[ Pobierz całość w formacie PDF ]

15 grudnia
je na papierze to
90
Nie pisałam dwa tygodnie, bo o czym?... Odnawiać
jeszcze więcej boli.
 przy tym... coś ze mną dzieje się, czego pojąć umysłem dotąd nie mogę,
hoje się zagłębiać w myślach, by nie odgadnąć prawdy.
Ludzie rodzą się na to, aby wiecznie walczyć, wieczną ze sobą prowadzić
. arnpaniÄ™ i zawsze rozwiÄ…zanie jest niejasne. ZÅ‚e i dobre instynkty w duszy
borykają się ze sobą, spychają wzajemnie, wygrażają sobie pięściami, szczerzą
na się z?by, ale stanowczo żaden nie wygrywa. I ta walka trwa wiecznie,
pobrze, jeśli siła ciężkości spoczywa w dobrych instynktach, zle jeśli w złych.
Nie sypiam po nocach, słyszę, jak dmie wicher i wstrząsnę się nieraz, okro-
pnie wstrząsnę na myśl, że jestem w Archangielsku. Staje przy mnie mara jakaś,
gorsza od wygnania, czasem wolałabym kajdany jak te niepojęte uczucia.
17 grudnia
Julka mnie drażni swym badawczym wzrokiem, coś przeczuwa, o czym ja
sama nie chcę wiedzieć.
Matuchno! Przyślij mi przez tysiące mil swe oczy błogosławiące, może one
obronią mnie, może odwrócą nieszczęście, gorsze od wiecznej niewoli. Matu-
chno!
19 grudnia
Można jednak wytworzyć sobie cudną chwilę nawet w moich smutnych
warunkach. Lecz chyba tylko tam, gdzie wchodzi muzyka.
Taką chwilę miałam dziś, przed zapaleniem lamp. Grałam trochę na roz-
klekotanym fortepianie Chołmaczowów, ale to mnie rozstroiło. Nakręciłam
gramofon. Nie cierpiałam przedtem tego instrumentu, lecz pragnienie muzyki
jest silniejsze nad uprzedzenia.
Gramofon grał arię Bacha. Zwykle wrzaskliwy, ten jeden utwór po prostu
pieści. Rzewne, pełne intonacji tony płynęły w ciszę i mrok wieczorny, dzwię-
cznÄ…, zda siÄ™ aksamitnÄ… harmoniÄ™.
W melodii tej arii jest coś dziwnego, jakaś prośba do samego Boga, jakiś
żal drga na pojedynczych akordach i przejmująca skarga, i tęsknota, i ból. Na
słodkich i spokojnych dzwiękach kładzie się gorzka rozpacz, odczuć się daje
tragedia bezgraniczna. Słuchając, duch wznosi się hen! Na wyżyny, poza
chmury i obłoki, gdzie białe skrzydła aniołów muskają złote struny harf eol-
skich. Siedziałam zagłębiona w fotelu, patrząc na świetlany pas pozostały po
zniknięciu słońca. Dokoła kłębiły się ciemne obłoki nocne, tym jaskrawiej
uwydatniając promienny szlak. Nie gorący, nie wesoły, nie nasz, ale dziwnie
smętny, błyszczący suchym światłem jak zgaszona dusza człowieka. I zdawało
mi się, że na tej jasności zjawiają się cienie uwypuklające me marzenia, po-
wiem lepiej - wspomnienia. Okno Chołmaczowów było dla mnie jakby pano-
ramą na świat mego minionego szczęścia. Miałam wrażenie, że mój duch
wychodzi z ciała i płynie na tej jasności, płynie w dal siną łudząc się, że trafi na
91
światło gorętsze, bardziej świetlane, aż po długiej wędrówce z nadzieją j t
nałem szczęścia trafia na zbitą masę czarnych chmur. I ginie w nich jak to CJ
lec bez ratunku, nawet z radością, że cierpienia ustały.
A dokoła snuły się cienie, zapadał mrok.
Są chwile, że się nie czuje własnej istoty, nie czuje się ciała, brak wszelf
realności, tylko duch potężnieje, staje się tak ogromny, że aż rozsadza rarrf
warunków i otoczenia.
Czułam, że mój duch był tam, na świetlanym pasie, skąd mógł widzie-
niebo Warszawy.
Przymknęłam oczy i ujrzałam obraz namalowany sercem, cieniowany tęsk-
notą. Oto w naszym mieszkaniu, w stołowym pokoju, przy lampie, siedzi
mama. Siwe pasma włosów srebrzą się w blasku lampy. Oczy zaczerwienione
od bezsenności, co ją trapi, i od łez. Przy niej klęczy Jontek. Tuli swą czar-
niawą głowę do jej kolan i pociesza, i błaga o spokój. "Staszek - Cesia", te
imiona mama i Jontek zdejmują sobie wzajemnie z ust. Obraz nagle zadrżał nn
w oczach, zaczęły do zrenic napływać łzy.
I zmienił się. Widzę Staszka. Gdzieś w śniegach i lodach Syberii. Wzrok
ma przygasły, bladą twarz. Myśli o nas i tęskni. Ale nie! Staszek nie traci
otuchy! On kocha kraj i dumny jest z tego, że cierpi za ojczyznę.
Staszku! I ja chcę być silną, łączmy się myślami i nieśmy je wspólnie przez
obce kraje, do tej naszej drogiej matki, za którą cierpimy, i do naszej
mamy i Jontka.
Nie chciałam oczu otworzyć, by nie prysnął czar, bałam się odetchnąć, by
nie spłoszyć widzenia, tej halucynacji złudzeń.
Muzyka ustała, zaległa cisza, tylko igła na nutach gramofonu zaczęła sy-
czeć przeciągle.
Pomyślałam, że tak się wszystko- na świecie kończy. %7łe jak wyczerpała się
nuta, tak wyczerpujÄ… siÄ™ ludzkie uczucia i duch ludzki w walce z przeciwnoÅ›-
ciami życia. Ale jak po zgaśnięciu melodii echo gra jeszcze, tak w człowieku
jęczy ból, czasem wiekuiście.
Wstałam i znowu powróciłam życie instrumentowi, znowu grał arię Bacha.
Gdybyż to i człowieka po agonii, po stracie wszystkich atomów życia ducho- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Don Ottavio Michelini Szatan i jego działanie
  • J. A. Jance Joanna Brady 04 Dead to Rights
  • Cartland_Barbara_ _Milosc_silniejsza_niz_szatan
  • LaVey Anton Szandor Biblia szatana
  • Chmielewska Joanna M 02 Sukienka z mgieł
  • Joanna Chmielewska Bułgarski bloczek
  • Boris Akunin Drzavni savjetnik [croatian] (pdf)
  • Fires
  • Janelle Taylor Strach w ciemnośÂ›ciach
  • Kress Nancy Tanczac w powietrzu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl