[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ścia.
Po raz kolejny próbowała zadzwonić do Jacka, ale znów nie
mogła uzyskać połączenia. Zdumiewała ją ta ciągła cisza. Ca-
łym sercem pragnęła, żeby przyjechał i mógł ją w tej chwili zo-
baczyć.
Zachwyt Luke'a trochę rozproszył jej smutek. Mniej podobało
jej się, gdy powiedział:
Mamie pewnie przyjdą do głowy różne niestosowne pomysły,
gdy zobaczy ciÄ™ w tej sukni.
Nie włożyłam jej dlatego, że jej posłuchałam. Po prostu ta su-
kienka okazała się idealna. - Postanowiła zmienić temat. - Czy
to daleko?
Bardzo blisko, na szczycie wzgórza. Zobaczysz dom, gdy wyje-
dziemy na drogÄ™.
I faktycznie, ledwie ruszyli pod górę, w oddali wyłoniła się roz-
świetlona willa.
- Tam, z góry, wydaje się, że wulkan jest bardzo blisko -
S
R
powiedział Luke. - Przy każdym pomruku i najmniejszym obło-
ku dymu masz wrażenie, że to dzieje się tuż nad tobą.
To znaczy, że to się jeszcze zdarza?
Nie ma powodów do obaw. Staruszek od czasu do czasu wydaje
głębokie stęknięcie, byśmy o nim nie zapomnieli, ale ostatnia
erupcja miała miejsce sześćdziesiąt lat temu. Ojciec Toniego
widział ten wybuch i zawsze nas ostrzegał, żebyśmy mówili
prawdę, bo Wezuwiusz wszystko słyszy i może ukarać kłam-
ców. Dlatego za każdym razem, gdy rozlegał się najmniejszy
pomruk, wszyscy podskakiwaliśmy nerwowo.
W końcu wjechali na wielki dziedziniec. Ledwie wysiedli z au-
ta, drzwi willi otworzyły się i na progu pojawiła się matka Lu-
kea.
- Mama! - zawołał Luke, prowadząc Olimpię za rękę. -
Jak widzisz, przywiozłem ją.
Hope pocałowała go w policzek, po czym zwróciła się do Olim-
pii:
Zliczna. - Zmierzyła ją wzrokiem. - Pasuje do ciebie znakomi-
cie, tak jak mówiłam.
To przypadek, że wybrała tę właśnie suknię - wtrącił Luke.
Oczywiście. Olimpio, tak się cieszę, że przyjechałaś. Chodz,
poznasz resztÄ™ rodziny.
Olimpia weszła do środka, a tymczasem Hope odciągnęła Luk-
e'a na stronę i szepnęła:
Będzie piękną panną młodą.
Mamo, w ogóle jej nie znasz.
Już ja swoje wiem. Wydaje się idealna na moją synową.
Dla którego z nas? - zadrwił.
S
R
Dla tego, którego łaskawie zechce wybrać - odparła zjadliwie. -
To do niej należy decyzja.
O nie - zaprotestował natychmiast. - Jest tylko moja.
Gratulacje, synu. Znacznie poprawił ci się gust.
- Pani Cayman... - zaczęła Olimpia, kiedy weszli do domu.
Matka Luke'a roześmiała się.
Och, kochanie, przepraszam! To przez to, że się nie przedstawi-
łam. Już od lat nie nazywam się Cayman. Jestem signora Rinuc-
ci.
Rinucci? To znaczy... pani zna Prima Rinucciego?
To mój pasierb. Powinien tu dzisiaj być, lecz nagle wezwano go
do Anglii. Ale musisz go znać, skoro pracujesz w Leonate.
Nie, nie znam. Jakoś nigdy się nie spotkaliśmy.
Poczekaj. - Hope podeszła do szafki i wyjęła duży album. Poło-
żyła go na stoliku i przewracała powoli ciężkie stronice, aż trafi-
ła na właściwe zdjęcie. - To on - oznajmiła triumfalnie.
Olimpia z uśmiechem spuściła wzrok i spojrzała prosto w twarz
Prima Rinucciego. I nagle jej uśmiech zgasł.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Przez dłuższą chwilę w ogóle nic nie czuła. To, co zobaczyła,
było absolutnie niemożliwe. Hope wyjaśniała tymczasem:
- Primo był synem mojego pierwszego męża, Jacka Caymana.
Jego wcześnie zmarła matka była z domu Rinucci, więc przyjął
to nazwisko, kiedy tutaj zamieszkał.
Prawie nie słyszała tych słów. %7łołądek jej się ścisnął, gdy nagle
zaczęła do niej docierać gorzka prawda. To był Primo Rinucci.
Mężczyzna, któremu zaufała, któremu się zwierzała, któremu
zdradziła swoje ambitne plany.
Ależ musiał się świetnie bawić!
- A więc to jest Primo... - Zdumiała się, że jest w stanie normal-
nie mówić. - Nie, nigdy go nie poznałam - powtórzyła cicho.
To prawda, pomyślała. Zdawało jej się, że zna go tak doskonale,
a tymczasem miała do czynienia z zupełnie obcym człowiekiem.
Serdeczny przyjaciel, któremu ufała, w ogóle nie istniał.
Najgorsze zaś było to, że uwierzyła, iż się w nim zakochała. A
przez cały ten czas on bawił się jej kosztem.
Postanowiła, że natychmiast wróci do Anglii, odejdzie
S
R
z firmy i wyjedzie gdzieś daleko, gdzie nigdy więcej go nie spo-
tka.
Tu jesteście - powiedział Luke, stając obok Hope. -Mamo,
wszyscy cię szukają. Trzeba zażegnać jakiś kryzys w kuchni. -
Kiedy odeszła, spojrzał z niepokojem na Olimpię. - Dobrze się
czujesz?
Zwietnie.
Chodz, napijemy siÄ™ szampana i przedstawiÄ™ ciÄ™ rodzinie.
Szła za nim jak automat. Tak naprawdę mogła winić wyłącznie
siebie, bo od pierwszej chwili wiedziała, że jest oszustem. Już
na samym początku udawał, że ma zastępować jej sekretarkę.
To było ostrzeżenie, które powinna wziąć pod rozwagę, lecz ona
brnęła ślepo dalej, wmawiając sobie, że to tylko gra.
Luke zadał tylko to jedno pytanie, ale więcej się nie odezwał.
Widział przerażoną minę Olimpii, kiedy oglądała fotografię
Prima. Wszystko zaczęło się mu się układać. Był prawie pe-
wien, że odgadł prawdę.
Olimpia zachowywała się z lodowatą uprzejmością, co jeszcze
bardziej go niepokoiło. Mieszkał we Włoszech wystarczająco
długo, by bardziej do niego przemawiały krzyki i trzaskanie
talerzami. Taki kamienny spokój był dziwny i z pewnością bar-
dziej niebezpieczny w skutkach niż najgłośniejsza awantura.
Moja mama zwariowała na twoim punkcie - powiedział w koń-
cu.
Jest naprawdę cudowna. I tak miła dla mnie.
Gdy ktoś zawołał Lukea, Olimpia rozejrzała się za Hope. Do-
strzegła ją w momencie, gdy w drzwiach stanął Primo.
S
R
Gwałtownie wciągnęła powietrze i odwróciła się pospiesznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Dickson_Gordon_R_ _Smoczy_Rycerz_T1_ _Smok_i_jerzy
  • Gordon Dickson Childe 06 Lost Dorsai
  • Gordon Korman I want to go home
  • King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.04. .Zabójca smoków
  • Elizabeth Lowell Don 04 Rubinowe bagna
  • Chandler Lauryn Pokocha㇠miśÂ‚ośÂ›ć‡
  • Christian Allan B. śąycie bez pieczywa
  • Shut Up, Stop Whining, and Get a Life
  • Harrison Harry Stalowy szczur 08 Stalowy Szczur Idzie Do Wojska
  • Elmore Leonard Maximum Bob
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl