[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Szybko włożyła bladożółte leginsy i nieco ciemniejszą koszulę,
wilgotne włosy splotła w warkocz i boso podreptała do maleńkiej
alkowy, służącej jej za kuchnię, by wypić filiżankę gorącej czekolady.
Większością swych codziennych obowiązków zajęła się w nocy, a o
świcie nakarmiła konie. W niedzielne poranki właściciele sami
ujeżdżali swoje konie, więc Kylie miała pod opieką tylko Jeta i
Kenny'ego.
A Jet, pomyślała, nalewając mleko do filiżanki, jest na pewno tak
samo zmęczony jak ona. Postanowiła więc najpierw zająć się
Kennym, a po południu trochę się przespać. Jeśli tylko uda jej się nie
myśleć o wczorajszym wieczorze...
Walenie w drzwi tak ją zaskoczyło, że omal nie rozlała czekolady.
Nie było jeszcze szóstej, więc to nie mógł być Tony. Zostawiła mu
kartkę, że konie są już nakarmione, więc może pospać dłużej.
Zwłaszcza że z przyjęcia wrócił dużo pózniej niż ona. Wolała nie
myśleć, dlaczego.
Sięgnęła do klamki, otworzyła drzwi i.... stanęła twarzą w twarz z
przyczyną jej wcześniejszego powrotu.
- Ty! Co ty tu robisz?
- Chcę z tobą porozmawiać - rzucił ostro. Czemu jest taki zły? Bo
odrzuciła jego końskie zaloty? I obraziła się, że zaproponował jej
szybki seks?
Kylie zaprosiła go do środka, wróciła do kuchni i usiadła przy
stole. Tyler wsunął ręce w kieszenie i w rozkroku stanął przed nią.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- O czym? %7łe nie mam zwyczaju chodzić do łóżka z facetem,
którego prawie nie znam? O ile pamiętam, nawet mnie o to nie
45
RS
zapytałeś.
Tyler zarumienił się.
- To nie... To znaczy, ja nie chcia... - Zamilkł na moment i
nerwowym gestem przeczesał palcami włosy. - Przepraszam cię za
to. Zresztą i tak miałem zamiar ci to powiedzieć. Głupio się
zachowałem. Po tym, co powiedziałaś o... stałych związkach, chyba
sobie pomyślałem.
- Rozumiem - odparła Kylie, lecz nie było jasne, czy przyjmuje,
czy odrzuca jego przeprosiny. - To wobec tego w jakiej sprawie
przyszedłeś? Czego ci nie powiedziałam?
- O Tonym - rzucił krótko i już nie tak niepewnie Tyler.
- A o czym konkretnie?
- O czym? Przecież to członek młodzieżowego gangu, na miłość
boską. Gangu zamieszanego w morderstwo, narkotyki i Bóg wie co
jeszcze!
- Tony był członkiem gangu.
- Z tego co wiem, nie można być byłym" członkiem gangu.
- Odkąd się tu zjawił, czyli od ponad roku, nie miał z gangiem
nic wspólnego. Wykonuje swoją pracę, zajmuje się końmi...
- I nastoletnimi dziewczynkami? Czy to też należy do jego
obowiązków?
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała Kylie, wstając
gwałtownie.
- %7łe moja córka, moja piętnastoletnia córka, jest tak nim
oczarowana, że po raz pierwszy w życiu mnie okłamała, wymknęła
się tutaj, by się z nim spotkać, a ty o wszystkim wiedziałaś i
pomogłaś jej w tym!
Kiedy Kylie uderzyła go w twarz, ani drgnął. Nie podniósł też ręki,
by rozmasować policzek, na którym widniał czerwony odcisk jej
dłoni.
- Za wczorajszy wieczór chyba mi się to należało - przyznał. -
Ale chcę, żebyś mi odpowiedziała, Kylie. Dlaczego nie powiedziałaś
wszystkiego o Tonym? Nie uważasz, że mam prawo znać prawdę o
osobie, z którą widuje się moja córka? Nigdy bym nie pozwolił jej tu
46
RS
przychodzić, gdybym wiedział, kim on jest...
- Nadal nie wiesz, kim jest Tony! - krzyknęła Kylie.
- Nie masz o tym zielonego pojęcia!
- Wiem, że przemienił moją córkę w kłamczuchę.
- Tylko dlatego, że jesteś tak nadopiekuńczy, że Amy dusi się w
twojej obecności.
- To, że nie chcę, żeby spotykała się z kimś takim, nazywasz...
- Dość! - przerwała mu Kylie. - Powiem ci tylko jedno! Może
twoje życie nie było łatwe, ale nie wiesz jeszcze, co to są prawdziwe
tragedie! Nigdy nie musiałeś, w wieku czternastu lat, nosić pistoletu
tylko dlatego, że w twojej okolicy nie było bezpiecznie. Nigdy nie
byłeś tak biedny, żeby potwierdzenia swojej wartości szukać wśród
takich jak ty, członków gangu.
- Nie...
- Owszem, pochowałeś przedwcześnie zmarłą żonę, ale nigdy
nie musiałeś zająć się pogrzebem swego młodszego, pięcioletniego
brata, który zginął, bo stanął na drodze wrogiego gangu. Gangu,
który polował na ciebie!
- Co? - wyjąkał pobladły Tyler.
- Tony musiał. Co więcej, ryzykował życie, przerywając barierę
milczenia, zeznając przeciwko tym, którzy serią z automatu
zakończyli życie tego chłopczyka. Wysłał sprawców zbrodni do
więzienia, a kiedy ich kumple przysięgli mu zemstę, musiał uciekać.
- Nie wiedziałem. - Tyler był naprawdę wstrząśnięty.
- Oczywiście, że nie wiedziałeś. Bo w ogóle cię to nie
interesowało. I znów założyłeś sobie to najgorsze.
Miała oczywiście na myśli to, o co podejrzewał ją minionego
wieczora.
- Tony zmienił całe swoje życie - oznajmiła zdecydowanie Kylie.
- Musiał opuścić rodzinę, z obawy, że gang będzie mścił się na nich.
Od roku nie widział swojej matki, sióstr ani braci. Dla ich dobra
odciął się od wszystkiego, co kiedykolwiek znał.
- Dobrze, może przesadziłem - zaczął ostrożnie Tyler.
- Zdecydowanie. Za dwa miesiące Tony skończy szkołę i będzie
47
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]