[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bunty, mogłabyś odebrać wyniki badań i wpisać mi je do komputera?
Jako pierwsza została do niej tego dnia zapisana Janet Rathbone. Była to drobna cicha kobieta,
stanowiąca dokładne przeciwieństwo męża. Pod jej okiem widniał duży siniak. Przypominała ona
Terry zalęknionego ptaka z przechyloną na bok głową.
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
273
- Ten siniak musi boleć - stwierdziła Terry, mierząc jej ciśnienie.
- Uderzyłam się w szklane drzwi w jadalni - wyjaśniła pani Rathbone. - Byłam bardzo zamyślona.
-Popatrzyła z sympatią na młodą lekarkę. - Mam nadzieję, że podoba się pani na Scuoli, doktor Youn-
ger. O ile wiem, przejęła pani praktykę po wuju doktora Brodiego?
- Owszem. A teraz, jeśli pani pozwoli, zadam pani kilka pytań.
- Bardzo proszę, ale chyba nie mam wiele do opowiedzenia. Jestem okazem zdrowia. W przeciwień-
stwie do mojego męża - dodała z błyskiem w oczach.
- To doskonale. Jak rozumiem, chodzi pani na rutynowe kontrole do stomatologa i okulisty?
Pani Rathbone zawahała się.
- Na pewno to zrobię - zapewniła pospiesznie. -I tak miałam zamiar pójść do okulisty.
Terry usłyszała w głowie dzwonek alarmowy. Wyjęła z szuflady tablicę z literami i ustawiła ją w
odpowiedniej odległości.
- Może pani przeczytać, co tu jest napisane?
Po chwili ciszy pani Rathbone zaczęła z trudem odczytywać pierwszy rząd liter, po czym przerwała.
- Przepraszam, ale te litery sÄ… jakieÅ› zamazane.
- Nosi pani okulary do dali?
- Nie. Nigdy nie miałam kłopotu ze wzrokiem.
- A do czytania?
- Och, nigdy nie potrzebowałam okularów... Terry wyjęła z szuflady egzemplarz tygodnika
 Scuola" i pokazała pani Rathbone dużą fotografię na tytułowej stronie.
274
JUDY CAMPBELL
- Widziała to pani? - spytała. - Poznaje pani kogoś na tej fotografii?
Pani Rathbone zmrużyła oczy.
- To niezbyt ostra fotografia. Ten mężczyzna trochę przypomina doktora Atholla. Czy to on?
Terry uśmiechnęła się do kobiety, teraz już całkowicie pewna przyczyny kłopotów swej pacjentki.
- To na pewno nic groznego, ale potrzebuje pani okularów. Pani wzrok pogorszył się od czasu ostat-
niego badania. To normalne zjawisko zwiÄ…zane z wiekiem.
- Mówiąc szczerze, nigdy nie byłam na badaniu okulistycznym, chociaż ostatnio zaczęłam się zastana-
wiać, dlaczego gorzej widzę - przyznała Janet. - Ja prawie nic nie czytam, głównie z braku czasu. Nie
chodzę na te wszystkie przeglądy zdrowia i nie robię żadnych badań.
- Cóż, skoro już pani tu przyszła, proszę pozwolić mi zajrzeć pani do oczu - powiedziała Terry,
sięgając po oftalmoskop. - Nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale zorientujemy się, w czym tkwi
problem.
Terry obejrzała dokładnie siatkówki obu oczu, nerw wzrokowy i naczynia krwionośne.
- Wszystko wygląda prawidłowo - zapewniła pacjentkę, odkładając instrument. - Mimo to
chciałabym, aby zapisała się pani do okulisty. Wydaje mi się, że okulary będą pani potrzebne nie tylko
do czytania, ale także do prowadzenia samochodu.
Janet spojrzała na nią z lekkim zakłopotaniem.
- Powinnam była się tego sama domyśleć. Moi rodzice mieli słaby wzrok, więc i ja mogę mieć z nim
kłopoty. Problem polega na tym, że im bardziej mój
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
275
mąż na coś się uskarża, tym bardziej ja chcę udowodnić, że jestem okazem zdrowia!
- I na pewno tak jest. Nie ma pani nadwagi, więc na pewno ciśnienie krwi i poziom cukru są
prawidłowe.
- Z pewnością zapiszę się do okulisty. Zawsze hotel był na pierwszym miejscu, ale rozumiem, jakie to
dla mnie ważne. - Sięgnęła po torebkę, przygotowując się do wyjścia. -1 jeszcze jedna prośba. Bardzo
proszę nic nie mówić Cyrilowi. Do końca życia będzie mi wypominał, że to zaniedbałam! Udam, że
poszłam do lekarza z własnej inicjatywy.
- Proszę się nie obawiać. I tak obowiązuje mnie tajemnica lekarska - zapewniła ją Terry. - Ale w za-
mian proszę mi obiecać, że gdyby poczuła się pani gorzej, przyjdzie pani do nas, nie bacząc na to, co
powie mąż!
To przedpołudnie było bardzo pracowite. W przerwie na lunch Terry odbyła dwie wizyty domowe, a o
drugiej zaczęła dyżur w poradni małego dziecka. Kiedy skończyła, wróciła do swojego gabinetu i
opadła zmęczona na fotel. W drzwiach stanęła Bunty ze stertą papierów i filiżanką herbaty.
- Mam wyniki badań i korespondencję na wypadek, gdyby się pani nudziła - oznajmiła radośnie. -
Herbata jest na przebudzenie. Widziałam, jak pani ziewa.
- Wielkie dzięki. Chyba rzeczywiście zajmę się teraz papierami.
W tej chwili rozległ się dzwięk interkomu.
- Terry, czy jak skończysz, będę mógł zamienić z tobą słowo? - usłyszała głos Atholla.
- Tak. Zostały mi jeszcze tylko papiery.
276
JUDY CAMPBELL
Drzwi otworzyły się i stanął w nich Atholl. Przez moment stał nieruchomo, patrząc na nią, a jego
niebieskie oczy uśmiechały się do niej. Po chwili podszedł bliżej.
- Czyżbyś miała równie wspaniałą noc jak ja, skarbie?
Nie czekając na odpowiedz, ujął jej twarz w dłonie i mocno ją pocałował.
- Atholl, jesteśmy w pracy! - zaprotestowała, nie mogąc jednak powstrzymać uśmiechu szczęścia.
- Wiem. Ale to tylko takie przyjacielskie powitanie. Rano bardzo wcześnie wyszłaś. Sądziłem, że bę-
; dziesz chciała trochę odpocząć...
- Doskonale spałam i czułam się wypoczęta.
- Zastanawiam siÄ™, dlaczego?
- Atholl, to było coś wspaniałego, ale w pracy musimy zachowywać się neutralnie.
- Staram się tylko być miły - mruknął, podnosząc ją z fotela i obsypując jej szyję pocałunkami.
Takim pieszczotom nie mogła się oprzeć. Całe jej ciało zareagowało na jego bliskość. Przylgnęła do
niego, pozwalając mu się pocałować. Jeszcze chwila, a byłaby gotowa oddać mu się tu, na podłodze
gabinetu! Atholl zaśmiał się i odsunął ją na długość ramion.
- Z przykrością stwierdzam, że ten gabinet nie jest odpowiednim miejscem na to, co miałbym ochotę
teraz zrobić.
- Właśnie wyobraziłam sobie, jak Isobel wchodzi tu znienacka. Ciekawe, co by powiedziała, widząc
nas razem. Wydaje mi się, że ona zazdrośnie cię strzeże przed innymi kobietami.
- Traktuje mnie jak przyszywanego syna, a po
%7Å‚YCZ MI SZCZZCIA
277
doświadczeniach z Zarą strzeże mnie jak rottweiler. Tak więc, czy tego chcemy czy nie, musimy
wracać do pracy. Mamy problem z hotelem Caledonian.
- Czy mówimy o hotelu państwa Rathbone? Janet była dzisiaj moją pierwszą pacjentką.
- Wyobrażam sobie, jak się zmartwi. Urządzali dziś ślubne przyjęcie i kilka osób poczuło się zle zaraz
po lunchu.
- Zatrucie pokarmowe?
- Trudno powiedzieć. O ile zdążyłem się zorientować, objawy nie były typowe. Chorzy zostali zabrani
do szpitala. Obawiam się, że musimy pobrać próbki żywności i jak najszybciej dać je do zbadania.
Dzwoniłem już do nich i prosiłem, żeby niczego nie sprzątali z kuchni do czasu naszego przyjazdu.
Terry wzięła swoją medyczną torbę, gotowa do drogi. Mejle muszą poczekać.
- Jakie są te objawy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl
  • Strona Główna
  • Child Maureen KrÄ‚Å‚lowie Kalifornii 03 Opowieść o szczęściu
  • 393. Mars Diana Wyspa szczęśliwych rozwodÄ‚Å‚w
  • D330. Bevarly Elizabeth Toast za szczęście
  • Horyłek Paweł Bezgraniczny. W pogoni za szczęściem
  • 682. Sharpe Alice Miedziaki na szczęście
  • Fiedler Arkady Spotkałem szczęśliwych Indian
  • Barnes Belinda PodwÄ‚Å‚jne szczęście
  • Charlene Sands Na wyspie szczęścia
  • Bauer Pamela, Kaye Judy Wigilia we dwoje
  • Deveraux Judy Dary losu Zmiana uczuć
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stacjefm.opx.pl