiek, prócz mnie, mógł tym zainteresowany, a przede
wszystkim wiedzieć, o przedmiocie traktował ów list. Gdy dostałem od niej wiadomość za
pomocą czarów porozumiałem się z nią na odległość i potwierdziłem, że przybędę na
zjazd. Powiedziała mi, że czasu wysłania listu kilkakrotnie ją atakowano, dwukrotnie
przetrząśnięto jej dom, a którejś nocy, gdy leżała w sypialni, jakiś tajemniczy szepczący
głos groził jej, żądają wydania klucza.
Storm wywróciła oczami:
 A więc czym jest ten klucz? Co on otwiera?
 Moją szafę, ma się rozumieć  odrzekł ze spokojem Elminster, sięgając długą ręką za
siebie w zakurzony półmrok. Klucz błysnął w jego dłoni, gdy wsuwał go w otwór wyrytej w
ścianie głowy uśmiechniętego smoka. W kamieniu wokół niewielkiej płaskorzezby pojawił
się zarys drzwi. W chwilę potem sekretne drzwi same się otworzyły.
Elminster wyjął klucz z otworu i machnął nim w stronę Storm.
 Ukradł mi go dawno temu pewien pozbawiony skrupułów człowiek, który, aczkolwiek
bardzo krótko, był moim uczniem. Pamiętam go, to był ambitny Calishita, nazywał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Frederik Pohl The far shore of time
  • 2.Longin Jan OkośÂ„ Longin Jan OkośÂ„ Trylogia IndiaśÂ„ska. Tom II Czerwonoskóry GeneraśÂ‚
  • Anne Hampson Where the South Wind Blows (pdf)
  • Hawthorne Rachel Straśźnik Nocy 04 CieśÂ„ Ksi晜źyca
  • Hilari Bell Goblin Wood 01 The Goblin Wood v2
  • ST.26.KsiegaEzechiela
  • McMahon Barbara Rozwaćąć˝ny i romantyczna
  • Livingston Alice Czas czuśÂ‚ośÂ›ci
  • Broadrick Annette Niebezpieczna znajomośÂ›ć‡
  • Child Maureen Królowie Kalifornii 03 OpowieśÂ›ć‡ o szcz晜›ciu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl