[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mama mówiła, że kiedy zaczęła, praktycznie musieli ją nauczyć czytać i
pisać, a ty... Ty ze swoim zadufaniem, z przekonaniem, że jesteś nam równa.
%7ładna z was nie znała swego miejsca. Dziwka i bękart udające, że są
prawdziwymi ludzmi.
Nagle Esther zdała sobie sprawę, że odrzucał nie tylko to, kim była, ale
też - kim się stała. Panieńskie dziecko nie zasługiwało na nic dobrego w
134
RS
życiu. Było nie do pomyślenia dla Toma, że zdobyła sławę, sukces i
pieniądze. To nie pasowało do jego wyobrażenia o sprawiedliwości losu. A
może coś więcej? Czy Tom sam nie pragnął opuścić Bellwood, tylko czuł
się zbyt przywiązany do kopalni? Jako chłopak miał wielkie marzenia i
ambicje, podobne jak jego syn teraz.
Jewel stała w milczeniu i słuchała; przeświadczona, że jest to
upokarzające doświadczenie dla Toma i jego przyrodniej siostry. W końcu
zabrała głos:
- Jesteś odrażająca, Esther. Cały czas mu się narzucałaś, kusiłaś,
zachęcałaś, żeby za tobą ganiał. A przecież to twój brat. Naprawdę, to...
- Zamknij się, Jewel - uciszył ją mąż. - Jak zwykle nie wiesz, o czym
gadasz.
- Wiem. Kochałam cię. Widziałam, że ją obserwujesz. Cieszyłam się,
kiedy wyjechała. Wściekałeś się. Ja zawsze byłam tą drugą.
Tom gapił się na żonę, jak gdyby mówiła w obcym języku. Zmarszczył
brwi. Mijały minuty. Wszyscy czekali w napięciu na jego odpowiedz. W
końcu przeniósł wzrok ponad góry i kopalnie. Odwrócił się i popatrzył na
Esther.
Zobaczyła zmęczonego, pokonanego mężczyznę. Ruch należał do
Esther, powinna pokazać światu nikczemność Toma lub odsłonić nieznane
fakty z jego życia. Czekał, aż ona się odezwie.
- Wygląda na to, że zadaliśmy sobie wiele bólu przez te wszystkie lata
- zaczęła ostrożnie. - Szkoda, że płacimy za błędy, których nie popełniliśmy.
- Była bardzo zdenerwowana. Nie miała pewności, czy tego właśnie chce. A
jednak czuła potrzebę zaprzestania waśni. - Nie wiem, czy moglibyśmy
zacząć od nowa. Zostało nas tylko dwoje. Może warto by było...
135
RS
Zamilkła, gdy Tom potrząsnął głową. Widziała, że zaczyna pocierać
bliznę na nadgarstku, jakby go bolała.
- Za pózno - powiedział stanowczo. - Zbyt wiele się zdarzyło.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, akceptując jego decyzję. Czuła
tylko żal i rozczarowanie.
- A co z Eddym? - zapytała. - Zaprzyjazniliśmy się i przysięgam, że
nigdy w żaden sposób go nie skrzywdziłam.
Tom rozważał to, co powiedziała. Odwrócił się i spojrzał na syna.
Eddy nie odezwał się ani słowem, ale na twarzy miał wypisane zaufanie do
ojca.
- Jest dużym chłopcem. Może robić, co mu się podoba.
- Tom! Ona... - protestowała przerażona Jewel, zanim dojrzała wyraz
twarzy Toma.
Bez słowa wziął żonę pod rękę i przez tłum zaprowadził do
samochodu. Ostatni raz spojrzał na Esther i odjechał.
Wiedziała, że Dan stoi za nią, gotów w razie potrzeby rzucić się do
obrony. Kiedy napięcie zaczęło z niej odpływać, pochyliła się do tyłu,
szukajÄ…c w nim oparcia.
Dan objął ją i z miłością ucałował w czoło.
- Dobrze się czujesz, kochanie? - zapytał zachrypniętym głosem, w
którym przebijał podziw.
Przytaknęła. Jej zdaniem walka zakończyła się. Nie było zwycięstwa
ani klęski. Nie było zwycięzcy ani przegranego, niemniej jednak nastąpił
koniec.
Nigdy nie będzie musiała przeżywać tego na nowo, ponieważ już
teraz, nim zamilkło echo wypowiedzianych słów, należało to do przeszłości.
136
RS
X
Według agenta Esther czas mijał. Ale kto o tym myślał w ciepłe,
majowe, niedzielne popołudnie? Leżała w słońcu i obserwowała pierzaste
chmury, wędrujące po niebie. Do jej uszu dolatywał cudowny śpiew ptaków.
Aagodny podmuch wiatru przynosił słodki zapach bzu. Wiedziała, że
wystarczy tylko lekko zmrużyć oczy, żeby dostrzec Dana - swe zródło
radości - z zacięciem myjącego czerwony samochód.
Prawdziwie mądra osoba skorzystałaby ze spokoju dnia. Policzyłaby
wszystkie dobrodziejstwa i wiedziała, że życie nie może już stać się lepsze.
Taka osoba wiedziałaby, że nie da się kupić miłości i zdrowia. Szczęśliwa
wylegiwałaby się w słońcu.
Esther po części była bardzo mądra i sprytna. Ta część nie prosiła o nic
więcej, może oprócz dziecka, i dziwiła się, że znalazła takie szczęście w
Bellwood.
A jednak Esther była tylko człowiekiem. Jej druga połowa
pozostawała samolubna, niezadowolona i zachłanna. Odczuwała prawie
neurotyczny przymus pisania muzyki i wyrażania swych emocji w
piosenkach. Zagubiła poczucie celu życia, tęskniła za sławą i uznaniem.
Niestety, to nie przychodziło tak łatwo i naturalnie jak kiedyś. Serce, choć
przepełnione wrażeniami, pozostawało w ciszy. %7ładna muzyka ni słowa nie
wybuchały w szczęściu, uwięzione w duszy, niezdolne uwolnić się.
Westchnęła ze smutkiem. Gdyby tylko na początku zdobyła sławę bez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]