[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będziesz pasowała. Jak tylko urodzisz mu tego wymarzonego dziedzica.
Cally siedziała jak na szpilkach. Niestety, była zbyt dobrze wychowana, żeby przegonić to babsko
natychmiast.
- Na razie dom nie nadaje się do zamieszkania - ciągnęła Adele z jadowitą satysfakcją - ale Nick ma
tam zrobić kapitalny remont. Jak wiesz, ma doskonałą osobistą projektantkę wnętrz.
Cally z coraz większym trudem trzymała nerwy na wodzy. Najchętniej udusiłaby tę żmiję gołymi
rękami.
- No, to już sobie pójdę - oznajmiła Adele, wstając. - Mam jeszcze sporo spraw do załatwienia przed
wyjazdem. Pożegnaj ode mnie wszystkich, dobrze?
- Oczywiście - obiecała Cally lodowatym tonem.
- Adieu, moje kociątko. - Adele jeszcze na chwilę się zatrzymała. - %7łyczę ci szczęścia w Dower House.
Będzie ci bardzo potrzebne.
Cally siedziała bez ruchu, patrząc na oddalającą się Adele, a potem wstała z krzesła i weszła do domu.
Rozejrzała się po salonie, podeszła do małego stolika, na którym stała ogromna misa Worcester,
wzięła ją w rękę.
- Mam dość - powiedziała głośno i wyraznie, po czym z całej siły cisnęła misą w kominek.
ROZDZIAA JEDENASTY
Misa uderzyła w kamienny gzyms nad kominkiem, rozbiła się w drobny mak, robiąc przy tym
ogromny hałas.
Cally, nieco oszołomiona, oglądała spowodowane przez siebie spustoszenie. Usłyszała kroki. Po chwili
drzwi jadalni gwałtownie się otworzyły i pojawił się Nick.
Musiał być w domu od jakiegoś czasu, bo czarny garnitur, w którym Cally go wcześniej widziała,
zmienił na dżinsy i koszulkę polo.
- Co ty... - zaczął gniewnie, lecz umilkł na widok Cally stojącej na środku pokoju z płonącymi oczami,
zaciśniętymi pięściami.
- Jeszcze jeden wypadek? - spytał, ogarnąwszy spojrzeniem szczątki drogocennej misy.
- Nie - odparła bez zastanowienia. - A co ty tu robisz o tej porze?
- Ja tutaj mieszkam. Zapomniałaś?
- Miałeś jechać do Wellingford.
- Musiałem dopilnować na miejscu pewnej sprawy. Jutro pojadę. Może mi opowiesz, jak to się
stało? - Popatrzył wymownie na skorupy.
- Rozbiłam misę o kominek - oświadczyła Cally, dumnie unosząc głowę. - Miałam taką potrzebę.
- Aha. - Nick pokiwał głową ze zrozumieniem. -I co? Ulżyło ci? Może ja też powinienem spróbować.
Podszedł do kominka, wziął jedną ze stojących tam porcelanowych figurynek i z całej siły cisnął nią w
przeciwległą ścianę.
- Niestety, na mnie to nie działa - stwierdził po chwili namysłu. - Ale ty się nie krępuj. Jeśli nadal masz
taką potrzebę, możesz rozwalić cały dom. Ja zaspokoję swoje potrzeby w inny sposób...
Wziął Cally na ręce, ułożył ją na miękkiej kanapie, a sam zaczął rozpinać spodnie.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła. - Nie waż się mnie dotykać!
- Czemu nie? I tak nie mam nic do stracenia.
- Masz - mruknęła, nie patrząc na niego. - Choćby tę kobietę, którą tak bardzo kochasz.
- Kobieta, którą kocham... - powiedział z takim smutkiem, że Cally, wbrew jej chęci, ścisnęło się serce.
- Będę ją kochał do końca swoich dni.
Odwrócił się na pięcie, przeszedł przez pokój i usiadł na drugiej kanapie.
- I tak miałem z tobą porozmawiać - odezwał się po długiej chwili milczenia.
- Pozwól, że zgadnę - Cally się skrzywiła. - Powiesz mi o Dower House.
- No... tak. - Nick był wyraznie zaskoczony.
- SkÄ…d wiesz?
- Adele złożyła mi wizytę. Przyszła powiedzieć, że wyjeżdża. Dała do zrozumienia, że ją przekupiłeś.
- Wobec tego choć raz powiedziała prawdę.
- Zapłaciłeś jej, żeby stąd wyjechała?
- Kupiłem jej mieszkanie na południu Francji i opłaciłem koszty przeprowadzki pod warunkiem, że
zabierze ze sobą tę starą wiedzmę, swoją gospodynię, i że ani jedna, ani druga nigdy więcej nie
pojawiÄ… siÄ™ w Wylstone.
- O Boże - westchnęła Cally.
- Nie jesteś zadowolona? - zdziwił się Nick.
- Moim zdaniem to sÄ… bardzo dobrze wydane pieniÄ…dze.
- Oczywiście - zgodziła się Cally - zwłaszcza jeśli w ten sposób opróżni się Dower House. Ty chyba nie
masz litości, Nick. Czy zdajesz sobie sprawę, czym będzie dla mnie mieszkanie tak blisko was,
możliwość widzenia cię codziennie z tą kobietą? Bo po cóż innego zamykałbyś mnie w Dower House
jak nie po to, żeby ją sprowadzić do dworu?
- Ja... - Nick chciał coś powiedzieć, lecz nie dopuściła go do głosu.
- Przynajmniej nie pozwól jej urządzać tego domu. Tym razem nie skorzystam z usług twojej
kochanki!
Kątem oka ujrzała na dywanie jakiś cień. Odwróciła się i z przerażeniem stwierdziła, że w drzwiach
wiodących na taras stoi Cecily Tempest. Po jej minie można było poznać, że przechodząc przez taras,
słyszała każde wypowiedziane przez Cally słowo.
- Co ty wygadujesz, Cally? - Nick był blady jak płótno. - Jaka moja kochanka?
- No tak, miałam się nie wygadać. Przepraszam, Cecily - zwróciła się do teściowej. - Nie powinnam
była wspominać o niej w twojej obecności, a już na pewno nie mówić prawdy o tym, co ją łączy z
Nickiem. Wybacz, ale nie mogę już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.
- Biedne dziecko... - Doktor Tempest otoczyła synową ramieniem. - Czy przypadkiem nie chodzi ci o
Nanesse Layton?
- Tak. Naprawdę nie chciałam, żebyś to usłyszała. Z tego wszystkiego zapomniałam, że prócz mnie i
Nicka jest w domu jeszcze ktoÅ›. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro.
- Nick, co się tutaj dzieje? - zapytała Cecily.
- Nie mam zielonego pojęcia. - Bezradnie rozłożył ręce. -Nie wierzę, żeby Cally sama to wszystko
wymyśliła.
- Jak to wymyśliła"? - obruszyła się Cally. - Ja tam byłam! Na własne oczy widziałam, jak ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]