[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nić i wiedział, że nie może. Kiedy zmarzła, oddał jej trochę ciepła. Nie miał nic
innego, co mógłby jej dać. Sama pójdzie tam, gdzie będzie musiała iść. Nie poj-
mowała niebezpieczeństwa. Nie dysponowała mądrością, jedynie swą niewinno-
ścią; jej zbroją był tylko gniew. Kim jesteś, Irian? spytał w myślach, patrząc na
przycupniętą na brzegu dziewczynę. Była niczym skrzywdzone, nieme zwierzę.
185
Przyjaciel powrócił z lasu i usiadł obok niego. Chwilę trwali w milczeniu.
W południe odszedł do Wielkiego Domu, umawiając się, że rankiem przyprowa-
dzi Odzwiernego. Poproszą innych mistrzów, by spotkali się z nimi w Gaju.
Ale on nie przyjdzie rzekł Deyala i Azver skinął głową.
Cały dzień trzymał się w pobliżu Domu Wydry, obserwując Irian. Zmusił ją,
by coś zjadła. Posłusznie przyszła do domu, po posiłku jednak wróciła na brzeg
i usiadła tam w bezruchu. On także poczuł, że jego ciało zapada w letarg, podobnie
umysł, że ogarnia go pragnienie, z którym walczył, lecz nie mógł się otrząsnąć.
Pomyślał o oczach Mistrza Przywołań. Nagle poczuł zimno, przejmujące zimno,
choć siedział na ławce w letnim słońcu. Władają nami umarli, pomyślał i myśl ta
nie chciała go opuścić.
Ucieszył się na widok Kurremkarmerruka nadchodzącego wolno z północy
brzegiem strumienia. Starzec na bosaka brodził w wodzie, trzymając w jednej
ręce buty, a w drugiej laskę. Gdy czasem się poślizgnął, prychał ze złością. Usiadł
na drugim brzegu, wytarł stopy i naciągnął buty.
Kiedy będę musiał wrócić do Wieży mruknął nie pójdę pieszo. Wy-
najmę wóz, kupię muła. Jestem stary, Azverze.
Wejdz do domu poprosił Mistrz Wzorów i podał Mistrzowi Imion wodę
i jedzenie.
Gdzie dziewczyna?
Zpi. Azver wskazał miejsce, w którym leżała skulona w trawie, nad
maleńkim wodospadem.
Upał powoli zaczynał ustępować. Cienie Gaju stopniowo spowijały łąkę, choć
Dom Wydry wciąż stał w blasku słońca. Kurremkarmerruk siedział na ławce,
oparty plecami o ścianę. Azver przycupnął na progu.
Dotarliśmy do kresu rzekł w końcu starzec, przerywając milczenie.
Azver przytaknął bez słowa.
Co cię tu sprowadziło, Azverze? spytał Mistrz Imion. Często chcia-
łem cię o to zapytać. To bardzo długa droga, a u was, w Kargadzie, nie ma chyba
czarnoksiężników.
Nie, mamy jednak to, z czego rodzÄ… siÄ™ czary: wodÄ™, kamienie, drzewa,
słowa. . .
Lecz nie w Mowie Tworzenia.
Nie. I nie mamy smoków.
Nigdy nie mieliście?
Tylko w bardzo, bardzo starych opowieściach, nim zjawili się bogowie
i ludzie. Nim ludzie stali się ludzmi, istniały smoki.
To bardzo interesujące. Stary mag wyprostował się nagle. Mówiłem
ci, że czytałem o smokach. Krążą pogłoski, iż widywano je nad Morzem Naj-
głębszym, a nawet daleko na wschodzie, nad Gontem. Bez wątpienia częściowo
ich zródłem stał się Kalessin niosący Geda do domu. Jeden smok rozmnożył się
186
w opowieściach żeglarzy. Lecz pewien chłopak przysięgał, że cała jego wioska
widziała tej wiosny smoki lecące na zachód nad górą Onn. Sięgnąłem zatem po
stare księgi, by się dowiedzieć, kiedy smoki przestały docierać na wschód poza
Pendor. W jednej natknąłem się na twoją opowieść, czy coś bardzo do niej po-
dobnego. Wedle niej smoki i ludzie byli kiedyś jednym ludem, lecz się pokłócili.
Część poszła na zachód, część na wschód i stali się różnymi istotami, zapominając
o swej wspólnej przeszłości.
My podążyliśmy najdalej na wschód dodał Azver. Wiesz jednak, jak
w mojej mowie nazywa się wódz armii?
Edran odparł natychmiast Mistrz Imion i roześmiał się. Jaszczur.
Smok. . .
Po chwili zadumy rzekł:
Mógłbym do końca świata zagłębiać się w etymologię. . . sądzę jednak,
Azverze, że go nie pokonamy.
Ma przewagÄ™ przytaknÄ…Å‚ cierpko Azver.
Istotnie. A zatem. . . przyznając, że to mało prawdopodobne, wręcz nie-
możliwe, lecz gdybyśmy go pokonali, gdyby wrócił do krainy śmierci i pozostawił
nas tu żywych, co byśmy zrobili? Co dalej?
Nie mam pojęcia odparł po długim czasie Azver.
Twoje liście i cienie nie mówią ci niczego?
Zmiana, zmiana rzekł Mistrz Wzorów. Transformacja.
Nagle uniósł wzrok. Owce, stłoczone w pobliżu grobli, uciekały. Ktoś zbliżał
się ścieżką z Wielkiego Domu.
Grupa młodych chłopców wydyszał Mistrz Ziół, podchodząc do nich.
Armia Thoriona. Idą tutaj, żeby zabrać dziewczynę, odesłać ją z wyspy.
Odetchnął głęboko. Gdy odchodziłem, Odzwierny rozmawiał z nimi. Myślę,
że. . .
Jest tutaj przerwał mu Azver.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]