[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dlaczego?
- Ponieważ sama nie pozwoliłabyś mi ich przejrzeć.
- Chcę wykryć sprawcę tych włamań. To dla mnie bardzo ważne.
- Nie masz doświadczenia.
- Na pewno nie nabiorę doświadczenia, jeśli będę traciła czas na jałowe dyskusje.
- Racja. Wobec tego razem nad tym popracujmy.
- A potem powiemy Hansonowi, że odwaliłeś za mnie całą robotę. - Pokręciła głową. - O, nie,
muszę poradzić sobie sama. To jedyny sposób, żeby wreszcie we mnie uwierzył. Tylko
przestań mi wchodzić w drogę.
- Czy ja ci przeszkadzam? - zapytał z uśmiechem.
- Owszem, przeszkadzasz. - SkÄ…d on ma ten dar Å‚agodzenia jej gniewu? Natychmiast musi
przestać myśleć o Bretcie, bo inaczej nigdy nie skoncentruje się na pracy.
- Dobrze wiedzieć. Jeśli chcesz, podwiozę cię - zaproponował.
- Nie, dziękuję. Pojadę swoim samochodem. Jestem na służbie. - Brett, odejdz wreszcie,
błagała w duchu.
- O której kończysz służbę? - widocznie nie pojął, o co jej chodzi.
- O piątej. - Dobrze wiedziała, co zamierza zrobić. Nie powinna się temu poddać, jeśli ma
zamiar dalej prowadzić śledztwo.
- No, to mamy jeszcze trzydzieści pięć minut. Trudno. Pojadę za tobą.
Nie miała wątpliwości, że to zrobi. Niezależnie od tego, czy mu na to pozwoli, czy nie.
Jednak nie była w stanie gniewać się na niego tak bardzo, jak kilka minut temu. Znów mnie
czaruje, pomyślała, a ja mu ulegam. Przecież wie, jak bardzo jej zależy na zamknięciu tego
śledztwa przed powrotem Broma. Teraz będzie jej pilnował. Przyczepi się jak rzep do psiego
ogona.
Zapamiętany z notatek Bretta adres, tak jak się spodziewała, okazał się fałszywy. Pod
podanym przez złodzieja adresem mieściło się kino. Nie wiadomo dlaczego Lissa nie
wierzyła w to, że włamywacz jest operatorem i że go tutaj znajdą.
- Chcesz skorzystać z okazji? - zawołał Brett zatrzymując obok jej auta swoją corvette.
- Z jakiej znów okazji?
- %7łeby obejrzeć film - pokazał palcem afisz. - Bogie jest moim ulubionym aktorem.
- Raczej nie. - Jak Brett może myśleć o filmach, kiedy nasz włamywacz wciąż jest na
wolności? Nasz włamywacz? Cóż za pomysł, aby go tak określać. Oto skutki romansu z
Brettem McKenna.
- Grają  Sokoła maltańskiego". - Już miała mu przypomnieć, że sama potrafi przeczytać
afisz, ale on mówił dalej: - To film o detektywie. No chodz. Na pewno ci się spodoba -
namawiał. Wziął Lissę za rękę i pociągnął w stronę okienka, w którym siedziała wyraznie
znudzona bezczynnością kasjerka.
- Kończę służbę dopiero za pięć minut - protestowała.
- A więc poczekam. - Brett spojrzał na zegarek i puścił rękę dziewczyny.
- Nie trzeba. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż oglądanie starych filmów.
- Musicie się trochę rozluznić, sierżancie. Naucz się korzystać z małych przyjemności.
Dobrze ci to zrobi.
- Ja... - wyjąkała Lissa. Mówi do niej tak, jakby była starą panną z zakurzonej biblioteki.
Jakby nie z nią wczoraj się kochał. I nie jej raporty przeglądał. Poczuła się rozgoryczona.
- Jeszcze trzy minuty. - Znów spojrzał na zegarek.
- Zaraz zacznę krzyczeć - uprzedziła go Lissa.
- Jeśli ze mną nie pójdziesz, ja też zacznę krzyczeć. I to znacznie głośniej.
Poddała się. Nie bardzo wiedziała dlaczego. Naprawdę chciała odejść. Chciała wsiąść do
swojego samochodu i odjechać, ale coś ją zatrzymało. Coś skłaniało ją, żeby została z
Brettem McKenną tak długo, jak tylko się da.
- Zgoda. Dam Bogie'emu szansę - powiedziała.
- A mnie? - zapytał Brett. - Mnie też dasz szansę?
- Muszę się zastanowić - Niech nie myśli, że tak łatwo mu wybaczy. Jest zbyt pewny siebie.
- Czas minął - oświadczył Brett i podał Lissie ramię. - Jesteś już wolna.
Wcale nie, pomyślała. Już nie. Długie, splątane więzy miłości są cienkie jak nić pajęcza i
mocne jak stalowa lina. Została usidlona.
- Muszę zawiadomić szefa, bo inaczej pomyśli, że uciekłam i zabrałam służbowy samochód. I
tak już nie ma o mnie najlepszego zdania.
Zadzwoniła do komisariatu. Powiedziała pełniącej dyżur dziewczynie, że wpadła na nowy
trop, że musi go sprawdzić i dopiero wtedy przyprowadzi samochód.
-Aadnie powiedziane - pochwalił Brett, kiedy Lissa odłożyła słuchawkę.
- Przestań. Przecież sprawdzam ślad. Jeśli tak bardzo chcesz mnie pilnować, na wypadek
gdybym na coś wpadła, to dowiedz się, że mam zamiar zrobić to samo.
- Fantastyczne! Po filmie pójdziemy do ciebie i... hm... popilnujemy się nawzajem. Nie ma
balkonu - skrzywił się, kiedy weszli na widownię.
- Po co ci balkon? - Ten facet wciąż ją zaskakiwał.  A po co mężczyznie, który ma w żyłach
krew, a nie wodę, potrzebny jest w kinie balkon? - zapytał, patrząc na nią z pożądaniem w
oczach.
- Czy jest coś w Nowym Jorku, za czym tęsknisz, będąc w Kalifornii? - Lissa dyplomatycznie
zmieniła temat.
Nie zapominaj, tłumaczyła sobie, że on niedługo wraca do domu. Tutaj jest tylko
przejazdem. Przez sześć miesięcy opiekuje się willą swojego kuzyna. Pół roku wystarczy,
aby zatęsknić za domem.
- Za tym, co najważniejsze - powiedział Brett. Znalazł wreszcie rząd, który mu odpowiadał, i
obejrzał dokładnie jeden z foteli. - Czysty - oświadczył triumfalnie i dopiero wtedy pozwolił
Lissie usiąść. - Pani tron czeka, madame.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! - Koniecznie chciała wszystko wiedzieć.
A właściwie, co ją to w końcu obchodzi? Przecież on i tak wyjedzie. Dzielić ich od siebie
będzie pięć tysięcy kilometrów.
- Tęsknię za dobrą pizzą, lodami...
- To jest dla ciebie najważniejsze? - zapytała z niedowierzaniem.
- To tylko cześć. Cii... Oglądaj film.
- Oczywiście. - Brett po chwili wrócił do tematu.
- Kalifornia daje człowiekowi mnóstwo rzeczy, których nie uświadczysz w Nowym Jorku.
- Na przykład? - Serce Lissy zaczęło uderzać troszeczkę mocniej.
- Macie tu rewelacyjne hamburgery...
Dlaczego te słowa tak ją rozczarowały? Przecież sama lubi hamburgery... Ostatno nawet
czuje się jak hamburger. Przez tego łajdaka jej mózg zmienił się w kawałek mielonej
wołowiny. Postępuje jak kompletna idiotka, bo zamiast pracować, siedzi tu i ogląda jakiś
głupi film.
- ...i chyba najbardziej czarujących gliniarzy, jakich gdziekolwiek spotkałem  dokończył
Brett z szelmowskim uśmiechem.
Sprytne. Ten komplement przeznaczono dla niej, ale poczuła się obrażona. Kpi sobie z niej
w żywe oczy, odpowiadając w ten sposób na jej pytanie.
- Musisz wiedzieć... - zaczęła.
- Cicho - szepnął jej do ucha. - Nie chciałem cię obrazić.
- Oglądaj ten swój film. - Odwróciła się do ekranu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Delinsky Barbara Samotne serce
  • Lansdowne Judith A. Skradzione serce
  • Graham Greene Moc i chwala
  • Le Guin Ursula Cykl Ziemiomorze 05 OpowieśÂ›ci z Ziemiomorza
  • Lyda Morehouse Archangel 01 Archangel Protocol
  • Collins, Wilkie La dama de blanco
  • C.S. Lewis Opowiesci Z Narnii 2 Lew, Czarownica I Stara Szafa
  • Gwiezdne Wojny 062 Moc Wyzwolona
  • Horton Naomi Od czego sa przyjaciele
  • Courths Mahler Jadwiga Czerwone róśźe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl