[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pip uÅ›miechnęła siÄ™ promiennie. PrÄ™dko odzyskaÅ‚a siÅ‚y i po­
szÅ‚a z Leyne do kuchni pomagać przy szykowaniu jedzenia. By­
ło niewiele do zrobienia, bo pani Ford kupiła gotowe sałatki.
Po posiłku Jack oświadczył, że musi na krótko wyjechać.
Widocznie nie przewidział siedzenia w domu przez cały
dzień i chciał się przewietrzyć.
Leyne postanowiła skrócić pobyt, aby nie przeszkadzać.
Tymczasem Jack zaskoczył ją, bo okazało się, że pojechał
kupić dwie łamigłówki. I zadowolony spędził popołudnie,
układając puzzle z takim samym zapałem jak dziecko.
Rzeczywiście starał się poznać Pip. Nie musiał zadawać jej
wielu pytaÅ„, bo chwilami porozumiewali siÄ™ bez słów. ChÄ™t­
nie sobie pomagali, gdy któreÅ› nie mogÅ‚o dopasować jakie­
goÅ› kawaÅ‚ka. JednoczeÅ›nie wcisnÄ™li ostatni element ukÅ‚adan­
ki na miejsce i krzyknęli z radości. Dobrze czuli się w swym
towarzystwie, a Leyne było przy nich dobrze.
Upragnione słowa 227
Około szóstej poszła umyć się i przebrać. Podczas kąpieli
przemknęła jej zaskakujÄ…ca myÅ›l, że ma dla Jacka coraz cie­
plejsze uczucia. Dlaczego tak prędko? Jak on znalazł drogę
do jej serca?
Jack zarezerwował stolik w ładnej restauracji. Podczas
kolacji był ujmująco miły, traktował Pip jak dorosłą osobę.
W pewnym momencie zapytaÅ‚ Leyne, czy przy tej szczegól­
nej okazji pozwoli siostrzenicy wypić kieliszek wina.
Leyne otworzyła usta, by zabronić, ale wino płynące do
kieliszka byÅ‚o mocno rozwodnione, wiÄ™c potakujÄ…co skinÄ™­
ła głową.
- Jaka to szczególna okazja? - zainteresowała się Pip.
- Rzadko jestem w towarzystwie dwóch najładniejszych
kobiet na sali - odparł.
Pip się zarumieniła, a Leyne pomyślała, że odtąd Jack ma
gorÄ…cÄ… wielbicielkÄ™. Oby zawsze byÅ‚ miÅ‚y. Na razie nie mo­
gła mu nic zarzucić.
Po wyjściu z restauracji Pip wyznała:
- To była najpyszniejsza kolacja, jaką jadłam.
Potrawy rzeczywiÅ›cie byÅ‚y smaczne, ale na pewno chodzi­
Å‚o jej o atmosferÄ™ w lokalu.
Było jeszcze dość wcześnie, ale dziewczynka raz i drugi
ziewnęła.
- Jesteś zmęczona? - spytał Jack.
- ObudziÅ‚yÅ›my siÄ™ bardzo wczeÅ›nie i jak zwykle czytaÅ‚y­
śmy w łóżku.
- Chcesz już iść spać?
- A mogÄ™?
- Oczywiście.
228 Jessica Steele
Leyne nie miała ochoty zostać sama z panem domu, więc
oznajmiła:
- Ja też się położę.
- Nie wypijesz nic na dobranoc? - zdziwił się Jack.
UsÅ‚yszaÅ‚a w jego gÅ‚osie nutÄ™ żalu. Czyżby byÅ‚ zawiedzio­
ny? Niemożliwe. GÅ‚os rozsÄ…dku podpowiedziaÅ‚, że pan pre­
zes jest przyzwyczajony do bardziej wyrafinowanego towa­
rzystwa.
- Nie, dziękuję. - Uśmiechnęła się serdecznie. - Jeszcze
raz dziękuję za wyjątkowo udany dzień i życzę dobrej nocy.
Dawno nie kÅ‚adÅ‚a siÄ™ spać o wpół do dziewiÄ…tej. To sta­
nowczo za wcześnie. Długo nie mogła zasnąć, ale wreszcie
sen ją zmorzył i spała jak suseł. Z głębokiego snu wyrwał ją
szmer koło drzwi.
Leżała twarzą do ściany. Po omacku zapaliła lampkę, żeby
Pip trafiła do łóżka i odchyliła kołdrę.
- Wskakuj, dziecino - mruknęła zaspana.
- Czy to zaproszenie dla mnie? - odezwał się męski głos.
Leyne odwróciÅ‚a siÄ™, usiadÅ‚a i serce jej zamarÅ‚o. Nie wie­
rzyła własnym oczom.
- Ty tutaj? Która godzina? - Zerknęła na zegarek. - Co się
stało? Pip...?
Spuściła nogi i chciała wstać.
- Na pewno smacznie śpi - uspokoił ją Jack.
Leyne speszyÅ‚a siÄ™, gdy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że jest roznegli­
żowana. W obecności ubranego mężczyzny czuła się fatalnie.
- Och - jęknęła.
- Połóż się.
Drżącą ręką podciągnęła kołdrę pod brodę.
Upragnione słowa 229
- UmówiliÅ›my siÄ™ na szóstÄ… rano? ZapomniaÅ‚am o spotka­
niu? - spytała z poważną miną.
- Wybacz. ChciaÅ‚bym zamienić z tobÄ… kilka słów na osob­
ności, żeby Pip nie słyszała. Wczoraj zabrakło okazji.
- Wreszcie powiesz, że jesteś jej ojcem? - zawołała Leyne.
- O tym zapomnij - rzuciÅ‚ ostro. - Interesuje mnie, co ro­
bisz, żeby wyleczyć ją z astmy.
- Nic nie robiÄ™.
- Ale chyba regularnie chodzisz z niÄ… do specjalisty?
- Daruj sobie tÄ™ troskÄ™. Pip nie potrzebuje żadnego spe­
cjalisty.
- Ale ktoÅ› jÄ… leczy?
- Tak. Od poczÄ…tku jeden i ten sam lekarz.
- A zna siÄ™ na takiej chorobie?
- Po co udajesz zatroskanego ojca? - syknęła z gryzącą ironią.
Nie życzyła sobie zastrzeżeń co do opieki medycznej nad
jego córką.
- Potrafi leczyć czy nie? - dopytywał się Jack.
- Na pewno potrafi. Ma duże doświadczenie, a poza tym
syna z tą samą przypadłością. Pierwszy wiedziałby o nowych
lekach i skuteczniejszym sposobie leczenia. Zamierzasz prze­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • 67 Pan Samochodzik i Królewska baletnica Sebastian Miernicki
  • BIOLOGICZNE I MEDYCZNE PODSTAWY ROZWOJU I WYCHOWANIA cz. I Andrzej Jaczewski
  • Filosofia do Sec. XX BACHELARD, G. O Direito de Sonhar
  • 166. Hardy Kristin Gwiazdkowe niespodzianki
  • Vladimir Belayev The Old Fortress 3 The Town By The Sea
  • Field_Sandra_Milioner_i_tajemnicza_nieznajoma
  • Diana Palmer Wyoming Men 04 Wyoming Strong
  • Jennifer Roberson Cheysuli 4 The House of Homana
  • Brian Lumley Necroscope 03 The Source
  • Kell Amber The Thresl Chronicles 3 Politician Won
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl