[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dziękuję - odparł bezbarwnym, uprzejmym tonem.
- Nie wiedziałam, że grasz na pianinie - powiedziała, wchodząc do pokoju.
- Niewiele osób o tym wie.
Przygryzła wargę, marząc o tym, aby dosięgnąć tę wrażliwą jego stronę, którą
jeszcze przed chwilą mogła obserwować.
- Brałeś lekcje w dzieciństwie?
- Nie, nauczyłem się sam. Jesteś zaskoczona - powiedział ze śmiechem. - Na
pewno uważasz, że taka chłodna i pełna rezerwy osoba jak ja nie powinna grać
pięknej muzyki.
- Zawsze chciałam się nauczyć grać...
- Brałaś lekcje?
Pomyślała o starym zakurzonym pianinie w salonie jej rodziców, którego nie
wolno jej było dotykać. Potrząsnęła głową w odpowiedzi.
Patrzył na nią przez chwilę, a potem się przesunął, robiąc dla niej miejsce
S
R
obok siebie.
- Podejdz tu.
- Co?
- Twoja pierwsza lekcja.
Usiadła przy nim, czując wyraznie jego obecność.
- Spójrz - powiedział, kładąc jej dłonie na klawiszach i przykrywając swoimi
dłońmi. - Tu jest E, a tu D...
Zagrał cały motyw, poruszając jej palcami.
-  Mary mała owieczkę miała"! - wykrzyknęła, rozpoznając melodię.
- Od czegoś trzeba zacząć - powiedział z uśmiechem.
- Tak... - Była boleśnie świadoma dotyku ich ciał, intymności tej chwili.
- Dlaczego tutaj zeszłaś?
- Byłam głodna. Nie zjadłam zbyt wiele na kolację...
- W takim razie musimy cię zabrać do kuchni. Zaprowadzę cię - powiedział
wstając.
Poszli razem do obszernej, przyjaznej kuchni.
- Na co miałabyś ochotę - spytał, zaglądając do lodówki. - Chleb, sałatka... A
może nektar bogów? - zapytał z psotnym uśmiechem.
Wyciągnął w jej kierunku tacę baklavy, ociekającej miodem z orzechami.
- Zdecydowanie nektar - odparła z uśmiechem, a on ukroił jej pokazny kawa-
łek.
Zamiast na talerzu podsunął jej go na dłoni prosto do ust. Atmosfera stawała
się coraz bardziej nasycona gorącymi emocjami.
Ona jednak nie chciała się bawić w jego gry. A już na pewno nie będzie jadła
mu z ręki.
- Dziękuję - wyjęła baklavę z jego ręki i ugryzła kęs.
Po kilku kęsach jej broda była lepka od miodu. Lukas przejechał po niej pal-
cem, który następnie oblizał.
S
R
- Słodko.
- Przestań.
Uniósł brwi i wpatrywał się w nią.
- Przestań - wyszeptała. - Wcale tego nie chcesz. Ty mnie nawet nie lubisz...
- Dlaczego myślisz, że cię nie lubię? - Ujął jej twarz, marszcząc czoło. - Wal-
czę ze sobą każdego dnia. To, że nie chcę cię chcieć, nie ma nic wspólnego z tobą,
tylko z tym, jaki jestem... Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Rhiannon... Gdy je-
stem z tobą, jedyne, co mogę robić to... pragnąć cię...
Pochyliła się ku niemu, czując ciepło jego ciała. Nikt wcześniej nie pragnął jej
tylko dlatego, że była sobą.
Jej usta pokonały resztki dystansu dzielącego ich od siebie. Jego dłonie wplo-
tły się w jej włosy, a ona objęła jego twarde ciało.
- Pragnę cię, Rhiannon... - wyszeptał.
Uśmiechnęła się, nie odrywając ust od jego warg.
- Przecież ty niczego nie pragniesz.
- Ciebie pragnę - powtórzył, pogłębiając pocałunek. - Słodko smakujesz.
- Jadłam miód.
- Nie, to jest jeszcze słodsze niż miód...
Zaczął całować jej szyję, a jego dłonie wkradły się pod jej bluzkę, pieszcząc
piersi.
Chwycił ją i posadził na blacie kuchennym.
Jego dłonie wyszukiwały najwrażliwsze punkty jej ciała, a ona oddychała
ciężko, czując rozkosz bycia dotykaną w sposób, jakiego nigdy przedtem nie za-
znała.
- W porządku? - zapytał, patrząc na nią oczami rozszerzonymi z pożądania.
I już chciała odpowiedzieć, że tak, gdy zdała sobie sprawę, że to nieprawda.
Lukas jej nie kochał. Chciał tylko zaspokoić męczące go pożądanie. Zamknę-
ła oczy, nie mogąc kazać mu przestać, a jednocześnie zastanawiając się, jak mogła
S
R
upaść tak nisko z czystej potrzeby bycia kochaną.
Ześlizgnęła się na podłogę.
- Zobacz, co z nami robi poddawanie się żądzy - jesteśmy jak para zwierząt. I
to w kuchni. Zero samokontroli - rzucił prześmiewczo.
- Pójdę już... - powiedziała.
- Tak, może tak będzie lepiej... - powiedział cicho, odwracając od niej wzrok.
Rhiannon wymknęła się z kuchni.
Lukas poczekał, aż usłyszy ciche kliknięcie zamykanych drzwi do pokoju
Rhiannon, i dopiero wtedy zaklął na głos.
Poszedł do pokoju z pianinem, które zazwyczaj pozwalało mu się uspokoić,
ale w tej chwili nawet ono było bezsilne.
Potrząsnął głową.
Pożądanie. Widział, jak zniszczyło życie jego matki, sióstr, siostrzeńca.
Wszystko to dla kilku chwil przypadkowej przyjemności i chybionej wiary w siłę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Laurie King Kate Martinelli 05 The Art Of Detection
  • Laurie King Kate Martinelli 03 With Child
  • Brian Kate Megan Przewodnik Po Chłopcach CAŁOŚĆ
  • Love & Story Balogh Mary Niezapomniane lato
  • Sward Anne Lato polarne
  • Charlene Sands Na wyspie szczęścia
  • MacApp C Tajemnica planety pozbawionej slonca
  • Carreras_Jose_ _Spiewac_cala_dusza
  • C.S. IGRZYSKA śÂšMIERCI 01 IGRZYSKA śÂšMIERCI
  • Sandemo_Margit_41_W_mroku_nocy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl