[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pracy. Szkoda tylko, że nigdy nie uda jej się o nim zapomnieć.
Jason wparował do sypialni i podłączywszy poduszkę do prądu, podał ją
Leslie.
- Dzięki - powiedziała, rozkoszując się przyjemnym ciepłem.
- Może zaparzę ci kawy?
- Jason, nie przejmuj się tak. Nic mi nie będzie. Pierwszy dzień jest
najgorszy.
Usiadł na skraju łóżka i czułym gestem odgarnął jej włosy z czoła.
- Nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
- Nie jest tak zle. To raczej uciążliwy i nieprzyjemny dyskomfort niż ból.
- Za każdym razem tak ci dokucza?
- Uhm. Lekarz twierdzi, że mi przejdzie, kiedy urodzę dziecko.
Bez słowa spojrzeli sobie w oczy.
- Przyniosę ci kawy - odezwał się Jason, przerywając niezręczne
milczenie.
Jake'owi wystarczyło jedno spojrzenie na brata.
- Coś się stało? - zapytał, kiedy spotkali się w kuchni.
- Nic takiego. Leslie trochÄ™ kiepsko siÄ™ czuje. Wiesz, kobiece
dolegliwości.
- Zatem moja teoria wzięła w łeb. Myślałem, że jest w ciąży. Wydawał mi
się to jedyny sensowny powód, dla którego gotów byłbyś tak szybko się ożenić.
- Nawet takiemu przystojniakowi jak ja nie udałoby się w tydzień uwieść
kobiety i zrobić jej dziecka.
- Ale miałeś nadzieję, że jest w ciąży, prawda? Jason odwrócił się
pospiesznie i napełnił filiżankę.
- Oczywiście, że nie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Całkiem się już w tym wszystkim pogubiłem. Może mi wreszcie
wyjaśnisz, na czym opiera się to wasze tak zwane małżeństwo na niby?
- Chciałem ją lepiej chronić. Mogłem to zrobić, dając jej moje nazwisko.
- Jakież to szlachetne, doprawdy. Jason spojrzał na brata z ukosa.
- Nie takie znowu szlachetne, jak się wydaje. Chciałem z nią sypiać i
wykombinowałem sobie, że to najlepszy sposób.
Jake zarechotał ubawiony.
- No, nareszcie zaczynasz mówić jak mój brat. Jedziesz dzisiaj ze mną na
ranczo, czy wolisz zostać w domu?
- Pojadę z tobą. Daj mi się tylko ubrać.
Przed wyjściem wstąpił na chwilę na górę, żeby sprawdzić, jak się czuje
Leslie. Dziewczyna spała, wyślizgnął się więc na korytarz i zamknął za sobą
drzwi. Od rana zastanawiał się, dlaczego jest mu tak ciężko na sercu. Przecież i
tak nic by z tego nie wyszło. Ich małżeństwo nie miało najmniejszych szans na
przetrwanie. Leslie cały czas powtarza, że chce jak najszybciej wrócić do domu.
On też pewnie niedługo wróci do pracy. Nie znalazł jak dotąd lepszego pomysłu
na życie. Nie będzie zresztą powodu, żeby szukać innego zajęcia.
Drzemka postawiła Leslie na nogi. Obudziła się około jedenastej, czując
się znacznie lepiej niż rano. O tej porze zazwyczaj nikogo nie było w domu.
Wszyscy rozjeżdżali się do swoich zajęć. Jake i Jason doglądali rancza, a Ashley
przyjmowała pacjentów w klinice dla zwierząt.
Dziewczyna ubrała się i zeszła do kuchni na śniadanie. Zaczynała właśnie
sprzątać naczynia, kiedy zadzwonił Jude.
- Dzięki, że wysłałeś mnie z Jase'em do domu - powiedziała Leslie, kiedy
już wymienili najświeższe wieści z życia rodziny. - Bardzo mi się tu podoba.
- Zwietnie się składa. Dzwonię między innymi w tej sprawie. W Deer
Creek zaczyna się robić naprawdę gorąco. Były już pierwsze aresztowania,
zamknęliśmy też kilka lokali podejrzanych o nielegalny hazard. Miejscowy
element powoli wpada w popłoch. FBI mówi, że może będziesz musiała
zeznawać. Na razie chcą, żebyś pozostała jeszcze jakiś czas w bezpiecznym
miejscu. Możesz więc dalej używać życia na ranczu. Potraktuj to jak zasłużony
urlop. -I tak pewnie już nie mam pracy - westchnęła Leslie.
- Kto wie, może szef wykaże zrozumienie i zatrudni cię ponownie, kiedy
się dowie, przez co przeszłaś.
- Mam nadziejÄ™.
- Nie martw się na zapas. Będzie dobrze. Aha i powiedz Jasonowi, że
dzwoniłem, dobrze?
- Oczywiście, powiem.
Kiedy pół godziny pózniej ponownie rozległ się dzwonek, dziewczyna
spojrzała z niepokojem na aparat. Do tej pory rzadko odbierała telefony w ciągu
dnia. Może to Jude ma dla mnie coś nowego?
- Słucham? - odezwała się niepewnie, ściskając słuchawkę.
- Dzień dobry, czy zastałem pana Jasona Crenshawa? Leslie zamarła
przerażona, natychmiast rozpoznając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]