[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Grungniego , nie był czymś typowym. To miejsce utrzymywano w
tajemnicy nawet przed większością członków Starszej Rasy.
Felix rozprostował ramiona, by wygodniej ułożyć plecak. Zastanawiał
się, czy nie poprosić Malakaia, by pozwolił mu zostawić bagaż na wozie,
ale zrezygnował z tego pomysłu z dwóch powodów. Zabójca-Inżynier był
w tej chwili zbyt drażliwy, a poza tym Felix wołał zachować przy sobie
swoje rzeczy, na wypadek, gdyby coś oddzieliło go od reszty drużyny.
Podczas lat wędrówek nauczył się być przygotowanym na najgorsze.
Potrząsnął głową rozumiejąc, że po prostu stara się odwrócić uwagę od
myślenia o Ulrice. Wiedział, że zachowywała się nierozsądnie, podobnie
jak on sam. Nie znajdował żadnego wyjaśnienia, dlaczego tak się działo.
Zdawał się nazbyt przewrażliwiony jej zachowaniem. Wydawało się, że
wszystko, co ona zrobi wywiera na nim wzmocniony efekt. CoÅ›, co dla
każdego innego człowieka wydawałoby się jej słabostką, dla niego
urastało do miary poważnej wady. Słowa, które dla kogokolwiek innego
brzmiałyby jak zwykły żart, stawały się subtelnymi zniewagami i
oskarżeniami, którym pozwalał dojrzewać w sobie i analizował je do głębi.
Fakt, że Max szedł bliżej niej, stał się zagrożeniem i sprawił, że Felix
poczuł się niezmiernie zazdrosny. W głębi duszy domyślał się, że jego
nadmierna wrażliwość wynika z faktu, że jest zakochany, a być może jej
dziwne zachowanie miało podobny powód. Z drugiej strony, pragnął
ruszyć naprzód i dać upust swoim instynktownym impulsom. To było coś,
o czym romantyczni poeci nigdy nie wspominali. To złościło go. Może po
prostu, tak naprawdę nie był w niej zakochany?
A może poeci upraszczali całą sprawę, by ułatwić sobie tworzenie
zgrabnych pieśni i obracanie prawdy w piękne opowieści. Może wcale nie
postępowali nieuczciwie. Pamięć płata figle. Felix wspominał z
rozrzewnieniem swoją pierwszą miłość  Kirsten. Zapomniał o większości
złych stron ich związku, natomiast idealizował te dobre. A jednak zdawał
sobie sprawę, że on i Kirsten miewali złe dni, czasami kłócili się lub po
prostu nie chcieli odzywać się do siebie. To było ludzkie. A on troszczył
się o nią pomimo złych rzeczy, które czasami wydarzały się między nimi.
Felix czasami wyobrażał sobie, że łatwiej i przyjemniej żyć
wspomnieniami minionej miłości niż wplątywać się w nową. W końcu
potrafił ukształtować swoje wspomnienia w taki sam sposób, w jaki
niegdyś kształtował swoje poematy, wybierając dobre fragmenty i
polerując je do błysku. Rzeczywistość nigdy nie była doskonała. Nawet
kochających się ludzi bolą brzuchy. Słowa, które należy wypowiedzieć,
czasami nigdy nie padają. Prawdziwi ludzie stanowią sprzeczność, bywają
denerwujący, a czasami samolubni. Przypomniał sobie, że sam taki jest.
Wiedział, że Ulrika zachowuje się nierozsądnie. Wiedział, że to on ma
rację. Uważał, że powinien czekać, by przyszła i przeprosiła go. Domagała
się tego jego duma, podobnie jak ów dziwny, niemal nieuchwytny gniew.
A jednak znalazł siłę w nogach, by uniosły go naprzód, jego usta
wymruczały przeprosiny, a dłonie wyciągnęły się w kierunku jej dłoni i
ścisnęły palce.
Równie dziwne, jak wszystko inne było uczucie zadowolenia, jeśli nie
szczęścia, które przyszło zaraz potem.
Ognisko płonęło razno. Felix poczęstował się kolejną pajdą razowca i
pieprznej krasnoludzkiej kiełbasy. Spojrzał na Ulrikę i uśmiechnął się.
Odwzajemniła uśmiech. Tego dnia zawarli pokój, przynajmniej na jakiś
czas. Max Schreiber stanowił sylwetkę z cienia, po drugiej stronie
płomieni. Siedział na ziemi, ze skrzyżowanymi nogami. Oddychał głęboko
i wydawał się pogrążony w jakimś tajemniczym ćwiczeniu. Felix nie
wiedział dlaczego, ale był pewien, że pozornie śpiący Max pozostaje w
pełni świadomy wszystkiego, co dzieje się wokół niego. Oleg i Standa
trzymali straż kilka kroków dalej, wpatrując się w ciemność, by nie
zakłócić swego widzenia blaskiem ognia. Felix poczuł wypite wino
przepełniające jego pęcherz i odszedł, by wypróżnić się.
W drodze powrotnej przystanął na chwilę, by przyjrzeć się
krasnoludom. Makaisson siedział gapiąc się w płomienie. Palcami bawił
się bezwiednie wnętrznościami jakiegoś małego mechanizmu. Obok
inżyniera siedzieli Bjorni, Ulli i milczący krasnolud, o którym Felix
wiedział tylko tyle, że nazywa się Grimme. Bjorni wreszcie zebrał w sobie
odwagę, by dokonać tego, czego Felix nie śmiał przez cały dzień.
 Jak masz na imię?  zapytał nieznajomego.
 Grimme  odpowiedział przybysz, a brzmienie jego głosu i wygląd
twarzy wystarczyły, by zniechęcić do zadawania dalszych pytań. Bjorni
uznał jednak, że właśnie zdobył kolejnego wdzięcznego słuchacza.
 Cóż, Grimme, być może słyszałeś opowieści o mnie i trzech elfich
panienkach? To nieprawda. Cóż, nie całkiem prawda. Były dwie i tylko
jedna z nich miała jedenaście lat. Właściwie, to była półelfką i
dowiedziałem się tego pózniej, chociaż spiczaste uszy powinny być dobrą
wskazówką. Ale widzisz, ona nosiła opaskę na głowie. A ja byłem pijany,
a w ciemności wszystkie koty są szare, więc...
Jeśli Grimme słuchał, nie dawał żadnego znaku. Po prostu wpatrywał
się przygnębiony w ogień. Bjorni i Ulli wydawali się stworzeni dla siebie.
Zapewniali sobie nawzajem audiencjÄ™ dla swoich bezustannych
przechwałek. Bjorni był niewyczerpanym zródłem anegdot o swoim życiu
miłosnym. Ulli opowiadał wyłącznie o walkach, w których brał udział oraz
o bitwach, w których zwycięży.
 ... a wtedy powiedziałem, by przyprowadzili mi osła  powiedział
Bjorni.  Powinieneś zobaczyć zdumienie na ich twarzach...
Felix usiłował ignorować głos Bjorniego. Spojrzał na pozostałych
Zabójców, by przekonać się, jak to znoszą. Grimme dalej wpatrywał się
ponuro w ogień, najwyrazniej pogrążony w jakimś wewnętrznym świecie
żalu i udręki. Felix pragnął odezwać się do niego, ale wiedział, że jego
zainteresowanie nie zostanie przyjęte z wdzięcznością.
Steg siedział pod wagonem, strugając swoim nożem kawałek drewna.
Sprawiał wrażenie niepomnego badawczych spojrzeń, jakie co i rusz
kierował ku niemu Makaisson. Za wagonem wartę sprawowali Snorri
Gryzonos i Gotrek. Felix podszedł do nich, by zobaczyć, jak sobie radzą.
 Zbliża się obcy,  rzekł Snorri Gryzonos.  Snorri czuje go.
Gotrek warknÄ…Å‚.
 Wiem o tym od pięciu minut. Nadchodzi krasnolud, z którym zaraz
sobie pogadamy.
Felix wiedział, że nie należy kwestionować słów Gotreka, ani pytać go,
skąd to wie. Z upływem lat wypracował w sobie ogromny respekt dla
czułości zmysłów Zabójcy. W ciemnościach i w dzikich miejscach
krasnolud czuł się jak u siebie w domu. %7ładen człowiek nie dorównywał
mu pod tym względem.
Felix spojrzał w kierunku wskazywanym przez wyciągnięty kciuk
Gotreka. Coś tam poruszało się. W świetle dwóch księżyców Felix
dostrzegał dwie ciemne sylwetki. Gdy zbliżyły się, usłyszał stukanie kopyt
na kamieniach.
 To dość niezwykły ork, skoro jezdzi na mule  rzekł Felix.
 Nie sądzę, by właściciel muła podziękował ci za to porównanie,
człeczyno.
Felix zrozumiał, gdy nieznajomy zbliżył się. Przybysz był
krasnoludem. Felix nie miał co do tego żadnych wątpliwości widząc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Diana Palmer Wyoming Men 04 Wyoming Strong
  • Destiny Blaine Menage Amour 67 Virgin Promises 04] Winning (pdf)
  • John Maddox Roberts Stormlands 04 Steel Kings UC FR6
  • 014. Roberts Nora Zamek CalhounÄ‚Å‚w 04 Na zawsze twÄ‚Å‚j (Suzanna)
  • Jeffries Sabrina Taniec zmysłów Stare panny Swanlea 04
  • Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction
  • Brannan Black [Wolfman 04] Salvation [Changeling MM] (pdf)
  • Glen Cook Garrett 04 Old Tin Sorrows
  • Denise A Agnew [Heart of Justice 04] Within His Embrace (pdf)(1)
  • Jan Jakub Kolski Kulka z chleba
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl