[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pies zaskomlał i zaślinił patyk. Max miał nadzieję, że nie ślinił się tak jak Quigley, ale jakoś nie
bardzo w to wierzył.
Na jej pełnych wargach, gdy podchodziła, błąkał się rozbawiony uśmiech. "Dlaczego
mówią, że jesteś trudny, Max?"
"Bo jestem łajdakiem." Odpowiedział szczerze. Był grymaśnym, krnąbrnym, kłótliwym
łajdakiem i nie zamierzał za to przepraszać.
Zaśmiała się. Dla jego uszu to było jak magia. "Jak widać kochasz psy i konie. Nie widzę
nic, co powiedziałoby mi, że jesteś draniem. Przy mnie jesteś tylko słodki."
Wzruszył ramionami, wzrokiem pożerał jej piersi. Były krągłe i miękkie. Poruszały się
lekko, kiedy szła. Sutki przypominały maliny. "Jestem przy tobie ostrożny. Nie chcę cię wystraszyć.
Obiecuję ci Rachel, zawsze będę przy tobie ostrożny."
Zmarszczyła brwi, jej pełne wargi opadły. "Max, chcę cię. Chcę z tobą uprawiać seks. Ale
nie jestem dziewczyną na dłuższą metę. Musisz to zrozumieć."
Ale była i Max to wiedział. Była typem dziewczyny, w której się zakochujesz i poślubiasz.
Jej wiek oceniał na mniej więcej trzydzieści lat. Powinna zakochać się w jakimś porządnym facecie
i mieć już kilka pięknych dzieci. W taki sposób toczyły się losy kobiet takich jak Rachel. Stało się
coś złego, co wyrzuciło jej życie z tych torów. Musiał je ponownie na nie ściągnąć, bo to on chciał
być tym mężczyzną, w którym się zakocha.
"Skarbie, może się ubierzesz i zabiorę cię na kolację?" Zasugerował Max pomimo życzeń
jego penisa. Musiał zabiegać się o nią zanim ją wezmie. Chciał uwiezć ją romantycznością i dać jej
zaloty na jakie zasługiwała. Chciał, by mu ufała. "Możemy pogadać i poznać się lepiej."
Zarumieniła się. Miała bardzo bladą, delikatną skórę. Nie potrafiła ukrywać emocji i Max
uświadomił sobie, że popełnił błąd. Kiwnęła głową i celowo cofnęła się do stawu zakryć swoje
ciało.
Uśmiech na jej twarzy nie sięgnął oczu. "Właściwie to nie jestem głodna, Max. Zostanę tu
po prostu jeszcze chwilÄ™. Zobaczymy siÄ™ kiedy indziej."
Ostentacyjnie odpłynęła od niego i Max wiedział, że został odrzucony. Jeśli odejdzie, ona
może i będzie dla niego życzliwa, ale nigdy więcej mu się nie zaoferuje. Chciał to zakończyć po
swojemu. Wyglądało na to, że będzie musiał wykorzystać jej sposób.
Max zrzucił swoje buty, następnie zdjął przez głowę koszulę. Maverick stał przy stawie,
spokojnie czekając aż jego pan skończy z tą samicą, by mogli kontynuować swój spacer. Maverick
był wykastrowany, a Quigley został ustawiony lata temu. %7łycie dla nich musi być o wiele prostsze.
Max ostrożnie ściągnął dżinsy. Jego rozszalała erekcja pragnęła się uwolnić. Na czubku jego penisa
już sączyły się kropelki spermy.
Rachel wynurzyła się i płynęła w miejscu. Gdy go zobaczyła przybrała nieufną minę. "Co ty
robisz, Max?"
Ułożył dłonie na biodrach. Właściwie nie miał problemu z nagością. Dorastał w tej
dziwacznej, małej mieścinie i chociaż miał swoje własne dziwactwa, to zawsze akceptował samego
siebie. To najlepszy prezent jaki dawało mu Bliss. "Zamierzam popływać w naprawdę zimnym
stawie z kobietą, która chce mnie tylko dla ciała. Jestem zdesperowany i nie mam za wiele
szacunku do samego siebie."
Skrzywiła się, przypominając mu zachwycającą wodną nimfę. "To mój staw. Idz znajdz
sobie własny."
Max poczuł jak jego warga unosi się w pół uśmiechu. "To moja ziemia, kochanie. Obawiam
się, że jestem właścicielem stawu, który obecnie okupujesz."
"Och." Powiedziała, jej usta uformowały się w idealne O. Jego penis stwardniał jeszcze
bardziej na myśl o tych zmysłowych wargach wokół jego fiuta. To cholerstwo stało na baczność,
leżąc prawie płasko na jego brzuchu. Jeśli wkrótce czegoś nie zrobi, to odpadnie od jego ciała i
będzie szukać jej na własną rękę8. Max wszedł do wody i zanurzył się na tyle, ile mógł.
Woda była przejrzysta, więc nie miał problemu z podpłynięciem do swojego ślicznego celu.
Jej nogi ledwie dotykały dna stawu. Pokochał krzywizny jej bioder i pośladków. Wypłynął na
powierzchnię, pozwalając swoim dłoniom owinąć się wokół jej smukłej talii, przyciągając ją
odrobinę bliżej, tak że musiała się go chwycić. To było proste. Zdawał się być olbrzymem przy jej
drobnej posturze. Jej ramiona instynktownie objęły go za szyję.
"Max!"
Uśmiechnął się. "No co? Nie mogę popływać we własnym stawie?"
Naparła na jego szerokie ramiona. "Nie potrzebuję twojej litości, Max. Puść mnie."
Teraz to on się skrzywił. Musnął swoją sztywną erekcją jej cipkę. "Kochanie, ta woda jest
lodowata, a ja jestem twardszy niż kiedykolwiek w życiu. Nie lituję się nad tobą. Mam tak od
dwóch cholernych tygodni. Jeśli ktoś tu potrzebuje współczucia, to raczej ja."
"Chwilę temu mnie nie chciałeś." Nawet gdy go oskarżała, tuliła się do mocno do jego ciała.
8 Bardzo obrazowe:D
Była taka idealna w jego ramionach. Pasowali do siebie jak kawałki układanki. Max
wiedział, że nigdy nie pozwoli jej odejść. "Chcę więcej, niż jesteś skłonna mi dać, Rachel i wiesz o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Lindskold, Jane [Firekeeper 05] Wolf Hunting
  • Harp of Winds Maggie Furey(1)
  • Goethe, Johann Wolfgang von Die Le
  • Israel Regardie The Art & Meaning of Magic
  • Hassel Sven Batalion marszowy
  • Eric Flint Grantville Gazette Volume 1
  • Montella Christian Graal 01 Bezimienny rycerz
  • Emilio Lussu Un anno sull’Altipiano
  • Fiolet Magdalena Kozak
  • How Not To Be Popular Jennifer Ziegler
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl