[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie zastała jej też w swoim pokoju, więc wysunęła głowę na korytarz i
zawołała szeptem:
- Flo!
W tym momencie usłyszała głośne miauknięcie dochodzące najwyraz-
niej z pokoju Alessandra.
Przypomniała sobie jego słowa: Trzymaj tego kota z daleka od mojego
pokoju" i zaklęła w duchu. Wiedziała, że musi jak najszybciej wywabić Flo
z zakazanego obszaru.
Podeszła na palcach do drzwi pokoju. Gruby dywan tłumił jej kroki, ale
nie mógł zagłuszyć łomotu jej serca. Była pewna, że Alessandro nadal sie-
dzi w gabinecie, więc chciała tylko wejść, wziąć kotkę na ręce i jak naj-
szybciej się ulotnić.
R
L
T
Ponownie usłyszała miauknięcie, więc stanęła w uchylonych drzwiach i
zajrzała do wnętrza pokoju. Flo siedziała na środku łóżka, pracowicie my-
jÄ…c jednÄ… Å‚apkÄ™.
- Flo! - wyszeptała z oburzeniem Nat, wchodząc do skąpo umeblowa-
nego pokoju. - Alessandro będzie wściekły.
Kotka obrzuciła ją chłodnym spojrzeniem, nie przerywając swojej wie-
czornej toalety. Nat, przeklinając pod nosem, ruszyła w jej stronę. Była
może dwa kroki od łóżka, kiedy drzwi łączące pokój z łazienką otworzyły
siÄ™ nagle i stanÄ…Å‚ w nich Alessandro.
Miał mokre włosy i był przepasany w biodrach ręcznikiem. W miękkim
świetle lampy jego muskularne ciało lśniło jak rzezba z brązu, a twarz wy-
dawała się ciemniejsza i jeszcze bardziej tajemnicza niż zwykle. Nat na-
tychmiast poczuła suchość w ustach i silny zawrót głowy.
- Och, przepraszam... - wyjąkała. - Nie wiedziałam, że tu jesteś. Chcia-
łam tylko złapać Flo...
Alessandro nie gościł w swojej sypialni żadnej kobiety już od dłuższego
czasu. Szczególnie kobiety, która budziła w nim tak wielkie pożądanie.
- Przepraszam cię za to, co stało się dziś po południu.
Nat przymknęła oczy, gorączkowo usiłując zebrać myśli.
- Dałem ci słowo, że twoja cnota nie będzie zagrożona.
- Nie martw się o moją cnotę - odparła łamiącym się głosem, a on po-
trząsnął głową.
- Chodzi o to... że nie mogę się angażować. Moja żona... Musimy oboje
o tym zapomnieć. Przyrzekam ci, że to się nie powtórzy.
R
L
T
Przesunął dłonią po mokrych włosach, nienawidząc samego siebie za to,
co przed chwilą powiedział, wiedząc, że w ten sposób przekreślił wszelkie
szanse na nawiązanie z nią bliższego kontaktu.
- Daję ci na to słowo honoru, Nathalie. Słysząc w jego ustach swoje
imię, znów zmiękła jak wosk. Miała ochotę podejść bliżej, zerwać z jego
bioder ten przeklęty ręcznik, a potem rzucić mu się w ramiona i upaść wraz
z nim na łóżko.
Na szczęście w tym momencie Flo zeskoczyła na podłogę, podbiegła do
swej pani i zaczęła się ocierać o jej nogi. Nat drgnęła i zamrugała oczami.
- Oczywiście... - wykrztusiła, biorąc kotkę na ręce. - To był tylko... im-
puls. Przepraszam cię za to, że tu weszłam. To też się więcej nie powtórzy.
Tak czy owak...
Przerwała, odwróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Kiedy następnego ranka Nat zeszła na dół, Alessandro i Julian byli już
na nogach. Słyszała wcześniej stłumione dzwięki dochodzące z telewizora,
ale pozostała w łóżku, chcąc odłożyć na pózniej nieuniknione spotkanie.
Choć klimatyzacja działała sprawnie, było jej gorąco, a ponieważ przez ca-
łą noc nękały ją wizerunki Alessandra, czuła się rozbita i zmęczona.
Nie miała najmniejszej ochoty na kolejne spotkanie, ale zdała sobie
sprawę, że nie zdoła go uniknąć, więc zwlokła się z łóżka, wzięła prysznic i
ruszyła na dół, by stawić czoło niespodziankom, jakie niósł nowy dzień.
Gdy weszła do kuchni, Alessandro uniósł głowę znad miski płatków ku-
kurydzianych. Nie miał na sobie koszuli, a jego włosy były malowniczo
zmierzwione. Wydawał się zmęczony, ale mimo to wyglądał lepiej niż ja-
kikolwiek inny znany jej mężczyzna.
Muszę go poprosić, żeby nie pokazywał mi się z nagim torsem, pomy-
ślała nerwowo.
Uśmiechnęła się na powitanie.
- Gdzie jest Julian?
Alessandro pospiesznie przełknął to, co miał w ustach, i spojrzał na nią
badawczo. Zachwyciły go jej opadające na ramiona włosy i zaróżowione
policzki. Miała na sobie luzną cienką suknię z wąskimi ramiączkami i spo-
rym dekoltem, który przyciągał wzrok.
R
L
T
- Ogląda telewizję - odparł.
- Dlaczego nie dotrzymujesz mu towarzystwa? - spytała, nadal ziryto-
wana widokiem jego nagiego torsu.
- Spytałem go, czy chce, żebym oglądał ten film razem z nim, a on po-
wiedział, że nie.
Nat z dezaprobatą potrząsnęła głową.
- Następnym razem nie pytaj.
Alessandro zmarszczył brwi, nieco dotknięty jej mentorskim tonem.
- Ja po prostu nie chcę na niego zbyt silnie naciskać - rzekł niechętnie.
Otworzyła usta, by mu powiedzieć, że w niektórych sytuacjach lekki
nacisk jest wskazany, ale w tym momencie do kuchni wpadł Julian.
- Nat! Nat! Tak się cieszę, że tu jesteś! Podbiegł do niej, objął ją w pa-
sie i przycisnÄ…Å‚ policzek do jej biodra.
- Oczywiście, że jestem, głuptasku! - powiedziała ze śmiechem, głasz-
cząc go po głowie. - Nie mogę się wyprowadzić, dopóki nie skończą budo-
wać mojego domu. A teraz będę robić grzanki. Czy ktoś ma na nie ochotę?
- Ja, ja! - zawołał chłopiec z radością. - Bardzo lubię grzanki.
Nat krzątała się przez chwilę po kuchni, przygotowując śniadanie, a po-
tem pomogła Julianowi wspiąć się na wysokie krzesło obok ojca, który był
zajęty lekturą gazety, i usiadła naprzeciwko niego. Jedząc grzanki, zerkała
od czasu do czasu w kierunku Alessandra, ale jego twarz była nieprzenik-
R
L
T
niona. Jeśli pamiętał o ich wieczornym spotkaniu w sypialni, to w żaden
sposób nie dawał tego po sobie poznać.
Alessandro nie mógł odpędzić od siebie natrętnych myśli o tym, co mo-
głoby się wydarzyć, gdyby okazał poprzedniego wieczoru trochę więcej
inicjatywy. Oczami wyobrazni widział Nat w swoich ramionach, toteż po-
chłonięty tą wizją dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że przy stole zapa-
dła cisza, a Julian i jego niania patrzą na niego w milczeniu, oczekując na
odpowiedz.
- Przepraszam - mruknął, zerkając na nich z poczuciem winy. - Myśla-
Å‚em o czymÅ› innym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]