[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdolny do wielu rzeczy i niektóre z nich nie były zbyt cywilizowane. Widziała
niektóre z nich. Na samo wspomnienie jej serce zaczynało szybciej bić.
Ale przynajmniej tym razem był nakierowany w dobrą stronę. Trochę jak armata.
- Ruszamy. - Oliver nie krzyknął, nie położył nawet specjalnego nacisku na to
słowo, ale w jego głosie Claire usłyszała bezwzględny rozkaz. Wysiadł, otworzył
drzwi od strony Michaela, po czym ruszył w stronę drzwi merostwa.
Szedł powoli, nie biegł, jakby nic go nie goniło i nic nie
mogło go powstrzymać. Jason wygrzebał się z samochodu i pognał za nim.
Zapomniał otworzyć Claire drzwi, ale Michael prawie natychmiast zawrócił,
otworzył je, narzucił sobie zapasowy płaszcz Olivera na głowę, aby ochronić się
lepiej przed słońcem, i nakazał:
- Sprawdz autokar.
- Czekaj, gdzie...
Za pózno. Michaela już nie było. Gnał przez wysoką trawę w stronę cienia
rzucanego przez budynek. Kiedy tam dotarł, oparł się o ścianę, zgięty w pół i
roztrzęsiony. Po chwili zdjął płaszcz i wybił szybę.
Claire zdziwiła się, że nikt nie wyszedł z żadnego budynku, by sprawdzić, co się
dzieje. Nawet z merostwa. W zasięgu wzroku nie było żywej duszy. Blacke raczej nie
było gęsto zaludnione, ale musiało tu być co najmniej stu mieszkańców.
Nie mogli nic nie zauważyć, szczególnie jeśli Morley zachowywał się w typowy dla
siebie sposób.
Claire podbiegła do autokaru, wskoczyła na stopnie i stwierdziła, że w środku
nikogo nie ma. Więzniowie zostali wyprowadzeni, a na podłodze walały się
porozcinane plastikowe sznury.
Wyszła z autokaru i pokuśtykała do wybitego okna. Michael na nią nie czekał.
Jęknęła, gdy zorientowała się, że parapet był mniej więcej na wysokości jej głowy.
Nie mając czasu na rozczulanie się nad sobą, podskoczyła i złapała się futryny,
ignorując wbijające się jej w dłonie szkło. Michael usunął większość, to, co zostało,
nie raniło, tylko trochę kłuło. Ręce jej drżały z wysiłku, ale udało jej się podciągnąć,
zaczepić palce lewej stopy o wyłom w murze i odbić tak, aby wylądować na
szerokim parapecie. Nie spodziewając się, że będzie musiała zeskakiwać z takiej
samej wysokości, zbyt mocno uderzyła o podłogę. Lewą kostkę przeszedł potworny
ból, aż oparła się o zimną ścianę, aby odetchnąć.
Była w jakimś biurze, ale raczej nikt z niego w ostatnich latach nie korzystał. Biurka
wyglądały, jakby pochodziły z przełomu wieków, ale nie były to antyki, raczej graty.
Drzewo było spróchniałe, szuflady połamane, a niektóre miały nawet odłamane
nogi.
108
Z jednej z szuflad wyskoczyła mysz. Clair prawie krzyknęła, gdy zwierzątko puściło
się biegiem po brudnej podłodze. Oddychaj głęboko. Spokojnie, wez się w garść, oni
ciÄ™ potrzebujÄ…. Shane ciÄ™ potrzebuje.
Claire wyciągnęła posrebrzany kołek z kieszeni i włożyła do lewej dłoni,
przygotowując się do ataku, a prawą ręką otworzyła drzwi. Korytarz był pusty.
Usłyszała odgłos kroków. I hałasy na górze. To wcale nie oznaczało, że na dole nie
było żadnych wrogów. Dzięki edukacji w Morganville -  Jak przeżyć 101 dni" -
zawsze była przygotowana na to, że za rogiem może czaić się wróg.
Na górze coś się działo - było słychać odgłosy łamanych mebli, łoskot i szybkie kroki.
Jacyś ludzie krzyczeli. Wyglądało na to, że właśnie tam udał się Oliver w
poszukiwaniu Morleya.
Ale gdzie był Michael?
Claire otworzyła kolejne drzwi i znów trafiła do jakiegoś gabinetu, z biurkiem,
komputerem i stojącą na jakiś papierach filiżanką zapleśniałej kawy. Nie było tu
nikogo. Za następnymi drzwiami podobnie, tym razem bez kawy.
Za trzecimi znalazła leżącą w kącie kobietę. Była nieprzytomna, ale na szczęście
żyła. Claire sprawdziła jej puls - był silny. Claire położyła kobietę w wygodniejszej
pozycji. Shane ją tego nauczył, niezle opanował zasady pierwszej pomocy.
Kobieta była dość wiekowa, raczej przy kości i wyglądała na zmęczoną, była blada.
Blada!
Claire obejrzała jej szyję z obu stron, ale niczego nie zauważyła. Potem przyjrzała się
jej nadgarstkom i zobaczyła brzydką lekko krwawiącą ranę. Claire przeszedł dreszcz.
Odetchnęła głęboko kilka razy, aby się uspokoić, po czym rozejrzała się po pokoju w
poszukiwaniu czegoś, czym mogła zatamować krwotok. Na biurku kobiety leżał
szalik.
Claire starannie owinęła go wokół skaleczonego nadgarstka i mocno zawiązała.
Kobieta wciąż była nieprzytomna, ale nie wyglądało na to, aby jeszcze coś jej
dolegało.
- Będzie dobrze - obiecała Claire i poszła dalej. Zdenerwowała się, bo chociaż nie
wykluczała, że Morley i jego drużyna mogli pożywiać się krwią napotkanych ludzi, to
wiedziała, że ta kobieta została zaatakowana przez kogoś innego. Spływająca po
ręku kobiety krew już prawie zaschła, rana zaczynała się goić, a autokar Morleya
dopiero przed chwilą dojechał do miasta. To nie wyglądało dobrze.
Po wyjściu na korytarz stwierdziła, że na górze dalej toczy się walka, a kiedy
podeszła ostrożnie do schodów, usłyszała łomot, zobaczyła ciało, które uderzyło o
ścianę, po czym sturlało się po schodach wprost pod jej stopy. Był to wampir.
I nie był z grupy Morleya. %7ładen z wampirów nie był w wieku Shane'a, ani nie nosił
poplamionej krwią, obszarpanej koszulki piłkarskiej, która nawet z odległości pięciu
metrów śmierdziała.
To nie był wampir z Morganville. Był jakiś obcy.
I właśnie podniósł się, wyszczerzył przerażająco długie kły i rzucił się w jej stronę z
wściekłym, wygłodniałym rykiem radości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Harrison Harry Stalowy szczur 08 Stalowy Szczur Idzie Do Wojska
  • 027. Morgan Sarah Urodzony zdobywca
  • Morgan Sarah Świąteczny tydzień
  • Morgan Sarah DwanaĹ›cie dni do Ĺ›wiÄ…t
  • Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirÄ‚Å‚w 5.1 PowrÄ‚Å‚t o zmierzchu
  • Hawthorne Rachel StraĹźnik Nocy 04 Cień Księżyca
  • Śmierć Achillesa Akunin Boris
  • 1 IGRZYSKA ŚMIERCI SUZANNE COLLINS
  • Jo Clayton Diadem 08 The Snares of Ibex (v1.1)
  • Liu Marjorie M. Pocałunek łowcy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hannaeva.xlx.pl