[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nast puj ce, dziwne zdarzenie. Którego dnia, w chwili gdy siedzia a z ojcem i matk w
towarzystwie dwu s siadek, zjawi si nagle w pokoju zakonnik karmelita, tak samo zupe nie
ubrany jak dzi chodz bracia nasi, w habicie sier ciowym i bosy, z d ug brod , bia i
102
ni jak srebro. By to starzec podesz ego wieku, a jednak twarz mia dziwnie wie i ca a
postawa jego wi tchn a powag . Przyst pi do Beatryczy i przemówi do niej kilka s ów
w j zyku ani jej, ani nikomu z obecnych nie znanym; potem prze egna j trzy razy i rzek do
niej, w mowie ju dla wszystkich zrozumia ej: Beatryczo, niechaj Bóg ci umacnia , co
rzek szy, wyszed . Wszyscy siedzieli jak wryci, niezdolni ani odezwa si , ani si poruszy od
wielkiego zdumienia. Dopiero w chwil po odej ciu dziwnego go cia ojciec zapyta
Beatryczy, kto to by ; a ona wzajemnie chcia a o to pyta ojca, s dz c, e to jego znajomy.
(s.643) Za czym wszyscy zerwali si i ywo pobiegli za starcem, ale ani ladu jego nie
znale li. Dziwne to zjawienie wielk dla Beatryczy by o pociech , a ci, którzy na nie patrzeli,
zdumieni takim widocznym znakiem aski Bo ej, tym bardziej pocz li szanowa tak
poniewieran przedtem panienk . Od tego zdarzenia up yn o jeszcze ca ych, je li si nie
myl , czterna cie lat, w ci gu których Beatrycza z jednakow zawsze gorliwo ci Panu
a, co dzie b agaj c Go, by wreszcie raczy spe ni tyloletnie jej pragnienie.
11. Pewnego dnia, a by o to ju w czasie, kiedy przebywa w Sewilli O. Hieronim Gracin,
posz a przygn biona do ko cio a parafii, w której mieszkali jej rodzice, s ucha kazania.
Zdarzy o si , e kaznodziej by w nie O. Magister Gracin. Nie zna a go naturalnie, ale
gdy go ujrza a w chwili, gdy wst powa na stopnie tronu po b ogos awie stwo biskupie,
odzianego w habit karmelita ski i bosego, od razu stan jej na my li ten, którego wówczas
by a widzia a w takim samym habicie, cho wiek i twarz by y inne, bo O. Gracin nie mia
wtedy jeszcze i trzydziestu lat. Na ten widok, jak mi upewnia, ledwo e nie zemdla a od
nadmiernej rado ci. Cho przedtem s ysza a o za eniu nowego, klasztoru w tej parafii, nie
wiedzia a, e to by klasztor Karmelitów Bosych. Tego dnia zaraz usilne wszcz a starania,
aby mog a si spowiada u Ojca Gracina, ale z woli Bo ej i to jej atwo nie przysz o; co
najmniej dwana cie razy prosi a go o spowied , a on zawsze odmawia z powodu e by a
przystojna i m oda: nie mog a w tym czasie mie wi cej ni dwadzie cia i sze lat, on za by
w tym punkcie bardzo ogl dny i stanowczy.
12. Pewnego dnia, gdy b c w ko ciele, rzewnie si nad tym zmartwieniem swoim
rozp aka a, niewiasta jaka zapyta a j , czemu tak p acze, a gdy Beatrycza wyzna a jej
swoj , e od tak dawna stara si o mo no pomówienia z nim, i teraz tak e, cho widzi go
siedz cego w konfesjonale, nie wie, jak przyst pi do niego, ta, wzi wszy j za r ,
podprowadzi a j do niego prosz c, aby zechcia t pann wyspowiada . I tak wreszcie
biedna Beatrycza mog a odby u niego spowied z (s.644) ca ego ycia. Ojciec, poznawszy z
tej spowiedzi dusz jej tak bogat w ask i cnoty, niezmiernie si ucieszy i pociesza j ,
oznajmuj c jej, e mo e niebawem osiedl si tu Karmelitanki Bose, i e on si postara o to,
aby zaraz zosta a przyj ta. Tak te uczyni ; bo pierwsze zlecenie, jakie mi da za przybyciem
moim, by o to, bym j najpierwsz przyj a, gdy , jak mi upewnia , bardzo jest zadowolony
z tej duszy. Zaraz wi c, skoro przyjecha my, da my jej zna , e jest przyj ta. Ona za
szuka a sposobu, jak by si dosta do nas bez wiedzy rodziców, wiedz c dobrze, e oni nigdy
by na to nie pozwolili. Wreszcie obmy li a taki sposób. Chodzi a stale spowiada si do
ko cio a Karmelitów Bosych, nios c im zawsze hojne ja mu ny i od siebie, i od rodziców.
Matka, nie chc c jej kr powa przy spowiedzi, jak równie z powodu, e do klasztoru by o
daleko, nie chodzi a z ni , tylko posy a z ni s ce. Otó w sam e dzie Trójcy wi tej,
umówiwszy si z pewn bardzo pobo osob , aby jej towarzyszy a do klasztoru, s cym,
które zwykle j odprowadza y, zaleci a, by tego dnia jej nie towarzyszy y, poniewa ta osoba,
znana i czczona w ca ym mie cie dla wielkich cnót i swoich dobrych uczynków, zaraz po ni
103
przyjdzie. S ce us ucha y, a Beatrycza, skoro j pozostawi y sam , wdzia a przygotowany
ju swój gruby habit i p aszcz sier ciowy. Nie wiem, jak biedaczka w tym niezwyk ym dla
niej ubraniu i porusza si mog a; ale snad rado wewn trzna wszelki ci ar czyni a jej
lekkim. O to tylko si ba a w drodze, by jej kto nie pozna i nie zatrzyma , widz c j uginaj
si pod ci arem tego nowego ubrania, tak ró nego od szat, które dot d nosi a. O dziwna
mocy mi ci Bo ej! Ju nie o honor swój dba a, by jej kto w tym ubogim habicie nie
wy mia , ale tego si l ka a, by jej co nie stan o na przeszkodzie w spe nieniu wi tego
postanowienia. Skoro stan a u furty, natychmiast jej otworzy my. Zaraz te pos am po
matk , która gdy przysz a, zrazu by a jakby nieprzytomna od alu. Po chwili jednak przysz a
do siebie, uznaj c, jak wielk (s.645) ask Bóg jej córce uczyni i jakkolwiek j rozstanie z
ni bola o, umia a przecie pohamowa swój al i nie miota a si zapami tale, jak to inne w
podobnych zdarzeniach czyni zwyk y. Owszem, stale nam od tego czasu hojne daje
ja mu ny.
13. Ju wi c mog a przecie oblubienica Chrystusowa cieszy si swoim szcz ciem, od tak
dawna upragnionym. Tak by a pokorna, tak ochotna do wszelkiej pos ugi i roboty w domu, e
niema o z ni miewa my biedy, nim j namówi my, by cho na chwil miot z r k
wypu ci a. Tak wykwintnie wychowana, tak przedtem w domu pieszczona, tu wszelk
najgrubsz i najni sz prac za rozkosz sobie mia a. Przy tym wielkim zadowoleniu
wewn trznym, wnet i cia a zacz a nabiera , tak i rodzice, widz c jak si poprawia na
zdrowiu, sami ju cieszyli si z tego, e do nas wst pi a.
14. Nie mia a jednak tak wielkiego szcz cia u ywa bez cierpienia. Na dwa czy trzy
miesi ce przed profesj przysz y na ni ci kie i gwa towne pokusy, nie i by si zachwia a w
postanowieniu oddania siebie Panu na zawsze, ale trudno ci ycia zakonnego tak jej si
przedstawia y gro nie, e traci a otuch , czy b dzie mog a im podo . D ugie lata pragnienia
i oczekiwania i wszystko, co w nich wycierpia a dla osi gni cia tego dobra, które wreszcie
trzyma a w r ku, zatar y si w jej pami ci, a z y duch tak j dr czy poduszczeniami swymi,
e nie wiedzia a ju , jak si od niego obroni . Z tym wszystkim jednak, w nies ychany sposób
si przezwyci aj c, takie nad nim ca kowite odnios a zwyci stwo, e w nie w ród tej
zawieruchy i m ki wewn trznej ostatecznie wznowi a i potwierdzi a postanowienie swoje
zwi zania siebie wieczyst profesj . Za to Pan Jezus, który snad czeka tylko na ten ostatni
dowód jej m stwa, na trzy dni przed profesj nawiedzi j , dziwnie s odk pociech nape ni i
ducha z ego odegna . Po tym nawiedzeniu czu a w sobie rado niewypowiedzian i ca e te
trzy dni chodzi a jakby nieprzytomna od uszcz liwienia wewn trznego. I nie dziw, bo aska,
której Pan jej by u yczy , by a bardzo wielka.
15. Wkrótce po jej wst pieniu do klasztoru umar jej (s.646) ojciec, a matka, id c za
przyk adem córki, przywdzia a nasz habit w tym e klasztorze i wszystek swój maj tek jemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]