[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znesowe zwiÄ…zki.
Nie powiedziała jednak tego na głos.
- Bez względu na to, co się stało, jestem sama nie dlatego,
że jestem cyniczna lub zgorzkniała.
- Więc dlaczego? Jesteś żoną swojego zawodu? Zauważyła
żartobliwy błysk w jego oczach.
- Nie, po prostu nikogo obecnie nie szukam.
39
S
R
- A kiedy zaczniesz?
Dlaczego tak go to interesowało? I po co w ogóle o tym
rozmawiali?
- Będę wiedzieć, że to ten, na którego czekam, kiedy go
zobaczę - skwitowała krótko.
Nie dodała, że nie jest do końca szczera i że może ten, na
którego czeka, to właśnie on.
Musiała przeprowadzić sprawdzian samej siebie i znalezć
mu partnerkę. Im szybciej to uczyni, tym lepiej będzie dla niej.
Miała jeszcze dwa miesiące, zanim Sentinel" ogłosi Mat-ta
po raz kolejny najlepszą partią w mieście. Na szczęście wie-
działa, jak znalezć kobietę doskonałą.
Lauren wpatrywała się w ekran komputera. Potem w okno.
Po raz kolejny przywołała w pamięci rozmowę sprzed dwóch
dni. Prawda była trochę bardziej skomplikowana, niż to wyło-
żyła Mattowi. Musiała się udzielać towarzysko dla potrzeb służ-
bowych. Kojarzenie par zabiera mnóstwo czasu.
Kilka miesięcy temu obchodziła trzydzieste urodziny i nie
była w żadnym poważnym związku od momentu, kiedy stała
przy ołtarzu. Nie tylko teraz nie szukała partnera, nie szukała
go w ciągu ostatnich pięciu lat.
Oto bilans jej życia. Nie jest szczęśliwą kobietą XXI wieku,
która w pełni kontroluje swoje życie. W rzeczywistości po-
godziła się już ze swoją samotnością, w której jedynym towa-
rzyszem był kot Felbc.
Po odejściu Parkera przechodziła przez wiele etapów, ta-
kich jak stan szoku, paraliżu, obsesyjnego pogrążania się
40
S
R
w czarnych myślach, płaczu, depresji i smutku. Podsumo- ;
wywała teraz swoje życie, ale jako zupełnie inna osoba. Była
bardziej świadoma i ostrożna. Ostrożność i teraz do nie
przemawiała. Kilka razy łapała się na myślach o Matcie
Whittakerze. Nie widziała w nim klienta, ale mężczyznę.
Rozparła się w fotelu biurowym. W czasie kolacji z Mat-
tem próbowała zachować zawodową pozę, ale wytrącał ją z
równowagi. Jej oczy wpatrywały się w ekran komputera.
Większą część godziny spędziła na przeglądaniu listy po-
tencjalnych kandydatek dla Matta. Ze zwiÄ…zku z Parkerem
wyciągnęła wiele wniosków na temat siebie samej. Będąc z
mężczyzną, sama była niedorajdą, zarówno w sypialni, jak i
poza nią. Kiedy coraz głębiej pogrążała się w swoich my-
ślach, Candace wślizgnęła się do jej gabinetu, trzymając bu-
kiet kwiatów.
- Przed chwilą zostały dostarczone. Umieram z ciekawości,
kto je przysłał.
- Dla mnie? - zapytała Lauren.
- A dla kogóż by innego? - zachichotała recepcjonistka.
- Jeśli byłyby dla mnie, udawałabym raczej, że boli mnie gło
wa. Chciałabym się urwać wcześniej do domu.
Lauren zmarszczyła brwi.
- Nie miałam przecież ostatnio żadnej randki.
- Chyba o czymś nie wiem. - Candace położyła kwiaty na
biurku. - Czyż nie są piękne?
Lauren spojrzała na olbrzymi bukiet różowych róż i lilii. -I
drogie - dodała. Candace skrzyżowała ramiona na piersiach.
41
S
R
- Może jeden z twoich klientów zmądrzał i zorientował się,
że najlepszą partią dla niego byłaby sama swatka.
- Proszę cię, przestań. - Obie z Candace przerabiały już te-
go typu tematy wielokrotnie.
Candace wyciągnęła małą kopertkę z bukietu kwiatów.
- Proszę. - Wręczyła ją Lauren. - Zwiat czeka z zapartym
tchem na ciÄ…g dalszy.
Udając brak zainteresowania, powoli rozerwała kopertę i
wyjęła bilecik. Zaczęła czytać jego treść.
Przeprosiny za wpadkę z telefonem komórkowym na na-
szym spotkaniu. Matt.
Notatka została napisana męskim charakterem pisma. W tej
znajomości lub romansie brakowało jej kwiatów i bileciku.
Za chwilę jednak zdenerwowała się na samą siebie. Co też
znowu wymyśla? Przecież słowa romans i Matt Whittaker nie
tworzyły razem żadnego sensownego zdania.
-No i?
- To od Marta Whittakera.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]