[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świtało już na dworze. Tonia czuła się zupełnie wypoczęta, przetarła oczy i zawołała Jasia, bo pewna
była, że leży na swoim łóżeczku w dziecinnym pokoju. Nie otrzymawszy odpowiedzi, zerwała się i w tej
chwili uniosła głową dach domku niby pokrywę pudełka. Dokoła domku roztaczał się Park Leśny tonący
w puchach śnieżnych. Ale Toni zdawało się jeszcze ciągle, że jest w pokoju dziecinnym, i dopiero kiedy
się uszczypnęła w policzek, przypomniała sobie wszystko, co się jej zdarzyło wczoraj. Nie mogła pojąć
tylko, skąd się wziął nad nią ten śliczny mały domek. Odchyliła dach, wyszła do ogródka i stąd
przyglądała się domkowi, w którym całą noc przepędziła. Była nim tak zachwycona, że aż rączki
składała z podziwu, powtarzając bez końca:
- Och, ty mój cudny, maleńki, pachnący domeczku!
Czy jednak domek przeląkł się jej głosu, czy też rozumiał, że zrobił już, co do niego nale żało, dość że
ledwie Tonia wypowiedziała te słowa, zaczął się pomalutku zmniejszać. Tak się to jakoś robiło, że Tonia
nie zaraz się na tym poznała, ale raptem spostrzegła, że w domku by się już zmieścić nie mogła. Nic
mu nie brakowało, wyglądał jak pierwej, tylko kurczył się, kurczył coraz bardziej, a z nim kurczył się i
ogródek. Pierścień śniegu, otaczający go, zacie śniał się coraz bardziej. Przed chwilą był taki jak psia
buda, teraz już nie większy od gipsowej arki Noego. Ale wszystko było jak pierwej. Nie brakowało ani
klamek, ani pachnących krze wów na ścianach, ani dymu przyczepionego do komina. Tylko robaczek
świętojański świecił coraz słabiej.
- Och, domeczku najdroższy!Nie znikaj!- błagała Tonia i rzuciła się przed nim na kola na, bo domek był
już nie większy od naparstka. Próżno jednak wyciągała ku niemu rączki - domek znikł w końcu
zupełnie. Na miejscu gdzie wznosił się jeszcze przed chwilą, nie było teraz nic prócz gładkiej
powierzchni śnieżnej.
Tonia przesłoniła piąstkami oczy i płakała głośno, gdy tuż koło niej odezwał się dziecięcy głosik:
- Nie płacz, nie płacz, mały człowieczku.
Tonia odwróciła się szybko i ujrzała ślicznego, nagiego chłopczyka, który przyglądał jej się uważnie.
Tonia domyśliła się od razu, że to jest Piotruś Pan.
ROZDZIAA VI
Koza Piotrusia
Tonia była bardzo nieśmiała, ale Piotruś nie znał tego uczucia.
- Mam nadzieję, że dobrze spałaś - rzekł poważnie.
- Dziękuję - odpowiedziała grzecznie Tonia - było mi bardzo ciepło i dobrze. Ale... - tu spojrzała
zgorszona na niego - czy tobie nie zimno?
Piotruś dawno zapomniał, co znaczy wyraz " zimno " , więc rzekł tylko:
- Zdaje mi się, że nie, ale może się mylę. Bo widzisz, ja nie wiem bardzo wielu rzeczy dlatego, że nie
jestem prawdziwym chłopcem. Salomo mówi, że jestem " ni to, ni owo " .
- Więc ty się tak nazywasz? - rzekła Tonia zdziwiona.
- Nie, ja siÄ™ tak nie nazywam. Nazywam siÄ™ PiotruÅ› Pan.
- To wiem - zawołała Tonia - to przecież wszyscy wiedzą!
Ogromnie było miło Piotrusiowi, że " wszyscy " wiedzą o nim, i prosił Toni, żeby mu po wiedziała, co
ludzie o nim mówią. Zanim jednak usiedli na obalonym pniu drzewa, Piotruś zmiótł rączką śnieg z
miejsca, które wskazał Toni. Ale sam usiadł wprost na śniegu.
- Przysuń się do mnie - rzekła uprzejmie Tonia.
- Co to jest " przysuń " ? - spytał Piotruś.
Tonia wytłumaczyła mu, co znaczy ten wyraz, i Piotruś usiadł bliziutko niej. Potem opo wiedziała mu
wszystko, co słyszała o nim. Tak, ludzie wiedzieli niejedno o Piotrusiu, ale nikt na przykład nie wiedział
o tym, że Piotruś po dwakroć wracał do swojej matki, ale żelazne kraty zagrodziły mu drogę do domu.
Piotruś i teraz nie wspomniał o tym Toni, bo wspomnie nie tego zakratowanego okna nazbyt mu było
bolesne.
- A czy ludzie wiedzą, że ja się umiem bawić jak prawdziwi chłopcy? - zapytał z dumą. - Proszę cię,
Toniu, rozpowiedz wszystkim o tym.
Ale gdy potem objaśnił Toni, jak się bawi zabawkami, znalezionymi w parku, gdy jej się pochwalił, że
obręcz rzuca na wodę, a balonika użył zamiast piłki nożnej, Tonia była po pro stu oburzona.
- Ależ twoje zabawy to nie są żadne zabawy!Ty nawet pojęcia nie masz, jak się bawią prawdziwi
chłopcy!- wykrzyknęła patrząc mu prosto w twarz wielkimi oczami.
Na to Piotruś westchnął najpierw, a potem rozpłakał się tak boleśnie, jak nie płakał ani ra zu od czasu,
gdy po raz ostatni powrócił do domu. Toni także zrobiło się bardzo przykro, więc spiesznie podała mu
swoją chusteczkę do nosa. Piotruś nie wiedział, co ma z tym zrobić, więc Tonia sama wytarła mu nosek
i buzię, mówiąc:
- Widzisz, to się tak robi, spróbuj teraz sam.
Piotruś poważnie skinął główką na znak, że zrozumiał, i obtarł nosek i oczy Toni. Tonia musiała dać za
wygraną i udała, że Piotruś dobrze wypełnił jej polecenie.
Nie wiedząc, w jaki sposób okazać Piotrusiowi, jak serdecznie go lubi i żałuje, rzekła po chwili:
- Gdybyś chciał, Piotrusiu, to dałabym ci buzi.
Piotruś od tylu lat już nie słyszał tego słowa, że zupełnie zapomniał, co oznacza, więc wy ciągnął rączkę
sądząc, że Tonia chce mu coś darować. Tonia bardzo się zmieszała, ale bała się zawstydzić go znowu,
więc wyjęła z kieszonki swój naparstek i ruchem pełnym wdzięku po dała go Piotrusiowi.
- Dziękuję - rzekł Piotruś, pewny, że dostał " buzi " .
Lata już całe upłynęły od czasu, gdy ujrzał swoją matkę po raz ostatni; braciszek jego, ten, którego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.04. .ZabÄ‚Å‚jca smokÄ‚Å‚w
  • Hasek Jaroslav Przygody dobrego wojaka Szwejka tom 2
  • 06 Pan Samochodzik i Kapitan Nemo Nowe Przygody
  • 00000013 Leśmian Przygody Sindbada Ĺťeglarza
  • Daniel Defoe Przygody Robinsona Kruzoe
  • Balcerzan Edward Przygody człowieka książkowego
  • Le Guin Ursula Cykl Ziemiomorze 05 OpowieśÂ›ci z Ziemiomorza
  • Hannay Barbara Romans Duo 1057 Nauczycielka taśÂ„ca
  • H098. Moore Margaret Przepowiednia Anghardy
  • 3. Muszć™ mieć‡ dziecko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl