[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zjawił. Nie byłem w najlepszej formie do bijatyki.
Powiedzmy, że widywałam cię już w lepszej kondycji stwierdziła Lisa.
Brent chyba naprawdę się na mnie wściekł. Czy już mu przeszło?
Nie sądzę, ale myślę, że jest w stanie zrozumieć twoją wczorajszą, hmm,
niedyspozycjÄ™.
Czy doręczono ci już kwiaty ode mnie? zapytał.
Tak, właśnie na nie patrzę. W każdym razie dziękuję ci za nie, są naprawdę
piękne.
Jeszcze raz chciałbym cię przeprosić. Nie masz pojęcia, jak mi jest teraz
głupio powiedział Cunningham.
Kwiaty są wspaniałe i najlepiej zapomnijmy o tym, co się wczoraj stało
zaproponowała pojednawczo.
W porządku. Właściwie dzwonię również po to, aby ci przypomnieć o twojej
obietnicy. Masz mi pokazać opowiadanie, nad którym teraz pracujesz, jak tylko go
skończysz.
Nie zapomniałam, właśnie teraz nad tym siedzę. Przyślę ci je, kiedy będzie
gotowe.
Chciałbym również naprawić to, co wczoraj zrobiłem i zaprosić cię na kolację.
Sama nie wiem, Ted. Może lepiej będzie, gdy pozostaniemy wyłącznie na
poziomie zawodowych kontaktów.
W słuchawce przez kilka sekund panowała cisza.
Czy to z powodu Brenta? spytał w końcu.
Być może jej odpowiedz była wymijająca.
Rozumiem powiedział Ted z nutą rozczarowania w głosie. Szczęściarz z
niego.
To bardzo uprzejme z twojej strony.
W takim razie czekam na twoje opowiadanie i dziękuję za miłe towarzystwo
zakończył rozmowę Ted.
Lisa odłożyła słuchawkę i siedziała przez chwilę bez ruchu. Współczuła Tedowi,
ale wiedziała, że zwodzenie go nie miało sensu. Był miłym facetem, ale po prostu nie
interesował jej w ten szczególny sposób. Zwłaszcza teraz, kiedy Adam znów pojawił
się w jej życiu. Myśl o nim sprawiła, że nagle zapragnęła, by do niej zadzwonił.
Wierzyła, że nie przypisuje zdarzeniom znaczenia, którego nie miały. Wróciła w
myślach do chwili, gdy poprzedniej nocy całował ją, długo i żarliwie. Nie
przypominało to natrętnych pocałunków z czasów pobytu na konferencji. Sama myśl
o Adamie sprawiła, że jej policzki zapłonęły. Z westchnieniem zadowolenia zasiadła
znowu do maszyny. Skończyła stronę, przeczytała ją i rozpoczęła pracę nad
następną. Pisała przez cały ranek i do południa udało jej się skończyć jeszcze pięć
stron. Wiedziała, że opowiadanie było prawie gotowe. Poczuła ssanie w żołądku i
zdecydowała się iść coś zjeść do baru na rogu. Była już w drzwiach gdy zadzwonił
telefon.
To pewnie Adam pomyślała Lisa podbiegając do aparatu. Zatrzymała się na
moment i przeczekała jeszcze parę sygnałów. Nie chciała, by wyglądało na to, że
waruje przy telefonie. Po piątym dzwonku podniosła wreszcie słuchawkę.
Halo? powiedziała pytającym tonem.
Dzień dobry, Liso! to był Adam.
O, cześć odpowiedziała starając się, by jej głos zabrzmiał naturalnie.
Wzięła głęboki oddech, by ukoić wewnętrzny niepokój.
Wstałaś już?
No wiesz co! Siedzę przy maszynie już od kilku godzin. Nie mam czasu na
wylegiwanie siÄ™.
Miło mi to słyszeć, jesteś zdyscyplinowanym pisarzem. Ja też stukam od
samego rana. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest już tak pózno.
I jak ci idzie pisanie? zapytała.
Nie tak dobrze, jak bym sobie życzył.
Przykro mi z tego powodu.
I tak powinno być, bo to twoja wina.
Moja wina? A niby dlaczego?
Ponieważ nie mogę przestać o tobie myśleć wyjaśnił.
Daj spokój. Założę się, że mówisz tak wszystkim dziewczynom powiedziała
czując przyśpieszone bicie serca.
To nieprawda, Liso. Przez cały ranek moje myśli błądziły wokół wydarzeń
ostatniej nocy.
Brzmi jak poważne wyznanie, Adamie.
Obawiam się, że tak.
Wez dwie aspiryny i gorący prysznic zaśmiała się delikatnie.
Ja wcale nie żartuję, ty mała jędzo stwierdził Adam. A co u ciebie?
Cóż znaczy, u ciebie? sprawiało jej przyjemność drażnienie się z nim.
Też o mnie myślałaś cały dzień?
Pozwól mi się zastanowić. Nie mogę sobie przypomnieć.
W porządku, spryciaro. Co robisz dziś wieczór?
Muszę trochę popracować.
Popracować? Czy to znaczy, że zamierzasz pisać do samej nocy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]