[ Pobierz całość w formacie PDF ]
owszem, jestem ciekawa co jest w środku. Jestem tylko
człowiekiem.
- Nie kupiłem ci tego, żeby cię przekonać do rezygnacji z
wyjazdu do Dallas. Kupiłem to, gdyż zbudziłem się
poprzedniej nocy z tobą u boku i zrozumiałem, że jeszcze
nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy.
Psiakrew! Przez te niebieskie oczy powiedział więcej, niż
chciał powiedzieć!
Te same niebieskie oczy były teraz pełne łez.
- Naprawdę? - spytała łamiącym się głosem.
- Przecież nie musiałem ci tego powiedzieć.
- Szkoda, że nie umiem czytać w twoich myślach -
powiedziała.
Nie spodobał mu się ten pomysł.
- Nie przespałem minionej nocy więcej niż pięć minut -
powiedział.
- Ani ja. - Uśmiechnęła się słabo. I sięgnęła po paczuszkę
od jubilera. Kiedy wyjmowała bransoletkę, jej twarz
pojaśniała z zachwytu.
- Jaka piękna, Luke! Dziękuję. Zapniesz ją?
Trudził się przez moment z zameczkiem. Zapach Katrin
wypełnił mu nozdrza. Kiedy pocałował jej rękę, poczuł na
wargach pulsującą tętnicę. Kolację zjedli bardzo pózno. I,
rzeczywiście, smakowała dziwnie.
Luke poleciał do Dallas. Tęsknił za Katrin
niewiarygodnie. Do domu wrócił w piątek wieczorem. Kiedy
otwarł drzwi, było już pół do dwunastej. Na stole w kuchni
znalazł kartkę: Poszłam do łóżka. Spotkamy się tam?"
Pobiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie. Miał
nadzieję, że jeszcze nie spała. Stanął w drzwiach do sypialni i
roześmiał się radośnie.
- Nie śmiejesz się zbyt często - powiedziała Katrin. -
Witaj w domu, Luke.
Leżała w uwodzicielskiej pozie, na czarnym atłasowym
prześcieradle, ubrana w białą, przezroczystą koszulkę. Dokoła
leżały rozsypane czerwone róże. W lichtarzach migotały
świece. Z głośników słychać było zmysłowy śpiew Marleny
Dietrich.
- Chyba nie zapomniałam o niczym? - spytała niewinnym
głosikiem. - Zauważyłeś, że nie ma flamingów?
- Powinnaś była chyba postawić gaśnicę.
- Ten rodzaj płomieni, który mnie interesuje, nie daje się
ugasić tak łatwo. - Gestem godnym Dietrich odrzuciła włosy
do tyłu.
Przez zwiewną materię wyraznie widział jej naprężone
sutki.
- Pomogę ci podsycić jeszcze ten ogień - powiedział
zduszonym głosem.
- Liczyłam na to.
Zrzucił ubranie na dywan i dołączył do niej.
- Jak widzisz, nie trzeba mi dwa razy powtarzać. Oblała
się rumieńcem, zgoła nie jak Marlena.
- Widzę to wyraznie - powiedziała.
Wtulił twarz w delikatną miękkość jej piersi. Zachłysnął
się jej urzekającym aromatem. Przez mgnienie oka pomyślał,
że nigdy nie powiedział jej, jak bardzo za nią tęsknił.
- Mam nadzieję, że te róże nie mają koców - wymamrotał.
Następnego dnia, wcześnie rano, Katrin i Luke weszli na
pokład samolotu lecącego do Winnipeg, stolicy stanu
Manitoba. Aha, pomyślał Luke, lecimy więc do Askja. Nie
miał nic przeciw temu. Popływają, pożeglują, pojeżdżą na
rowerze. Może nawet uda się mu trochę powędkować.
Cztery dni z Katrin w jej rodzinnej wiosce mogło być
całkiem przyjemne.
Po wylądowaniu zapakowali się do wynajętego przez
Katrin samochodu. Była to napędzana na cztery koła
furgonetka. Wyjechali na autostradÄ™ omijajÄ…cÄ… miasto. Luke
był zmęczony. Pobyt w Dallas kosztował go wiele sił.
- Nie będziesz miała nic przeciw temu, jeśli zdrzemnę się
trochę? - spytał. - Potem zmienię cię za kierownicą.
- Oczywiście - odpowiedziała.
Była spięta. Zapewne chciała odsłonić mu więcej ze
swojej przeszłości i liczyła na to, że on zrewanżuje się jej tym
samym. Miał nadzieję, że nie upomni się o to. Wolał kochać
się z nią, niż wojować. Usiadł wygodniej, zamknął oczy i
usnÄ…Å‚.
Obudził się. Spojrzał na zegar na desce rozdzielczej.
- Niemożliwe! Spałem tak długo?! Ostatniej nocy dałaś
mi niezłą szkołę... Powinniśmy być już niedaleko.
Zdumiony rozejrzał się dookoła. Krajobraz za oknem był
obcy i przerażająco znajomy zarazem.
- To nie jest droga do Askja - powiedział bardzo powoli.
- Nie jedziemy do Askja.
- Jesteśmy w Ontario.
- Tak. Niedawno przejechaliśmy granicę.
- O co tu chodzi, Katrin?
- Przekonasz się. Obiecałeś nie zadawać pytań,
pamiętasz? Prawda. Uspokój się, Luke, pomyślał. Katrin nic
nie wie o Teal Lake. Na pewno jedziemy do jakiegoÅ›
pensjonatu nad jeziorami.
- Chcesz, żebym poprowadził?
- Nie. Wszystko w porządku. Jeśli jesteś głodny, tam są
batoniki i kanapki.
Sięgnął po batonik, podświadomie zaniepokojony, że
ściskała kierownicę zbyt mocno, jak na wakacyjną podróż. Co
się działo? Czemu jest taka spięta?
Zrozumiał dziesięć minut pózniej, kiedy minęli zielono -
biały drogowskaz do Teal Lake. Katrin zwolniła, rozglądając
się za skrętem.
- Dokąd jedziemy? - rzucił Luke. Kostki jej dłoni były już
całkiem białe.
- Do Teal Lake. A dokÄ…d by?
- Katrin - powiedział przerażająco cicho. - Zawracaj.
- Nie, Luke.
- Nie chcę jechać do Teal Lake.
- Nie wÄ…tpiÄ™.
Chciał chwycić za kierownicę. Ale co by dało, gdyby
wylÄ…dowali w rowie?
- Ostatni raz mówię, zawracaj.
- Obiecałeś mi cztery dni i żadnych pytań.
- Powiedziałem także, że nienawidzę, gdy się mną
manipuluje - odparł lodowato. - Jak dowiedziałaś się o Teal
Lake?
- Dzień przed twoim wyjazdem do Dallas zjadłam lunch z
Ramonem. On mi powiedział.
Prócz gniewu Luke poczuł ból zdrady.
- Co ci powiedział? - spytał.
- Tylko tyle, że to miejsce coś dla ciebie znaczy. Nic
więcej. On potrafi być równie jak ty skryty - dodała z
nieśmiałym uśmiechem. Starała się ocieplić atmosferę. - A dla
mnie to była ciekawa odmiana. To ja zadawałam mu pytania.
Furgonetka kołysała się na wybojach i korzeniach. Dalej
będzie jeszcze gorzej, przypomniał sobie Luke. Dobrze, że
wynajęła auto z napędem na cztery koła.
- Zaplanowałaś to wszystko bardzo dokładnie, prawda?
Mała, sprytna Katrin.
Zacisnęła szczęki.
- Daleko jeszcze? - spytała.
- Och! - rzucił - sama się przekonasz.
Opadł na oparcie i znowu zamknął oczy. Nie chciał
patrzeć na drogę, którą znał tak. dobrze. Niech sama boryka
się z wykrotami. W końcu to był jej pomysł.
Nigdy w życiu nie był taki wściekły.
Nigdy jeszcze żadna kobieta nie podeszła go w tak
dziecinny sposób. Zaufał Katrin, a ona zdradziła go. Jak
Ramon.
I sam już nie wiedział, co było gorsze: wściekłość czy ból.
Czas płynął. Furgonetka chwiała się i podskakiwała. Przez
cały czas nie powiedzieli ani słowa. W końcu Katrin zwolniła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]