[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lat starych dożyć! Okrutny! O Boże!
re n
Jedna by strona urągała drugiej,
Więc drugie teraz!
corn ll
Jeśli ujrzysz zemstę
Å‚u
Wstrzymaj się, panie! Od óiecka ci służę,
Alem ci nigdy nie usłużył lepiej
Jak teraz, twoją zatrzymując rękę.
re n
A, ty psie podły!
Å‚u
Gdybyś miała brodę,
Za takie słowa dobrze bym nią trząsnął!
Co chcesz?
corn ll
Mój sługa!
a r a r a a e
Å‚u
Jeśli twoja wola
Zbliż się, wytrzymaj próbę mej wściekłości!
a r a al r all ra
re n
e
Daj mi twój oręż! Chłop, stawiać nam czoło!
era r l a r e a
Å‚u
Zginąłem! Loróie! Zostało ci oko,
Byś wióiał jego upadek. Umieram!
era
illi m h e e re Król Lear 66
corn ll
Jest sposób, aby nie zobaczył więcej.
Precz galareto podła! A góie teraz
Blask się twój poóiał?
louce ter
Noc straszna! Noc wieczna!
Góie syn mój Edmund? Edmunóie, w twej duszy
Wszystkie natury roznieć teraz iskry,
By czyn okrutny ten pomścić!
re n
Ha, zdrajco!
Wołasz na tego, co cię nienawiói;
On nam o zdraóie twojej dał wiadomość,
Zbyt dobry, by się litować nad tobą.
louce ter
O, ja szalony! Edgar był spotwarzon!
Przebacz mi, Boże, a jemu błogosław!
re n
Rzućcie go za drzwi, niechaj sobie wietrzy
Drogę do Dover! Jak ci jest, miloróie?
corn ll
Jestem raniony. Oddalmy siÄ™, pani.
Zlepego zdrajcę wygońcie co pręóej,
Na gnój mi tego rzućcie niewolnika!
Czuję, Regano, że mnie krew uchoói;
W niedobrą porę przyszła mi ta rana.
Podaj mi rękę.
r all r a r e e a r a a
l e era
1 trÓ
Na wszystko się ważę,
Jeśli on dobrze skończy.
2 Å‚u
Jeśli ona
%7łyć długo bęóie, jeśli się doczeka
W podeszłych latach zwykłej starcom śmierci,
Wszystkie kobiety zmieniÄ… siÄ™ w potwory.
1 trÓ
Idzmy za hrabią, skłońmy Bedlamczyka,
By go prowaóił, góie zechce; na wszystko
Gotowe jego hultajskie szaleństwo.
2 Å‚u
Idz ty, ja pójdę po płótno i białko,
By je przyłożyć na skrwawione oczy.
Bądz mu pomocą, miłosierny Boże!
illi m h e e re Król Lear 67
AKT CZWARTY
cen i
ar e le
ar
e r
Lepiej wzgaróonym być, a wieóieć o tym,
Niż być wzgaróonym, a słuchać pochlebstwa.
Ostatni żebrak przez losy deptany
Bez trwogi żyje, karmi się naóieją;
Tylko szczęśliwy blednie na myśl zmiany,
Zmiana przynosi uśmiech nęóarzowi.
Czcze więc powietrze, które ściskam, witaj!
Nęóarz, któregoś w przepaść cierpień wwiało,
Nic ci nie winien. Lecz któż się to zbliża?
l e rer r a r e ar a
Mój ojciec, a w tak ubogim orszaku?
O świecie, gdyby óiwne twe przemiany
Wstrętu ku tobie w nas nie rozbuóały,
Z życiem by rozstać nie chciała się starość!
t r ec
Dobry mój panie, byłem twoim lennikiem i lennikiem twojego ojca przez te lat
osiemóiesiąt.
louce ter
Opuść mnie, odejdz, dobry przyjacielu,
Twoja mi pomoc na nic siÄ™ nie przyda,
A tobie może zaszkoóić.
t r ec
Nie możesz
Twej drogi wióieć.
louce ter
Nie ma dla mnie drogi,
A więc i żadnych nie trzeba mi oczu.
Wióąc, upadłem; ach, bo jakże często
Zawodem dla nas to, co posiadamy,
A wybawieniem nasze niedostatki!
Drogi mój synu Edgarze! Ofiaro
Oszukanego roóica wściekłości!
Gdybym choć tchnieniem zobaczyć cię dożył,
Rzekłbym, że moje wrócone mi oczy.
t r ec
Kto tam?
e r
a r e
O bogi, kto może powieóieć:
Teraz już ze mną nie może być gorzej?
Mnie teraz gorzej, nizli było kiedy.
t r ec
To biedny Tomek.
illi m h e e re Król Lear 68
e r
a r e
A może być gorzej.
Nie jest najgorzej, póki możem mówić:
To jest najgorzej.
t r ec
Góie ióiesz, kamracie?
louce ter
Czy to jest żebrak?
t r ec
%7Å‚ebrak i szalony.
louce ter
Ma trochę zmysłu, skoro żebrać może.
Wióiałem jemu podobne stworzenie
W ostatniej burzy; człowiek jest robakiem,
Wyrzekłem w duchu; syn na myśl mi przyszedł,
Choć myśl ma wtedy nie była mu skłonną.
Wiele się rzeczy pózniej dowieóiałem.
Jesteśmy bogom, czym są muchy óieciom,
I dla zabawy swej nas zab3ajÄ….
e r
a r e
Co tutaj począć, liche to rzemiosło
W obliczu smutku udawać szaleństwo,
I siebie dręczyć, i drugich zasmucać.
Witam ciÄ™, panie!
louce ter
Czy to nagi żebrak?
t r ec
To on.
louce ter
Idz. Jeśli zechcesz nas dogonić
O jaką milę na droóe do Dover,
Przez pamięć starej uczyń to przyjazni,
Przynieś oóiewek dla tego łazarza,
A on tymczasem na mą bęóie prośbę
Mym przewodnikiem.
t r ec
Panie, on szalony.
louce ter
Czasów to naszych klątwa, że ślepego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]