[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiedzieliśmy z Toddem o tym, co wymyśliła Ruth, i doszliśmy do
wniosku, że kobieta, która się zgodzi na warunek babki, może to
zrobić wyłącznie dla pieniędzy. Szedłem na tę randkę, żeby ci dać
nauczkę. Miałem udawać Todda, a potem z tobą zerwać.
- To wszystko było dla ciebie grą? To jest twój pomysł na
przyjemne spędzanie wolnego czasu? - Spojrzała na niego, żałując w
duchu, że nie uprawiała sportów, gdyż miała ochotę zdzielić go
sierpowym między oczy.
Todd, Ryan, czy jak mu tam było, wyskoczył z łóżka i stanął
przed nią. Nagi i wspaniały. Nie powinno to być dla niej
42
RS
zaskoczeniem. Dlaczego podły, kłamliwy, podstępny drań nie miałby
być przystojny?
- Julie, zaczekaj. To nie jest tak, jak myślisz.
- Nawet nie próbuj - syknęła. Gotowała się z wściekłości, od
której aż kręciło jej się w głowie. - Nie myśl, że się z tego wykręcisz
pięknymi słówkami.
- Wcale nie zamierzam się usprawiedliwiać. Chcę ci tylko
wszystko wytłumaczyć. Nie chciałem, żeby to tak wyszło.
To? Czyli wspólna noc? Julie ogarnęła furia i przeraziła się, że
się zaraz rozpłacze. Tylko nie to! Nie może się załamać przy tym
podłym lisie.
- Niby co? - prychnęła tonem pełnym odrazy. - Nasza randka?
Czy to, jak ci się podwinął język i przedstawiłeś się jako Todd? Ależ
głuptas ze mnie, zupełnie zapomniałem, jak się nazywam? - zadrwiła.
- Byliśmy przekonani, że... - zaczął.
- %7łe co? %7łe to będzie fajny sport? Nie, zaczekaj. Co mówiłeś
wcześniej? Chcieliście mi dać nauczkę? - Zerknęła kątem oka na
lampę, którą chętnie rozbiłaby na jego głowie. - Kim, do licha, jesteś,
żeby mnie oceniać? Co ja ci zrobiłam?
- Nic - odparł szczerze. - Jesteś w całej tej sytuacji bogu ducha
winna. Przepraszam.
- SÅ‚owo przepraszam tu nie wystarczy.
- Wiem. Kiedy Ruth powiedziała Toddowi, co zrobiła i co
obiecała tobie i twoim siostrom, wściekł się. Zawsze uganiały się za
43
RS
nim naciągaczki. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, to trzy kolejne
kandydatki chcące wyjść za niego za mąż dla pieniędzy.
- W takim razie Todd pokonał sam siebie - oświadczyła gorzko.
- Tu nie chodziło o pieniądze i doskonale o tym wiesz. Odnalazłyśmy
babcię i chciałyśmy jej zrobić przyjemność. Nikt nie potraktował jej
propozycji poważnie.
- Nie wiesz, jak to jest.
- Oj, bo się rozpłaczę, nieszczęśliwy chłopczyk z milionami.
Wciągnęła głęboko powietrze i wskazała na drzwi.
- WynoÅ› siÄ™, natychmiast!
- Julie, zrozum, nie wiedziałem, że poznam ciebie.
- A gdybyś mnie nie polubił, też byś mnie przeleciał? Dobrze to
o tobie świadczy.
- Nie to miałem na myśli - obruszył się.
- Dokładnie to. Nie żałujesz, że chciałeś mi dać nauczkę,
ponieważ mimo że mnie nie znałeś, stwierdziłeś, że na nią zasługuję.
A teraz masz problem, ponieważ się okazało, że jest ci ze mną dobrze.
Wszystko popsułeś i nawet gdybyś był ostatnim mężczyzną na ziemi,
więcej się z tobą nie spotkam. Nic nie mów, ponieważ i tak nie
zmienię zdania. Jesteś zakłamanym draniem, przekonanym o swojej
wyższości nad innymi, która daje ci prawo do osądzania świata. Jesteś
skoncentrowanym na sobie, podłym egoistą o pokręconej psychice,
której nie potrafię zrozumieć. A teraz wynoś się z mojego domu.
44
RS
Wciągnął powietrze i pokiwał głową. Zebrał swoje rzeczy i
wyszedł z sypialni. Chwilę pózniej usłyszała trzaśniecie frontowych
drzwi.
Julie osunęła się na podłogę. Przynajmniej szybko się ubrał,
pomyślała, czując, jak zalewa ją fala bólu. Odszedł na zawsze.
Zaczęła drżeć na całym ciele, walcząc ze łzami. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że tak bardzo chciała, żeby ją błagał. Miała
świadomość, że niczego by to nie zmieniło, mimo wszystko jednak
zależało jej na tym. Pragnęła, żeby ta wspólnie spędzona noc była
równie ważna dla niego, jak stała się dla niej. Widocznie jednak tak
nie było.
Julie wcisnęła na siebie przyciasne, uniemożliwiające wręcz
oddychanie dżinsy, z nadzieją, że cierpienie fizyczne odciągnie jej
myśli od okropnych przeżyć poranka. Po odejściu Ryana wymyła
kabinę prysznicową, powlekła kołdrę w świeżą pościel i udzieliła
sobie surowej reprymendy. Nic nie przyniosło oczekiwanego
rezultatu, więc postanowiła odwiedzić siostry. Po drodze zatrzymała
się w barze i kupiła największą cafe latte, jaką widział świat. Skoro
uduszenie nie pomogło, może poskutkuje utopienie.
Było po jedenastej, kiedy zatrzymała samochód na ulicy przed
niewielkim domkiem, w którym się wychowała. Na trawniku od
frontu rosła bujna zielona trawa oraz mnóstwo kolorowych kwiatów,
co było zasługą Willow, która miała dobrą rękę do roślin. Spojrzała na
dwa stojące przed domem samochody i zaparkowała na wolnym
miejscu na podjezdzie. Wysiadła z samochodu i weszła do domu.
45
RS
- Hej, to ja - zawołała, wchodząc do jasnego saloniku. Willow
siedziała zwinięta na fotelu w kącie, a Marina na kanapie. Na widok
Julie obie się uśmiechnęły.
- Cześć. Naprawdę zamierzasz wypić całą tę kawę? -Willow
wstała i uściskała siostrę. - Taka ilość płynu cię zabije.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]