[ Pobierz całość w formacie PDF ]
parukilometrowego spaceru do miasta. Całe szczęście, bo dzień był zimny. Poza tym czekający asystent zobliguje go do
nieprzeciÄ…gania wizyty.
Prawdę mówiąc, cieszył się, że ma pretekst, by zobaczyć Olivię. Mimo że dzięki Marnie szybko zasnął ostatniej nocy,
budził się kilka razy, wiercił i przewracał; niepokoiło go, że Olivia jest sama, myślał o obrzydliwym napisie na lustrze i o
potłuczonych figurkach.
To było ostrzeżenie. Przed czym, tego nie wiedział. Kogo w ogóle obchodzi, że Olivia Sedgwick jest w mieście? Nie
przyjeżdżała tu od tylu lat, więc nie mogła się nikomu narazić. Ma rację: wszystko to jest bez sensu.
Skręcał na podjazd, kiedy wyszła z domu. Wysiadł, wściekły, że tak reaguje na jej widok. To nie jej uroda wprawiała go
zawsze w osłupienie. To aura, jaką roztaczała, jeśli można użyć takiego określenia, jej pewność siebie, błysk inteligencji w
oku, dojrzała mądrość w spojrzeniu. Byli tacy, którzy spisywali Olivię na straty jako zepsutą córeczkę Sedgwicka, ale Zach
zawsze wiedział, jaka jest naprawdę.
Nawet zakutana w płaszcz wyglądała piekielnie seksownie.
- W samą porę - stwierdził. - Wybierasz się do miasta?
Kiwnęła głową.
- Jest chłodniej, niż sądziłam. - Popatrzyła na samochód Zacha. - Ktoś cię odwiezie z powrotem do domu? Miałam
nadzieję, że będziemy mogli pomówić o pewnej ważnej sprawie.
Spojrzał na nią.
- To mój asystent. Powiem mu, żeby pojechał do pracowni. Możesz mnie tam podrzucić. Porozmawiamy po drodze.
- Okay. - Przyglądała się, jak podchodzi do samochodu i chwilę rozmawia z kierowcą, który zaraz ruszył w drogę.
- Wezwałaś ślusarza? - spytał Zach, zajmując miejsce dla pasażera.
Olivia zapięła pas.
- Przyszedł i poszedł. Czuję się już o wiele lepiej. Na tyle, na ile mogę, oczywiście, w tej sytuacji. - Przerwała. - Zach, chcę
o czymś porozmawiać. W związku z tym konkursem prawdziwego piękna.
Spojrzał na nią.
- O co chodzi?
Olivia wyjechała tyłem z podjazdu i ruszyła w stronę miasta.
- Była u mnie jakaś pani z urzędu miejskiego i pytała, czy nie zajęłabym się koordynacją konkursu, ponieważ poprzednia
prowadząca zawinęła się i wyjechała. Powiedziałam, że się jeszcze zastanowię. Moja odpowiedz zależy od ciebie.
- Chcesz się w to włączyć? - zapytał. Wyglądało to na niezłe zajęcie.
- Wiesz, znam ten konkurs na wylot, a Pearl, ta kobieta z urzędu, uważa, że fakt, iż byłam redaktorką w Glitzu , doda
prestiżu imprezie, a nawet ułatwi znalezienie sponsorów wśród tutejszych biznesmenów. Ale przede wszystkim chciałabym
to zrobić, żeby poznać Kaylę.
Pokiwał głową.
- Musielibyśmy jak najszybciej powiedzieć Kayli, że jesteś jej matką. Bez żadnych kłamstw. Tylko prawdę. Nie
chciałbym, żeby poznała cię jako organizatorkę konkursu, a potem dowiedziała się nagle, że jesteś jej zaginioną mamą.
Olivia zaczerwieniła się po uszy.
- Zgoda.
- Powiemy jej dziś wieczorem - stwierdził Zach. - Najlepiej na jej terenie. Możesz przyjechać na kolację? O siódmej na
przykład?
28
- Fantastycznie.
Nie miał pojęcia, jak zareaguje Kayla. Był tylko wdzięczny, że coś zmusiło go do tego kroku.
Olivia czuła na sobie spojrzenia bywalców gospody. Rozejrzała się. Rzeczywiście, przyglądano jej się z różnych stron.
Blueberry to małe miasteczko i w środku zimy nikt tu nie przyjeżdża. Nie rozpoznawała siedzących w gospodzie osób; w
Blueberry spędzała z siostrami tylko dwa tygodnie w roku, przy tym rzadko chodziły do miasta. Najczęściej siedziały w
domu albo na prywatnej plaży tuż obok.
Stanęła przy barze i poprosiła o kawę i duński ser na wynos.
- Pierwszy raz u nas? - spytała młoda, atrakcyjna kelnerka.
- Tylko z wizytÄ….
- O? U kogo?
- Co za wścibstwo! - przegoniła ją druga, starsza kelnerka. - Wybacz, kochanie - zwróciła się do Olivii, podając jej kawę i
ser.
- Nie szkodzi. - Olivia uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Wychodząc, zobaczyła Marnie wysiadającą z jaskrawoczerwonego samochodu. Nie wyglądała na szczęśliwą. Na widok
Olivii natychmiast zmieniła minę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]