[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To kwestia przeżycia - odparł spokojnie. - Nie sądz nas według ludzkich wartości. Ty, która
udajesz, że należysz
do ich grona. Ty, która jesteś tylko mieszańcem, gloryfikowaną Strażniczką więzienną. Małą,
samotną Strażniczką.Zee oparł się pazurami o moje kolano i wbił oczy w Edika. Zombie spuścił
wzrok.
- To nie potrwa długo, Tropicielko. Potem sobie pójdę, a ty dostaniesz chłopaka. Zgoda?
Mogłam napuścić na niego Zee i resztę. Mogłam egzor-do mówienia. Matka mnie tego nauczyła.
Ale dzisiaj nie chciałam przekroczyć tej granicy. Nie byłam zupełnie pocyzmować demona z
ludzkiego ciała i torturami zmusić go
zbawiona honoru.
Napiłam się piwa imbirowego. Chłopcy przytulili się do mnie mocniej. Bolały mnie oczy.
Limuzyna wjechała w
dzielnicę przemysłową, pełną rdzewiejącej stali. Poczułam zapach oceanu. Pomyślałam o Grancie.
Był niedaleko.
- Czemu mnie tutaj przywiozłeś? - zapytałam. Aura Edika zamigotała.
- Zasłona. Rozsunęła się dziś wieczorem. Poczułaś to.
- Wiesz, co przez nią przeszło? Nie Krwawa Mamuśka ani nikt z jej drużyny. Kreatorzy
zombie nie musieli czekać na otwarcie się zasłony.Edik milczał. Siedział w absolutnym bezruchu.
Nawet nie drgnął mu mięsień, choć aura płonęła. Albo nie wie
dział, albo nie chciał nic powiedzieć. Pociągnęłam łyk piwa.
- Czego chce Królowa?
Zombie przesunął ręce po udach i oparł dłonie na kolanach.
- Myślę, że wiesz, Tropicielko. Więzienie się wali. A gdy całkiem runie, ten świat umrze.
%7ładnych tajemnic, żadnych niespodzianek. Logiczny wniosek, który sama próbowałam wyprzeć
przez ostatniÄ…
dekadę. Nigdy nie słyszałam, by ktoś to tak brutalnie wyraził.
Jedynie migocząca aura Edika mąciła idealny, zimny spokój. Nawet jego oczy były twarde jak stal.
Gdyby pogarNie rozumiem, dlaczego mnie ostrzegasz. Jesteś przecież demonem. Więzienie się
sypie, twoje na wierzchu. f "rr idę dało się przekuć na pociski, chybabym w tym momencie zginęła
od strzału w głowę.- Jesteś taka naiwna - powiedział.
- NaprawdÄ™? O rany.
17
Z niezadowoleniem zacisnÄ…Å‚ wargi.
- Nie masz pojęcia, co kryje się w więziennych kręgach. Mój gatunek to w porównaniu z innymi
tylko drobne szkodniki. Nawet nie demony. Szczury goniÄ…ce wilcze ogony.
Polityczne zagrywki demonów. To mi nie przyszło do głowy. Może rzeczywiście byłam naiwna.
- Myślisz, że mnie to obchodzi? Chcę się tylko dowiedzieć, co wyszło zza zasłony.
Piwo imbirowe w moim żołądku nagle przemieniło się w kwas.Prognostyk - odpowiedział
tajemniczo. - Pionek, zwiadowca.
- Co jeszcze? Jak mogę odnalezć tego demona?
- To wie tylko Królowa. - Edik się zawahał. - Wykorzystano ją, Tropicielko. Wykorzystano ją na
usługi innych. Zmuszono do zawarcia układu, żeby ułatwić zwiadowcy przejście.
Edik odwrócił wzrok. Na twarzy drgał mu mięsień.Nikt nie jest w stanie do niczego zmusić
Krwawej Mamuśki.
- Zginiemy z rąk braci zza zasłony. Pozabijają nas, gdy tylko wydostaną się na zewnątrz. Pożrą.
Lecz zanim to zroinni, którzy zajmą się ludzmi. Cokolwiek myślisz o Krwawej Mamuśce, my
jesteśmy niczym w porównaniu z nimi.bią, zanim runą wszystkie mury, zanim zawali się pierwszy
krąg i Rzeznicy zgwałcą kości tego świata, przyjdą
Nic nie powiedziałam. Siedziałam nieruchomo. Tylko coraz mocniej wbijałam palce w puszkę z
napojem. Krwawa Mamuśka dobrze wybrała. Edik Baszmakow miał talent. Prawdziwy znawca,
profesjonalista, specjalista od sztuki przekazywania złych wieści. Podziwiałam jego umiejętności.
Przemożne pragnienie, by go zabić, gdzieś zniknęło.Wolałabym raczej wziąć nogi za pas i uciec,
gdzie pieprz rośnie, nie oglądając się za siebie.
- Dziesięć tysięcy lat spokoju. - Edik wbił wzrok w swoje pomarszczone dłonie. -
błogosławień Więzienie było naszym stwem.
Wolno wypuściłam powietrze z płuc. Starałam się zachowywać spokojnie, bez emocji, ale w
środku aż mnie skręcało, a mięśniami wstrząsały zimne dreszcze. Chciałam naciągnąć sobie kołdrę
na głowę. Znalezć jaskinię na odludziu i się w niej schować. Chciałam nazwać Edika kłamcą i idiotą
i udać, że jestem zwyczajną kobietą, ślepą kobietą, głuchą kobietą - szczęśliwą, beztroską
ignorantką.Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam w szybie swoje zniekształcone odbicie: blada skóra,
ciemne włosy. Zaczęłam się zastanawiać, jakie to uczucie być opętanym i nie zdawać sobie z tego
sprawy, mieć kogoś w środku, w głowie, kto tak manipuluje umysłem, aż ciało stanie się tylko
narzędziem.
Sama też czułam się jak narzędzie. Jakby ktoś miał mnie właśnie użyć.
Edika, na jego twarz i aurę. Przeżył spotkanie z moją matką. Chętnie bym się dowiedziała, jak mu
się to udało, ale Zee i reszta położyli mi głowy na kolanach. Pogłaskałam ich po ostrych jak żyletki
włosach i spojrzałam na milczałam. Bałam się zapytać.
- Czego Krwawa Mamuśka ode mnie oczekuje? - zapytałam ostrożnie.
/.lego. Już nadeszło.Nie wątpiłam już, że powiedział prawdę. Jego aura nie potrafiłaby skłamać.
Mówił poważnie. Nadchodziło coś
- Tego nie zdradziła - odparł gładko. - Ale skoro jezabijaniem przedstawicieli mojego gatunku,
należałoby założyć, że chce, byś dalej robiła to, co potrafisz najlepiej.steś Tropicielka i lepiej niż
ktokolwiek inny radzisz sobie /. Uśmiechnęłam się półgębkiem.
- Mogłabym zacząć od ciebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]