[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że nie niepokoi go widok Niny flirtującej z kimś innym? Wie, że
ona wróci do niego na jedno skinienie.
Po zatłoczonej, hałaśliwej bawialni kuchnia wydawała się
oazą spokoju. Nicholas delikatnie posadził Poppy na krześle, a
sam usadowił się na brzegu stołu.
- Chcę zobaczyć, co dla mnie wybrałaś - powiedział ciepłym
głosem.
RS
75
Poppy poczuła, że ogarnia ją panika. Czego on oczekuje?
Powtórzyła to, co przedtem:
-To tylko taki drobiazg, głupstwo, nic szczególnego.
Nicholas ostrożnie rozwinął ozdobny papier i odsłonił
pudełko z kolorowym obrazkiem Zwiętego Mikołaja na saniach
wyładowanych zabawkami, ciągnionych przez renifery nad
lasem kominów. Pod obrazkiem był napis: Zwięty Mikołaj
rozwozi prezenty".
Nicholas chwilę przypatrywał się pudełku w milczeniu. Potem
spojrzał na Poppy. Na jego wargach igrał uśmiech.
- Pamiętałaś o Zwiętym Mikołaju - powiedział cicho.
Poppy skinęła głową. W ustach jej zaschło, serce tłukło się jak
szalone, spojrzenie orzechowo-zielonych oczu zatonęło w jego
ciemnych, coraz bliższych. Chce mnie pocałować, pomyślała
bez tchu. Nicholas zatrzymał się kilka centymetrów od jej
twarzy i zmrużył oczy. Jego usta, pełne i obiecujące, wahały się
chwilę przy jej wargach, a potem musnęły policzek.
Odsunął się, wyprostował i wyciągnął z pudełka
czekoladowego Mikołaja. Obejrzał go uważnie.
- To najmilszy prezent, jaki dostałem od lat - powiedział
ochrypłym głosem. - Zbyt wspaniały, żeby go zjeść. Zachowam
go. To będzie mój skarb.
Poppy opanowała się z najwyższym wysiłkiem. O mały włos
nie dała się ponieść uczuciom, z którymi nie potrafiłaby dać
sobie rady. Zmieszna była z tą swoją nadzieją, że on ją pocałuje;
jak nastolatka, która zakochuje się i odkochuje na zawołanie. To
bez sensu. Ten człowiek zaledwie ją lubi, nie wiadomo, czy w
ogóle jej ufa i w dodatku jest związany z inną.
Zaśmiała się, mając nadzieję, że brzmi to odpowiednio
beztrosko i powiedziała dziarskim tonem:
- Obawiam się, że trudno będzie ci go przechować. Stopi się
albo zepsuje. Najlepiej zrobisz, jeśli go odrazu schrupiesz. -
Wstała. - Powinniśmy wrócić do towarzystwa.
RS
76
Nicholas ześliznął się ze stołu i w dwóch długich krokach był
przy niej. Położył rękę na jej ramieniu. Gdy się do niego
odwróciła, jego oczy były nieprzeniknione, prawie czarne.
- Jeszcze ci nie podziękowałem - powiedział i przyciągnął ją
do siebie. Nie opierała się. Pochylił głowę i jego usta spoczęły
na jej wargach w długim, delikatnym pocałunku.
Na korytarzu, coraz bliżej kuchni, dały się słyszeć głosy i
kroki.
Nicholas westchnął i łagodnie ją odsunął.
- Dzięki za prezent i za wspaniałe przyjęcie urodzinowe.
Przyjęcie było naprawdę wspaniałe, rozmyślała Poppy,
szykując się do snu. Cieszyła się, że Nicholas dobrze się bawił i
że prezent mu się podobał. Cieszyła się też, że jego dziękczynny
pocałunek został przerwany, zanim zawładnęły nią uczucia. Nie
ma zamiaru dać poznać tajemniczemu doktorowi Fordyce'owi,
jak bardzo na nią działa. To będzie jej sekret.
Jutro pojedzie do domu i spędzi dzień z ojcem. Może od niego
dowie się tego, o co nie spytała Nicholasa. Ale właściwie
dlaczego ta sprawa tak ją intryguje? Nie ma przecież żadnego
znaczenia dla ich kontaktów zawodowych, a że inne nie
wchodzą w grę, w ogóle nie powinno jej to obchodzić. A może
powinno?
RS
77
ROZDZIAA SIDMY
W poniedziałek Poppy pojechała pociągiem do Londynu.
Rano krzątała się po domu, sprzątając po przyjęciu, a o
dziesiątej dwadzieścia miała pociąg do Waterloo. Stamtąd
pojechała taksówką.
Ojciec, wysoki i wytworny, prawdziwy profesor, czekał już
na nią w drzwiach i zapłacił za taksówkę. Pocałował ją w oba
policzki i uściskał serdecznie.
- Witaj w domu, kochanie. Nie mogę się doczekać, żeby
usłyszeć nowiny o pediatrii. Pewnie szalejesz z radości.
- O, tak! Jest tak, jak sobie wyobrażałam.
- Wziąłem wolne dni. Pani M. szykuje nam w kuchni jakieś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]