[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczy nigdy nie powinno mówić się na głos.
- Czemu my mamy poświęcać swoje życie dla innych? odezwał się kolejny głos, tym razem
był to całkiem młody chłopak z wściekle czerwonymi włosami i buntowniczym wyrazem twarzy.
Samuel spojrzał na niego twardym wzrokiem.
- Nie jesteście do niczego tutaj zmuszani syknął rozdrażniony. Jeśli nie chcesz się narażać
dla innych ludzi, to droga wolna, nikt ciÄ™ tutaj nie zatrzymuje. Nie potrzebujemy zbuntowanych
dzieciaków, które chcą się tylko popisać. Potrzebujemy prawdziwych wojowników. Takich, którzy
nie zawahają się w najważniejszej chwili. Więc jeśli nie czujesz się na siłach, to po prostu odejdz.
Na twarzy młodzieńca pojawił się rumieniec wstydu. Nie odezwał się już ani słowem, tylko
wbił wzrok w swoje stopy. Sam rozejrzał się po sali.
- Jeszcze jakieÅ› pytania?
- Dlaczego Lucyfer wraca co dziesięć lat na Ziemię? rozbrzmiał cichy, dziewczęcy głos.
Dlaczego Bóg po prostu nie pozwoli mu tego. Tak byłoby najlepiej dla ludzi. Bóg nas kocha, nie
rozumiem, dlaczego pozwolił samemu Diabłu stąpać między nami.
Zapadła jeszcze głębsza cisza. Samuel słyszał oddech Samanthy, stojącej obok niego.
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. Jego głos zabrzmiał mocno.
- Nie powinnaś nazywać go Diabłem. To głupi ludzie wymyślili na niego taką nazwę, jego imię
brzmi Lucyfer. I jest tak od poczÄ…tku jego istnienia. Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie. Sam
nieraz się nad tym zastanawiałem, ale nie doszedłem do żadnych sensownych wniosków. Wszyscy
jesteśmy po prostu częścią jakiegoś większego planu Boga. I bądzcie pewni, że on nie chce dla nas
zle. Ale Lucyfer był niegdyś jednym z jego najlepszych sług, był dla niego niemal przyjacielem.
Skazalibyście swojego najlepszego przyjaciela na najgorszy los, mimo wszystkiego, co zrobił?
urwał na chwilę. Wiedział, że każdy miał na to taką samą odpowiedz jak on. Ja też nie. Ale
musimy go powstrzymać. Za chwilę podzielimy się na pięcioosobowe grupy. Każda grupa dostanie
teren, który będzie musiała patrolować i, w razie ataku, zabezpieczać. Jeśli pojawi się tam kilku
sług Lucyfera, wtedy sobie poradzicie. Natomiast jeśli będzie ich więcej albo jeśli on sam się tam
pojawi, natychmiast skontaktujcie się ze mną. Wtedy wyślemy wsparcie. Dobra& - odwrócił się do
Samanthy. Możesz przejąć stery.
Dziewczyna skinęła głową i odgarnęła jasne włosy, zakładając je za uszy. Spojrzała jeszcze na
członków Zakonu i zaczęła mówić.
- Jak już powiedział Samuel, podzielimy się na pięcioosobowe grupy. W każdej grupie musi być
co najmniej jeden wampir i jeden mag. Dobierzcie siÄ™ jak chcecie. Ja i Samuel stanowimy osobnÄ…
grupę, która będzie starała się cały czas namierzyć Lucyfera.
- I co wtedy? krzyknÄ…Å‚ ktoÅ›.
Samantha spojrzała na właściciela głosu z szerokim uśmiechem. W jej oczach płonęła żądza
zemsty.
- Wtedy go zabijemy.
Rozdział 7
- Nie, ten chłopczyk jest mój! roześmiała się głośno Rachel.
Na twarzy Lucyfera pojawił się leniwy uśmiech.
- Ja wolę dziewczynki, więc tego ci odstąpię.
Wampirzyca z tryumfalnym uśmiechem podeszła do chłopca, który wyglądał na jakieś dziesięć
lat i szedł pustą uliczką, liżąc czekoladowego loda. Władca piekieł widział jak dziewczyna
rozmawia z nim przez chwilę. Na twarzy dziecka pojawił się radosny uśmiech. Po chwili Rachel
trzymała dziecko na rękach, zatapiając w nim swoje kły. To był już kolejny posiłek tego dnia, więc
nie wypiła wystarczająco dużo krwi, żeby go zabić. Słyszała jeszcze jego urywany oddech, kiedy
skręcała mu kark.
- B Rh plus wampirzyca oblizała powoli wargi. Moja ulubiona.
- Praktycznie się nie zabawiliśmy skrzywił się lekko Lucyfer. Wezmy kilku do mojej
posiadłości. Tam będzie można robić z nimi o wiele więcej rzeczy niż w samym środku miasteczka.
W jego oczach pojawił się charakterystyczny błysk, który zwiastował, że władca piekieł ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]