[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aktualna?
Nigdy nie miałam mniejszej ochoty na wycieczkę, ale ponieważ Louisa
najwidoczniej chciała zmienić temat, spróbowałam okazać entuzjazm.
Jasne odparłam ale Chester też chce
187
jechać. Odpowiedziała, że nie ma problemu. On jest problemem. To prawdziwy
wrzód na... sama wiesz na czym.
Louisa zapytała, jak mają się sprawy w domu. Odparłam, że mama znów się widuje z
MarfÄ….
Co najmniej trzy razy na tydzień powiedziałam. Nagrywa wszystko na taśmę
i słucha jej potem wieczorami. Tato wychodzi wtedy do bawialni i siedzi tam ze
swoim albumem. Jest jeszcze bardziej spokojny niż zwykle.
Cały czas miałam przed oczyma obraz taty wpatrującego się w zdjęcia Coral z
okresu dzieciństwa.
Pewnie od czasu podróży do Denver dołożył coś do swojego albumu. Ma teraz
więcej rzeczy do oglądania, więcej do dręczenia się - powiedziałam do Lou,
która poklepała mnie po ramienia i powiedziała, że wszystko się kiedyś ułoży.
Kiedy? chciałam zapytać. Na pewno nie wtedy, kiedy po powrocie zastałam mamę
wsłuchaną w kasetę Marfy.
Idziesz brzegiem morza mówił glos Marfy na tle muzyki New Age. Fale
omywają złoty piasek, muszle i kamienie, a potem wracają do morza. Aagodne fale
przychodzą i odchodzą, prawie dotykając twoich stóp.
Pomyślałam o swoim śnie, w którym fala przypływu miała zmiażdżyć wszystko na
plaży. Nie zastanawiając się, wcisnęłam wyłącznik.
Dlaczego to zrobiłaś? zapytała zdezorientowana mama. Właśnie słuchałam
taśmy relaksacyjnej.
Mamrocząc przeprosiny, zaczęłam wspinać się po schodach na górę.
188
Wszystko w porządku? spytała nieoczekiwanie mama. Nie wyglądasz na zbyt
szczęśliwą.
%7łebyś wiedziała, mamo. Serce ciążyło mi, jakby było z ołowiu, kiedy otworzyłam
usta, by opowiedzieć mamie o dzisiejszych wydarzeniach w szkole. Przerwałam
jednak, bo właściwie jak miałabym jej to opowiedzieć?
Mówiąc prawdę, przyznałabym się do ucieczki z domu i udziału w przyjęciu oraz do
spotkań z Bret-tem, mimo że tato zakazał mi tego po zdarzeniu u Gordonów.
Miałabym nowe kłopoty.
W atmosferze ulgi po tym całym zamieszaniu rodzice właściwie zapomnieli o mojej
karze i to mi odpowiadało. Poza tym jak mama mogła mi pomóc? Dałaby mi taśmę
relaksacyjną? Zadzwoniłaby do Marfy z prośbą o radę?
Odpowiedziałam więc, że jestem trochę zmęczona i to wszystko.
I jeszcze pokłóciłam się z Lindą dodałam.
Tak właśnie myślałam powiedziała mama tonem osoby znającej życie. Ty i
Linda macie przeciwstawne charaktery. Marfa mówi, że kontakt tak odmiennych
osobowości jest bardzo trudny...
Przerwała, kiedy na zewnątrz rozległy się jakieś wrzaski. Chester krzyczał, że
to wina Bena. Wybiegłam i zobaczyłam, że Chester siedzi okrakiem na Benie i
okłada go pięściami.
To jego wina, on zaczął! krzyczał, kiedy go odciągałam.
Ben chlipał i z nosa ciekła mu krew.
Nieprawda! zawołał. To była twoja wina, Chesterze Tatę. Ty złapałeś
mojego nowego
189
kosmitę, pogiąłeś go i wyrzuciłeś w błoto. Mojego nowego kosmitę.
Nieprawda Chester wykrzywił twarz. Nienawidzę cię! krzyknął. Kto by
chciał się bawić twoim brudnym, starym kosmitą. Drzesz się jak mały dzieciak.
Dzieciak, dzieciak, dzieciak.
Zachowujesz się jak dzieciak oskarżycielski głos Janny brzmiał mi jeszcze w
uszach, kiedy Ben krzyczał:
Nie chcę być twoim przyjacielem! Nigdy! Pani Stein wychyliła się przez tylne
drzwi, żeby
zobaczyć, co się dzieje. Ben pobiegł do niej, szlochając.
Masz iść i przeprosić nakazałam, ale Chester po prostu zabrał się i poszedł
do domu. Mama stanęła na progu i patrzyła na to wszystko niewi-dzącymi oczyma.
Tak więc to ja musiałam iść i przeprosić panią Stein, pomóc Benowi odnalezć
kosmitę i oczyścić go z błota. Wróciwszy do domu, zastałam Chestera w kuchni.
Musiał sam sobie nalać mleka.
Zachowujesz się jak gówniarz pierwszej wody! krzyknęłam gniewnie. Udał, że
mnie nie słyszy. Ben jest twoim najlepszym przyjacielem ciągnęłam.
Powinieneś oberwać za to, co mu zrobiłeś.
Nie jesteś moim szefem odburknął. Nie będziesz mi mówiła, co mam robić.
Wtedy coś wymyśliłam.
Chcę ci powiedzieć tylko tyle, że nie pojedziesz, powtarzam: nie pojedziesz z
Louisa i ze mnÄ… na przylÄ…dek w tÄ™ sobotÄ™.
Jego oczy zrobiły się okrągłe i zamigotało w nich coś podobnego do bólu. Przez
moment Chester
190
wydawał się żałosny i zagubiony jak to się zdarzało już przedtem. Bezbronny
wygląd szybko się jednak ulotnił i zmienił w całkiem wredną minę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]