[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odszedł do swojego namiotu.
- Czemu my nie zainteresujemy się tymi grodziskami? - zapytałem Piotra.
- Bo sam na nie wysłałem Arka.
- Co?!
- Ilona... - Piotr uśmiechnął się znacząco.
- Jednak zrobiłeś z niej swojego agenta?
- Nie, to ona próbowała wykorzystać mnie do swoich celów - opowiadał Piotr. -
Pamiętasz, jak w Nowym Mieście mówiła, że Arek zamówił materiały na temat Galindów i
Gotów?
- Długo po tym jak poszedłeś, siedziałem z Iloną i z tego co mówiła zrozumiałem, że
Arek wysłał ją do mnie na przeszpiegi. Próbowała wybadać interesujące Arka wątki. Tak
wyprowadziłem ich na grodzisko Tyrkło.
- Wtedy na przystani wierzyłem Ilonie, ale gdy zobaczyłem jej minę w  Raju
Galinda , gdy biłem się z jej Arkiem... - znacząco zawiesiłem głos. - Wykorzystamy ją
jeszcze?
- Chyba już nie, bo Galindowie jutro wracają do siebie. Zobaczysz, że o zakładzie nie
powiedzą ani słowa. Słowa  klęska nie ma w ich słowniku.
Byłem głodny i sięgnąłem po sielawki, ale Piotr zabrał półmisek.
- Jesteśmy proszeni na kolację - oznajmił - składkową - dodał ze śmiechem. - Pan
Franciszek nie chce być gorszy od Horsta i zaprosił nas do siebie.
- Galindowie, my,  papużki i harcerze - policzyłem. - Sporo osób.
- Dlatego impreza jest składkowa, każdy przygotowuje to, co ma najlepszego -
uśmiechnął się Piotr. - My będziemy mieli sielawki. Przebijemy wszystkich.
- To nieuczciwe - zauważyłem.
- Uczciwie na nie zapracowałeś. Zresztą coś jeszcze wymyślimy. Czas na nas.
- Już idziemy na kolację?
- Zaproszenie jest na jutro, teraz idziemy w inne miejsce, które wypatrzyłem na mapie.
Palcami przeczesałem włosy i zdziwiony tym, gdzież możemy iść wieczorem na
spacer, poszedłem za Piotrem. Maszerowaliśmy do szosy w kierunku Cierzpięt, potem do
Marcinowej Woli. Tam, w centrum wsi był cmentarz wojenny z lat 1914-1918. Pochowano na
nim kilkuset żołnierzy niemieckich i rosyjskich, którzy jak napisano na jednej z tablic
pamiątkowych  Polegli za króla i ojczyznę . Z miejsca gdzie był cmentarz mieliśmy ładny
widok na łąki nad jeziorem Buwełno.
Potem poszliśmy do baru, bo Piotrowi nagle zaschło w gardle. Podejrzewałem, że był
to pretekst, by od miejscowych zasięgnąć języka. Na wstępie zrobił jednak błąd.
- Dwie wody mineralne proszę - Piotr złożył zamówienie u barmana.
W barze wyposażonym w metalowe stoliczki i krzesła oraz dwa charczące głośniki
pod sufitem zapadła cisza.
- Straszny upał dzisiaj - dodał Piotr tytułem wytłumaczenia.
Za oknem było widać co prawda pomarańczowy blask zachodzącego słońca, ale cały
dzień przecież siąpiło. Barman schylił się do lodówki z napojami. Stały tam butelki tylko z
trunkami preferowanymi przez stałych klientów, a kilka mineralnych spoczywało w
najdalszym kącie urządzenia. Musiały tam być od dawna, bo były zmrożone na kość.
Zapłaciliśmy i wyprowadziłem Piotra przed bar. Na ławeczce siedziało dwóch zmęczonych
rolników popatrujących na ciągniki zaparkowane po drugiej stronie ulicy.
Popiłem łyk wody i odstawiłem butelkę z obrzydzeniem. Po pierwsze - produkt był
chyba już przeterminowany, po drugie - tak zimny, że można było nabawić się anginy. Piotr w
tym czasie zagadnął chłopów.
- Przy orce to panowie pewnie różne starocie znajdują? - zapytał.
Chłopi zerknęli po sobie.
- No - przyznał jeden, ten z cwańszym wyrazem twarzy.
- Pewnie na bagnach?
- Różnie.
- Złoto tam było? - Piotr starał się udawać swojaka.
Na słowo  złoto rolnicy od razu nabrali podejrzeń.
- Znajdowali panowie pamiątki z wojny? - wtrąciłem się. - Cmentarz tu taki duży, że
pewnie walki o wieś prowadzili.
- Gdzie tam, na bagnach się bili, prawie pół roku - odpowiedział ten cwany.
- Złote ruble ktoś znajdował? - pytałem.
- Może ktoś raz jedną  świnkę wyciągnął.
- A jest tu w okolicy jakaś górka nad jeziorem, gdzie by jakieś starocie znajdowano,
garnki...
- Garnków i innych takich glinianych to dużo znalezli archeolodzy na bagnach -
wtrącił jeden z rolników. - Pan do nich pójdziesz, to ci wszystko pokażą...
- Tylko w tym roku jeszcze nie przyjechali - dopowiedział drugi. - Aadna górka jest
nad jeziorem, tam gdzie te świerki. Widzisz pan?
Piotr skinął głową, że tak.
- Skręcisz pan w szutrówkę w prawo i dojdziesz do tej górki, a ile tam staroci leży -
zapewniał tubylec.
Dyskretnie wylaliśmy wodę na trawnik i zwróciliśmy butelki barmanowi. Potem
poszliśmy kierując się wskazówkami rolnika. Najpierw nad jeziorem natrafiliśmy na dwa
prostopadłe do linii jeziora rowy przeciwczołgowe. Im bliżej byliśmy pagórka, tym lepiej
widziałem starocie, o których mówili rolnicy. Najpierw przy starej żwirowni natrafiliśmy na
jednoosobowy, betonowy schron, masowo produkowany przez Niemców w ostatnich latach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Edgar Rice Burroughs Ksiezniczka Marsa [ Księżniczka Marsa ]
  • Hawthorne Rachel StraĹźnik Nocy 04 Cień Księżyca
  • Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
  • 289. Morey Trish Z księciem w ParyĹźu
  • Andrzej Pilipiuk Cykl Kuzynki (2) Księżniczka
  • Balcerzan Edward Przygody człowieka książkowego
  • Amber 10 Książe Chaosu
  • Burrowes Grace PoraĹźka księcia
  • Teresa z Avila, Księga Fundacji
  • Anderson Poul Księżyc Łowcy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • audipoznan.keep.pl