[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbliżenie skracała do minimum. Gdyby nie promile we krwi,
jego dotyk mógłby okazać się trudny do zniesienia, dawno już
przestała odczuwać podniecenie w sypialni. Od lat udawała
orgazm, myśląc podczas gry wstępnej: Do brzegu, Maciuś,
do brzegu".
Tego ranka Maciej wyszedł do pracy podwójnie
szczęśliwy - raz, że pewien był awansu, a po drugie - miał
obiecaną upojną noc ze swoją uroczą żoneczką.
Po osiemnastej, gdy nadal nie było go w domu, Mirka i
Rafałek rozsiedli się na kanapie przed telewizorem.
- Co będziemy oglądać, mamo?
- Włącz, co chcesz, najlepiej coś wesołego.
- Zaraz będą Przyjaciele", lubisz ich, prawda?
- Bardzo ich lubiÄ™, kochanie. Wez pilota i chodz do mnie!
- Rozłożyła ręce na boki, przyjmując kształt latawca, a
chłopiec zwinnym ruchem wskoczył na kanapę, wtulając się w
matkę. Objęła go ciasnym uściskiem i pocałowała w czubek
głowy.
- Bardzo ciÄ™ kocham, wiesz o tym?
- Wiem, mamuś, ja ciebie też kocham. - A jak mocno?
- Jak stąd do czarnej dziury i z powrotem. - To było jego
ulubione powiedzonko, którego używał od lat, ale nikt nie
wiedział, skąd je zna. Mirka uwielbiała, gdy tak do niej
mówił. Mimo że chłopiec miał już sześć lat, dla niej wciąż był
małym synkiem. Czasami, gdy już spał, siadała na brzegu jego
łóżka i przyglądała mu się z uczuciem niewysłowionego
szczęścia w sercu. Wtedy najintensywniej czuła coś
docierającego do rdzenia jej matczynej miłości.
- MamuÅ›, dlaczego taty nie ma jeszcze w domu? - W
przerwie na reklamę pobiegli do kuchni przygotować sobie
przekÄ…ski.
- Bo tatuś ma dziś w pracy bardzo ważny dzień i to
właśnie tak długo trwa.
- Wiesz, mamuś, ja się cieszę, że ty nie pracujesz, ale ja
nie wiem, dlaczego? - Mirka pokroiła ogórek, a chłopiec
układał go na kanapkach, skrupulatnie licząc plasterki, aby na
każdej była równa ilość.
- Nie pracuję, bo chciałam spędzać czas z tobą w domu.
Boję się, że dorośniesz zbyt szybko i nie zdążę się tobą
nacieszyć - uśmiechnęła się. - Ale ty i tak dorosłeś zbyt
szybko. Już jesteś w zerówce, a jak pójdziesz do pierwszej
klasy, być może znajdę sobie jakąś pracę.
- I będziesz bardzo zmęczona, tak jak tata?
- Nie, kotku. Mamusia znajdzie sobie taką pracę, żeby się
za bardzo nie męczyć.
- Co mam zrobić z plasterkiem ogórka, który nie pasuje
do żadnej kanapki? - Chłopiec niespodziewanie zmienił temat.
Mirka, robiąc bardzo poważną minę, spojrzała najpierw na
kanapki, potem na plasterek, który Rafał trzymał w palcach.
Raptownym ruchem rzuciła się ku niemu, chwyciła ogórka
zębami, pogryzła i połknęła.
- Z jakim plasterkiem? - zapytała, wracając do swojej
zabawnej miny. Rafał roześmiał się cieniutkim głosikiem i w
podskokach wrócił z mamą na kanapę, gdzie spędzili resztę
wieczoru.
O dwudziestej trzeciej Macieja nadal nie było w domu.
Mirka zaczynała się martwić, zwłaszcza, że nie dzwonił i nie
odbierał połączeń. Nigdy wcześniej nic podobnego mu się nie
przydarzyło. Ubrana w swoją najbardziej seksowną, czerwoną
haleczkę i koronkowe pończochy czekała w łóżku, aby
wspólnie uczcić jego awans. Znudzona, przysnęła. Za oknem
zaczynało świtać, gdy przebudziła się z wyziębienia. Miejsce
obok niej wciąż było puste. Przestraszona, ponownie wybrała
numer Macieja, ale słysząc dzwięk jego telefonu dochodzący z
drugiego pokoju, uspokoiła się. To oznaczało, że był już w
domu. Drżąc z zimna, ciasno owinęła się szlafrokiem i gotowa
zrobić mężowi karkołomną awanturę, dziarsko weszła do
salonu. Maciek siedział na sofie w słabym świetle małej
lampki, której nigdy nie gasili.
- Gdzieś ty był, czekałam na ciebie?! - zapytała ostrym
szeptem, ale nie doczekała się odpowiedzi. Wiedziała, że nie
śpi, jego otwarte oczy lśniły w półmroku jak dwa księżyce.
Podchodząc bliżej, wyczuła silną woń alkoholu.
- Piłeś. Miło z twojej strony - zadrwiła. - Myślałam, że
umówiliśmy się na wspólne świętowanie twojego sukcesu.
Wystroiłam się dla ciebie. - Stanęła tuż przed nim i
zamaszystym gestem rozłożyła na boki poły szlafroka. Z
satysfakcją zademonstrowała mężowi, co tego wieczora
przeszło mu koło nosa. - W komplecie były jeszcze szpilki,
wybacz, że zdjęłam - dodała. Maciej milczał. Musiał wypić
naprawdę sporo, bo powietrze w całym salonie przesiąknięte
było smrodem wódki.
- Maciek, do cholery, powiedz coś, może jakieś oklepane:
"Przepraszam kochanie, wszystko ci wynagrodzÄ™ na
zakupach"? - Jego spokój drażnił ją, natomiast jej
zdenerwowanie wcale Maćka nie obchodziło. Siedział i
śmierdział, nic więcej. Rozzłoszczona brakiem jego reakcji na
czerwoną halkę bardziej niż jego nieobecnością w nocy,
chwyciła go za ramiona i lekko nim potrząsnęła. Dopiero
wtedy przeniósł wzrok na żonę i jakby wyrwany z letargu,
zapytał:
- Mamy jakieś oszczędności?
- A ciebie, co naszło, teraz chcesz o tym rozmawiać?
Teraz to wolałabym, abyś się wytłumaczył. - Usiadła
naprzeciwko niego i czekała na relację z przebiegu nocy.
- Chyba jednak nie mamy - Maciek uparcie kontynuował
wątek oszczędności, zupełnie ignorując żonę. - Oj, to zle, to
bardzo zle - martwił się głośno.
Wtedy Mirkę ogarnęła nagła panika. Może on stracił
wzrok albo słuch, albo rozum?" - zastanawiała się.
- Jasne, że nie mamy. To, co było na koncie, włożyliśmy
w remont kuchni - sprawdzała, czy ją usłyszy.
- Kuchnia... - Usłyszał, więc Mirka odetchnęła z ulgą.
Słuch miał w porządku. - Tak, mamy piękną kuchnię, bardzo
drogą... Chyba jednak za drogą jak dla rodziny, w której nikt
nie pracuje.
Więc jednak chodzi o rozum" - wydedukowała, ale dla
pewności dodała:
- Jak to nikt, ty pracujesz, już zapomniałeś? Dziś dostałeś
awans... To znaczy chyba... ale to nieważne... - Język zaczął
się jej plątać, gdyż jakiś nieokreślony lęk przenikał przez jej
skórę. Wstała i wolniutko podeszła do Macieja. Opierając się
na jego ramieniu, usiadła przy nim. - Mam nadzieję, że tylko
się naćpałeś i coś bredzisz...
- Zrobili fuzjÄ™. W mojej firmie, bez porozumienia, bez
zgody...
- Co ci zrobili? Mówże po ludzku, do cholery.
- Fuzję, połączyli naszą firmę z inną. Zwolnili wszystkich
zastępców, wymieniając ich na ludzi z tamtej spółki.
- Nie wierzę... - Serce Mirki przyśpieszało swój bieg po
każdym kolejnym słowie męża. - To nie mogło nas spotkać...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]