[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdradzajÄ…c wahania.
Blore powziął nagłe postanowienie. Musi zobaczyć, kto to jest! Kroki zbliżały się już do
klatki schodowej. Gdzie ten ktoÅ› zmierza?
Jeżeli Blore działał  działał szybko, co mogło wydać się dziwne u mężczyzny na pozór
ociężałego.
Podszedł na palcach do łóżka, wsunął do kieszeni pudełko zapałek, wyjął sznur z kontaktu
i owinął go dokoła lampy elektrycznej. Była to solidna, metalowa lampa o ciężkiej ebonitowej
podstawce.
Doskonała broń.
Przeszedł pokój bezszelestnie, odsunął ostrożnie krzesło barykadujące drzwi, ostrożnie
podniósł zasuwkę i przekręcił klucz w zamku. Znalazł się na korytarzu. Z dołu dochodził
nikły szmer.
Blore w samych tylko skarpetkach podbiegł cicho do wylotu schodów.
W tej chwili zdał sobie sprawę, dlaczego tak wyraznie słyszał te wszystkie szmery. Wiatr
ustał zupełnie. Wypogodziło się. Przez okno klatki schodowej padał mdły blask księżyca,
słabo oświetlając hali.
Dostrzegł jakąś postać wychodzącą przez drzwi frontowe.
Już zbiegł na dół, by śledzić dalej, gdy wtem przystanął. Znów o mało nie okazał się
głupcem. Może to właśnie pułapka mająca na celu wywabienie go z domu.
Przeciwnik jednak nie przewidział jednego, popełnił błąd i musi wpaść w ręce Blore a. Z
trzech zajętych pokoi na górze jeden musi być pusty. Należało tylko pójść i zbadać który.
Blore szybko wrócił na korytarz. Najpierw stanął przed drzwiami Armstronga i zapukał.
Nie było odpowiedzi.
Zaczekał chwilę, nim poszedł do pokoju Lombarda.
Tutaj odpowiedz padła natychmiast:
 Kto tam?
 Blore. Wydaje mi się, że Armstronga nie ma w pokoju. Niech pan poczeka chwilkę.
Podszedł do drzwi na końcu korytarza. Znowu zapukał.
 Panno Claythorne! Panno Claythorne! Odpowiedział mu przerażony głos Very:
 Kto tam? Co się stało?
 Wszystko w porządku. Proszę zaczekać chwileczkę. Zaraz wrócę. Pognał z powrotem
do Lombarda. Drzwi otwarły się. Lombard stał, trzymając świecę w lewej ręce. Prawa tkwiła
w kieszeni piżamy. Zapytał ostro:
 Co to, u licha, ma znaczyć?
Blore w paru słowach podzieli! się z nim spostrzeżeniami. Lombardowi zabłysły oczy.
 A więc to Armstrong? Hm& Więc to on jest tym ptaszkiem?  Podszedł do drzwi
pokoju Armstronga.  Bardzo przepraszam. biorę, ale niczego nie biorę na słowo.
SzarpnÄ…Å‚ za klamkÄ™.  Armstrong!& Armstrong!&
Nie było odpowiedzi.
Schylił się i zajrzał przez dziurkę od klucza. Włożył ostrożnie w zamek mały palec.
 Nie ma klucza od wewnętrznej strony.
 To znaczy, że zamknął drzwi z zewnątrz i zabrał klucz z sobą. Philip skinął głową.
 Zwykła ostrożność z jego strony. Ale my go złapiemy& Tym razem będziemy go
mieli!& ChwileczkÄ™!
Pośpieszył do drzwi Very. Vero!
 Tak?
 Idziemy szukać Armstronga. Nie ma go w pokoju. Cokolwiek by się stało, proszę nie
otwierać drzwi. Zrozumiała pani?
 Tak, słyszę.
 Jeśliby Armstrong wrócił i powiedział, że ja zostałem zabity lub że Blore nie żyje,
proszę nie zwracać na to uwagi. Wolno pani otworzyć drzwi tylko wtedy, gdy Blore i ja
równocześnie do pani przemówimy. Zrozumiane?
 Tak. Nie jestem znowu taka głupia.
 Dobrze.
Lombard podszedł do Blore a.
 No, a teraz za nim. Polowanie się zaczyna! Blore rzekł:
 Powinniśmy być ostrożni. Przypominam, że on ma rewolwer. Lombard, schodząc na
dół, zachichotał.
 Tym razem nie ma pan racji.  Otworzył drzwi wejściowe.  Niech pan spojrzy,
zabezpieczył zamek, by móc swobodnie wrócić.
Odwrócił się.
 Rewolwer jest w moim posiadaniu  podjął, wyciągając go do połowy z kieszeni. 
Znalazłem go dziś znowu w szufladzie nocnego stolika.
Blore przystanął nieruchomo na progu. Jego twarz zmieniła się. Philip to spostrzegł.
 Niech pan nie będzie głupcem! Nie mam zamiaru strzelać do pana! Jeśli pan woli. niech
pan wróci i zabarykaduje się w swoim pokoju. Mam zamiar rozprawić się z Armstrongiem.
Spojrzał na księżyc. Blore po chwili wahania podążył za nim.
Pomyślał:  Muszę go o to zapytać, ale pózniej .
Ostatecznie nieraz dawał sobie radę z uzbrojonymi złoczyńcami. Można mu było zarzucić
wszystko, ale nie brak odwagi. W razie niebezpieczeństwa odważnie szedł do ataku. Nie bał
się nigdy niczego określonego, czuł się tylko nieswojo wobec zjawisk, których nie mógł objąć
rozumem.
VI
Vera, która miała czekać na dalszy bieg wypadków, wstała i ubrała się. Parę razy spojrzała
na drzwi. Robiły wrażenie solidnych. Były zamknięte na klucz i zasuwkę, klamkę podpierało
masywne krzesło dębowe.
Drzwi nie mogły zostać otworzone siłą. A już w żadnym razie przez Armstronga. Nie był
potężnej budowy fizycznej. Gdyby Armstrong chciał popełnić morderstwo, na pewno
uciekłby się do podstępu.
Zastanawiała się, jakich sposobów mógłby użyć. Mógłby, jak przypuszczał Lombard,
powiedzieć jej, że jeden z pozostałych dwóch mężczyzn nie żyje. Albo udawałby, że jest
śmiertelnie ranny i przywlókł się pod jej drzwi.
Były jeszcze inne możliwości. Mógł ją na przykład zaalarmować, że dom się pali& Mało
tego& mógł go naprawdę podpalić& Tak, to możliwe. Najpierw wywabi dwóch mężczyzn z
domu, a potem  przygotowawszy bańkę z benzyną  podpali dom.
A ona jak idiotka będzie siedzieć zabarykadowana w swoim pokoju, aż będzie za pózno.
Podeszła do okna. Ostatecznie sytuacja nie wyglądała najgorzej. W razie czego można by
wyskoczyć. Upadnie, ale pod oknem jest grządka z kwiatami.
Usiadła, otworzyła swój dziennik i zaczęła pisać, porządnie, wyraznie.
Jakoś trzeba zapełnić czas.
Nagle znieruchomiała. Usłyszała brzęk szkła. Wydawało się jej. że ktoś rozbił szybę.
Dzwięk dochodził z dołu. Nasłuchiwała, lecz hałas się nie powtórzył.
Słyszała albo wydawało się, że słyszy, ciche stąpania, trzeszczenie schodów, ale to
wszystko było tak niewyrazne, że doszła do wniosku, podobnie jak poprzednio Blore, iż to
wytwór jej wyobrazni.
Ale teraz z pewnością usłyszała kroki na dole, odgłos rozmowy. Ktoś zdecydowanie szedł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Heggan_Christiane_ _Nigdy_nie_mow_nigdy
  • Feehan, Christine Dark 12 Dark Melody
  • Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
  • Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 1 Sten
  • Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction
  • Hollis Christina Światowe Ĺťycie Duo 332 Willa w Prowansji
  • James Beau Seigneur Christ Clone 3 Acts of God
  • Christine Merrill Paying the Virgin's Price (pdf)
  • Montella Christian Graal 01 Bezimienny rycerz
  • 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl